wtorek, 15 września 2015

Rozdział 2. (1/2)

 – Nie no, stary! – zawołał młody mężczyzna siedzący przy stoliku. – Już myślałem, że nigdy do nas nie wrócisz. – Wstał i przywitał się z dawnym przyjacielem ze studenckich czasów.
– No widzisz. – Łukasz uśmiechnął się lekko – A jednak.
– Piwo?
– Może być – zaaprobował i już po chwili oboje mieli przed sobą dwa duże kufle z zimną słomkową cieczą.
Byli w tym samym lokalu, w którym spotkał Klarę. Nie był naiwny, wiedział, że mało prawdopodobne jest to, by dziś znowu zobaczył ją w tym samym miejscu, ale jednak jego oczy bezwiednie krążyły naokoło sali, wypatrując w niej pięknej brunetki.
– Serio, myślałem, że już do nas nie wrócisz i na zawsze zostaniesz na tym swoim zadupiu.
– Bez przesady, Sanok to nie takie znowu zadupie – zripostował Łukasz, śmiejąc się. – Serio. I bardzo ładna okolica, to miasto ma swój klimat.
W rzeczywistości jednak czas tam spędzony nie był dla niego najszczęśliwszy. Jego życie nie było najszczęśliwsze. Nie mógł mieć jednak pretensji do nikogo – bo to wszystko nie wydarzyło się bez jego udziału. To on sam sprawił, że jego wyglądało tak, a nie inaczej. Sam się do tego przyczynił. Nie chciał też niszczyć dobrego nastroju Radka i ich pierwsze spotkanie po kilkuletniej przerwie zaczynać od rozmowy na temat swoich osobistych problemów.
– Ale co, zostajecie już na stałe? – zapytał Radek, nie zdając sobie sprawy, że użycie formy liczby mnogiej nie było w tej sytuacji zbyt dobrym posunięciem. No, ale skąd miał wiedzieć, że dla Łukasza nie było już ich, a on.
Łukasz sam nie wiedział, co odpowiedzieć. Kiedy spotykał się bądź rozmawiał z kimkolwiek ze swoich starych znajomych, bał się tego pytania. Bał się tej cholernej liczby mnogiej.
– Niezupełnie. W dosłownym sensie.
– Jak to? – zapytał zaciekawiony Radek, popijając trunek. Czego jak czego, ale takiej odpowiedzi na pewno się nie spodziewał.
– Normalnie – odparł gorzko Łukasz. – Tak czasem bywa.
– No tak, bywa. Ale co z…?
– Jakoś damy radę – uciął Łukasz, wchodząc koledze w słowo. Nie lubił o tym mówić, ale odpowiedział zgodnie z prawdą. W końcu musieli dać radę. ON musiał dać radę. – I nie wracajmy do tego tematu – zaznaczył. – Najpierw sam muszę to sobie poukładać.
– Spoko, stary! Tego kwiatu jest pół światu, cytując klasyka – skwitował Radek, podnosząc swój kufel do ust.


*
Klara spojrzała przez okno pokoju lekarskiego, obserwując nocne miasto. W widoku przebijających się przez mrok świateł było coś magicznego, uspokajającego i jednocześnie tajemniczego. Dyżur był wyjątkowo spokojny – dla niej wręcz nudny, bo jako młoda, ambitna lekarka nie znosiła bezczynności. Można powiedzieć, że w pewnym sensie szukała wrażeń, o ile w ogóle można użyć takiego sformułowania w odniesieniu do lekarskiej rzeczywistości, więc lenistwo podczas dyżuru nie było spełnieniem jej marzeń. Klara po prostu żyła medycyną, pracą i adrenaliną z nią związaną, lubiła wyzwania, lubiła się wykazywać i być potrzebną. Dzisiaj nie miała ku temu okazji –  a po tak burzliwym weekendzie byłoby to dla niej wybawieniem.

 Miała stanowczo za dużo czasu na myślenie –  zarówno o swoim życiu w sensie całościowym, jak i o tym, co wydarzyło się w tak niedalekiej przeszłości. A to ją dobijało –  nie dlatego, że żałowała, ale właśnie, paradoksalnie, dlatego, że nie żałowała. Gdyby mogła cofnąć czas, zapewne zrobiłaby to samo. Z jednej strony trochę ją to przerażało –  to, że wszystko wydarzyło się tak gwałtownie, że tak łatwo i szybko doszło między nią a Łukaszem do zbliżenia i że skończyło się w taki, a nie inny sposób –  a z drugiej –  chwytała się wspomnień z tej nocy jak tonący brzytwy. Było naprawdę wspaniale, mimo że znieczulenie, którym było spotkanie z Łukaszem i namiętny seks, dawno przestało działać. Bolało przez cały czas, tyle tylko, że przez ten krótki czas tego bólu nie odczuwała. Mogła nawet zapomnieć, że istnieje i kiedykolwiek istniał.
–  Hej – przywitał się Kamil, wchodząc do pokoju lekarskiego. – Gdzie są wszyscy?
–  Wysocki operuje.
–  Operuje? Co się stało? – zapytał zaciekawiony, siadając na kanapie.
–  Tej pacjentce spod trójki się pogorszyło, miała być operowana jutro, ale dolegliwości się nasiliły, zaczęła gorączkować i Wysocki zdecydował się wziąć ją na stół.
–  I nie wziął na asystę swojej ulubionej rezydentki?
–  Swojego ulubionego rezydenta, panie Kamilu, też nie – odparła Klara nieco sarkastycznie, siadając obok niego. – A tak na poważnie to wziął Aśkę.
–  Stażystkę? Po co?
–  Podobno ma chrapkę na miejsce specjalizacyjne u nas. I chciał ją przetestować. A nam nie pozostało nic innego, jak obijanie się w pokoju lekarskim – westchnęła lekko, szczerze nienawidząc takiej nudy. – O, ewentualnie możesz pomóc mi uzupełnić dokumentację. Tak, to będzie dobry pomysł. – Wskazała wzrokiem na stertę papierów leżącą na biurku.
 –  Pasjonujące – skwitował, patrząc na nią z ukosa. – Nie ogarniam. Stażystka operuje, a my pierdzimy w stołek i uzupełniamy jakieś pieprzone papiery. Ja na stażu nie miałem takich forów.
 –  Widocznie nie zasłużyłeś.
 –  Albo nie jestem młodą, długonogą brunetką – oburzył się Kamil. – Wy zawsze macie lepiej. Tobie Wysocki też na więcej pozwala.
 –  A może po prostu jestem dobra. Nie pomyślałeś o tym? – zapytała kąśliwie, podchodząc do biurka. – Chodź, i tak się nie wywiniemy od tej papierkowej roboty, a im szybciej zaczniemy, tym szybciej skończymy. – Podzieliła dokumenty na dwie części i jedną z nich wręczyła Kamilowi, który niechętnie podszedł do niej i usiadł przy biurku.
 –  No nie wiem, czy wkrótce nie spadniesz z tego swojego pierwszego miejsca – zagadnął, nie odrywając wzroku od dokumentacji medycznej.
 – A ty znowu o tym samym. – Klara bezsilnie przewróciła oczami, wyczuwając w jego głosie ironię. – Dlaczego? – zapytała niechętnie, czując, że za stwierdzeniem Kamila faktycznie kryje się jakiś powód i wiedząc, że nie wyjawi jej go, jeśli ta nie okaże zainteresowania.
– Nie słyszałaś, że od środy jest nas więcej?
– To znaczy?
–  No, przyjęli nowego lekarza. – Kamil spojrzał na nią wzrokiem pt. zadajesz głupie pytania.
– Dobra, racja. Logiczne – przyznała Klara. –  Ale co, teraz? Tak nagle?
– Tak. Niedawno się tu przeprowadził i właśnie w naszym szpitalu będzie kończyć specjalizację. Podobno jest niezły – relacjonował Kamil.
 – A skąd ty to wszystko wiesz? – W głowie Klary zaświtała pewna myśl, która nie do końca jej się spodobała. Wolała ją jednak zignorować, bo taki zbieg okoliczności byłby tak pechowy, że wręcz nieprawdopodobny.
 –  Mówili o tym… Widzisz, jeden wolny weekend i już nie wiesz, co się dzieje na oddziale.
 –  Fakt! To znak, że nie powinnam takowych miewać!
 –  Pracoholiczka… –  prychnął Kamil.
 –  No już bez przesady. Ale sam widzisz, skoro takie newsy przechodzą mi koło nosa, to faktycznie chyba nie powinnam marnować czasu w domu – stwierdziła pół-żartem, pół-serio.
 Kamil był jej dobrym kolegą, jeszcze z czasów studenckim, toteż takie wzajemne przekomarzanie się i żartobliwie docinki były na porządku dziennym i stawały się fajnym sposobem na umilenie sobie pracy. Szczególnie tak nudnej, jak uzupełnianie dokumentacji. I pewnie trwałyby nadal, gdyby nie to, że ich rozmowę przerwał dzwonek telefonu.
–  Jasne, już idziemy – powiedziała Klara, wysłuchawszy swojego rozmówcy, po czym odłożyła słuchawkę. – Zbieraj się, mamy robotę – zwróciła się do Kamila, który spojrzał na nią pytająco. – Przywieźli jakiegoś chłopaka z wypadku. No, chodź! – dodała ponaglającym tonem i wyszła z pomieszczenia.
*
– Dacie sobie radę? – zapytał lekarz z pogotowia po tym, jak przekazał im wszystkie informacje odnośnie stanu potrąconego przez samochód pacjenta. Spojrzał przenikliwie na dwójkę młodych lekarzy, zapewne nie do końca wierząc w ich umiejętności.
–  Damy – odparła Klara bez zastanowienia, przystępując do badania pacjenta.
Trochę się bała – musiała to przyznać, jednak jedynie przed samą sobą, w końcu publicznie pokazać tego nie mogła, stanowczo nie byłoby to w jej stylu.  No i jednak,  z drugiej strony, wierzyła w siebie i w swoje umiejętności. Ten pacjent był wyzwaniem – i właśnie takie wyzwania były dla niej motorem napędowym i kwintesencją tego, co robiła. Ta wiara i chęć sprostaniu temu wyzwaniu, nagięcia granic własnych możliwości były zdecydowanie silniejsze od strachu. A poza tym – nie było innego wyjścia. Na placu boju pozostali tylko oni – Klara i Kamil – oboje młodzi i oboje niedoświadczeni.
–  Brzuch tkliwy, z obroną mięśniową. USG na cito! – poleciła. – Cholera, chyba trzeba będzie operować. Jak klatka? – zapytała Kamila, który osłuchiwał pacjenta stetoskopem. 
–  Nie słyszę lewego płuca. Jeszcze RTG klatki piersiowej w takim razie.
–  Trzeba będzie to zdrenować – stwierdziła. – Dobra, ty czy ja?
–  Robiłaś to już kiedyś?
–  Tak. A ty nie? Dobra, nieważne. Ja to zrobię –  zdecydowała. –  Idę się przygotować, a ty w tym czasie zleć resztę badań.
–  Zaczekaj – powiedział Kamil, zatrzymując ją w drzwiach. – Jesteś pewna?
–  Kamil, ruchy! Czas ucieka – zbeształa swojego kolegę i wyszła.

 –  Dren poproszę… Ok, jest – powiedziała Klara, kończąc zabieg,  w zasadzie do samej siebie, być utwierdzić się w przekonaniu, że się udało. – Rozpręża się, jest dobrze – odetchnęła z ulgą. I dumą.
Była dumna. Dumna, ale jednocześnie wciąż w gotowości. Nie mogła odpuścić, bo drenaż opłucnej to jeszcze nie wszystko. W zasadzie to dopiero pierwszy etap, resztę – być może i trudniejszą – wciąż miała przed nią. Była to pierwsza taka sytuacja w jej karierze, kiedy o wszystkim musiała decydować sama, bez wsparcia kogoś starszego i bardziej doświadczonego, więc nie mogła tak całkiem porzucić targających nią emocji. Umiała je poskromić, trzymała na wodzy i zachowywała profesjonalizm, skupiając się na tym, co ma robić, by pomóc temu pacjentowi, ale nie mogła wyprzeć się tego, że najzwyczajniej w świecie przez cały ten czas towarzyszył jej strach. Był gdzieś z tyłu, nie wybijał się na pierwszy plan, ale był, połączony również z jakąś nutką ekscytacji – w końcu, jakby nie patrzeć, właśnie miała okazję się wykazać.
–  Dobra jesteś – skwitował Kamil.
–  Daruj sobie. Bierzemy go na USG.
*
–  Jest krew – stwierdziła Klara, wpatrując się w ekran USG. – Wysocki jeszcze operuje?
–  Chyba tak
–  Cholera… Nie wygląda to dobrze.
–  To co masz zamiar zrobić?
–  Proszę wezwać doktora Górskiego – zwróciła się do pielęgniarki, na co ta kiwnęła głową, potwierdzając przyjęcie polecenia, i wyszła.
Zostali sami: Klara, Kamil i pacjent, którego życie było w ich rękach. Klara od dawna marzyła o jak największej samodzielności, ale takiego debiutu chyba jednak się nie spodziewała.
Patrzyła w ekran, milcząc. Wciąż nie zdążyła odpowiedzieć Kamilowi na jego pytanie, bo po prostu tej odpowiedzi nie znała. Jedynym wyjściem, które przyszło jej do głowy, było wezwanie starszego lekarza..
 –  Doktor Górski nie odbiera.
Doktor Górski nie odbiera, doktor Górski nie odbiera, doktor Górski nie odbiera – te słowa odbijały się w głowie Klary złowieszczym echem. Wysocki operował, do Górskiego, mimo że powinien być pod telefonem, nie można było się do dodzwonić, a Klara poczuła, jakby właśnie straciła grunt pod nogami.
Była w rozsypce. Z jednej strony, miała przed sobą ogromną szansę, by się wykazać, by udowodnić sobie i innym, że jest dobra, by poczuć satysfakcję z dobrze wykonanego zadania, z pomocy temu pacjentowi. Ale z drugiej – było to ogromne ryzyko. I nie wiedziała, czy jest na nie gotowa.
– Jak to nie odbiera?
– Normalnie. Dzwoniłam kilka razy i nic.
–  Trudno. Proszę dzwonić dalej. A jeśli dalej nie uda się go złapać, to proszę zawołać doktora Wysockiego na drugą salę operacyjną, jak tylko skończy – poleciła. – A ty zawiadom blok i idź się myć.
–  Co? – Kamil nie do końca zrozumiał nakaz koleżanki. Albo raczej: nie chciał zrozumieć.
–  No, myj się – odpowiedziała tonem, jakby mówiła o najbardziej naturalnej rzeczy na świecie. –   Bierzemy go na stół.
–  Żartujesz?
–  Jestem śmiertelnie poważna – odparła, wciąż wpatrując się we wskaźniki obrazujące stan pacjenta.
–  Przepraszam, pani doktor – wtrąciła pielęgniarka – udało mi się wreszcie dodzwonić. Doktor Górski nie da rady przyjechać, bo właśnie ma operację.
–  Jak to? – zapytała, zdezorientowana.
– To znaczy, on jest właśnie operowany… Atak wyrostka robaczkowego, podobno doszło już do perforacji i od razu trafił na stół.
– No proszę, szewc bez butów… –  rzuciła Klara i jeszcze raz spojrzała na wyniki pacjenta. – Dobra, nie ma na co czekać, myj się – ponownie zwróciła się do Kamila.
–  Nie czekamy na Wysockiego? Będzie wściekły, że operujemy sami. Oberwiemy za to.
–  Zobacz, destabilizuje się. Nie możemy dłużej zwlekać.
–  Klara, ty wiesz, co robisz?! Przecież…
–  Wiem –  stanowczo weszła mu w słowo. – Nie po to zostałam lekarzem, żeby pozwolić, żeby on mi tu zszedł!
–  Na stole też może zejść.
–  Może, owszem. Ale przynajmniej nie będę sobie wyrzucać, że nic nie zrobiłam.
–  Klara, przecież my nie możemy! Zejdź na ziemię. A co, jeśli coś pójdzie nie tak, pomyślałaś o tym?
– A pomyślałeś o tym, co będzie, jeśli okaże się ze zwłoka była za długa i nie uda się go uratować? Weźmiesz za to odpowiedzialność? – Klara spojrzała na kolegę przenikliwie. – Chłopak ma dziewiętnaście lat, całe życie przed nim. Na korytarzu czekają jego rodzice. Co im powiesz? Przepraszam, ale nawet nie postarałem się uratować państwa dziecka, bo w zasięgu nie było żadnego cholernego specjalisty, a ze mnie dupa, a nie lekarz? Czy może: państwa syn nie miał szczęścia, trafiając na takiego tchórza, jak ja? – Klara była wyraźnie zdenerwowana. – Zastanów się, kim w ogóle jesteś: lekarzem czy jakimś cholernym tchórzem, który odpuszcza przy pierwszej trudności i woli patrzeć, jak pacjent się pogarsza i nic z tym nie zrobić z obawy przed reprymendą Wysockiego.
– Spojrzała na niego ze złością. – Przecież on nie będzie operował w nieskończoność, dołączy do nas, pomoże nam – powiedziała jakby spokojniej. – Widzimy się na bloku – dodała i nie czekając, aż Kamil cokolwiek jej odpowie, wyszła z pomieszczenia.
Była zdenerwowana, ale jednocześnie zdeterminowana. Nie mogła pozwolić na to, by ten pacjent umarł z powodu jej bezczynności. Nie byłaby sobą, gdyby odpuściła. Musiało się udać, musiało.
–  Przepraszam, pani doktor – zawołał siedzący na jednym z rozstawionych na korytarzu krzeseł mężczyzna w średnim wieku.
Klara zatrzymała się kilka metrów przed nim i odwróciła się w jego stronę:
–  Tak
–  Co z nim? Wiadomo już coś? – Zarówno mężczyzna, jak i siedząca obok kobieta wstali ze swoich miejsc i podeszli kilka kroków, zmniejszając dystans między nimi a Klarą.
–  Tak. Będzie operowany – odpowiedziała dosyć obojętnie, starając się porzucić wszystkie emocjonalne aspekty tej operacji. Musiała to zrobić. Musiała pozbawić samą siebie tych emocji, bo jedyne, czego teraz potrzebowała to skupienie, spokój i odrobina wiary w to, że będzie dobrze.
–  O, Boże. – Kobieta, matka nastolatka, zasłoniła usta dłonią. – Wyjdzie z tego?
–  Mam nadzieję – odparła Klara, siląc się na nikły uśmiech, który i tak ani trochę nie przypominał naturalnego. Zresztą, dziwne, gdyby był naturalny, skoro sytuacja nie przysparzała ku temu powodów. Klara stała przed naprawdę ciężkim wyzwaniem i mimo że była ambitna, odważna i pewna siebie, nie do końca potrafiła stwierdzić, czy wszystko pójdzie tak, jak powinno. Modliła się w duchu, żeby Wysocki jak najszybciej skończył swoją operację i wspomógł młodych chirurgów. – Okaże się po operacji. A teraz przepraszam, ale muszę iść się przygotować.
 –  Pani? Pani będzie operować naszego syna? – zapytał ojciec, przyglądając się młodej lekarce i chyba nie do końca wierząc w jej kompetencje i w to, że potrafi coś więcej niż tylko założyć gips albo zaszyć niewielką ranę.
–  Tak – odpowiedziała bez chwili namysłu.  – A to jakiś problem?
– Chcielibyśmy, żeby naszym synem zajął się ktoś starszy! – dodał nieco podniesionym głosem, najwyraźniej przypominając sobie, że drugi lekarz, którego widział, jak zajmuje się jego synem, również był młody i na horyzoncie faktycznie nie było nikogo starszego. Ta wizja zapewne tylko wzmogła jego zdenerwowanie.
;– Jest jeden starszy lekarz, ale właśnie operuje. Później do nas dołączy. A teraz bardzo mi przykro, ale nie możemy czekać, bo jeśli się nie pospieszymy, to jedynym lekarzem, który będzie mógł zająć się pańskim synem, będzie lekarz medycyny sądowej – powiedziała nieco obcesowo i niegrzecznie, ale w tym momencie dyplomacja i retoryka były ostatnimi rzeczami, o których myślała.

*
– Cholera, wygląda to gorzej niż myślałam – stwierdziła Klara, już po otwarciu pacjenta. – Dalej masz wątpliwości, czy powinniśmy jeszcze poczekać z tą operacją?
Było źle. Ale nie zamierzała się poddać. Zresztą, nie miała już wyboru. Nie mogła teraz zwątpić albo odpuścić. Na to było zdecydowanie za późno. Teraz musiała walczyć. Nie tylko o pacjenta, ale również o siebie, o swoją pozycję i karierę, i dla siebie, by móc przekroczyć granice, sięgnąć po coś, co wydawało się niemożliwe i bez skrępowania spojrzeć w lustro na siebie jako lekarza. Czego jak czego, ale woli walki nie można było jej odmówić. A ona jest bardzo ważna – bo nawet najlepszy nie nic osiągnie, jeśli nie będzie miał dość sił i odwagi by sięgnąć po to, do czego dąży.
– Śledzionę trzeba będzie usunąć. Odessij tu – poleciła Kamilowi. – Jeszcze! – ponagliła kolegę. – Kamil, do cholery, skup się!
– Pani doktor – wtrąciła się czuwająca nad pacjentem anestezjolog – spokojnie.
Kłótnie przy stole operacyjnym nie były wskazane, to fakt, ale Klara nie potrafiła być opanowana tak, jak była podczas zabiegów, które przeprowadzała razem z kimś starszym i bardziej doświadczonym. Sytuacja była napięta. Klara podczas swojej pracy w szpitalu faktycznie zdążyła wykazać się już swoją wiedzą i umiejętnościami, była dobra, to fakt, ale czy na pewno dobrze zmierzyła siły na zamiary? Może jednak źle oceniła stan pacjenta, może jednak można było poczekać, a nie porywać się na samodzielne przeprowadzenie tej operacji? Może coś przeoczyła, nie zrobiła tak, jak trzeba? Zawsze, kiedy cokolwiek podczas zabiegu wykonywała sama, ktoś patrzył na to, co robi, mógł sprawdzić, czy wszystko jest w porządku i zapobiec ewentualnym błędom czy niedopatrzeniom, a teraz? Kto miał ocenić jej pracę? Kamil, tak samo mało doświadczony i bardziej wystraszony niż ona?
–  Klem naczyniowy poproszę – zwróciła się do instrumentariuszki, odganiając od siebie złe myśli i starając się skupić tylko na tym, co powinna.
Czuła, jak po jej czole płyną strużki potu. Starała się. I niby wszystko szło dobrze, nawet zdumiewająco dobrze. Ale co, jeśli faktycznie zawaliła? Taka porażka zawodowa i to jeszcze wynikająca, być może, z przecenienia własnych możliwości, byłaby ogromną rysą na jej postrzeganiu siebie jako lekarza i zapewne sporą kłodą na drodze do dalszej kariery i rozwoju.
– =Z wątrobą też nie najlepiej, co? – zauważył Kamil.
– No, brawo, Sherlocku. – Klara podniosła na chwilę wzrok. – Założymy szew, oby się udało.
– No, oby – powtórzył za nią Wysocki, który właśnie wszedł na salę operacyjną, omiatając młodych lekarzy lodowatym spojrzeniem.

15 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z opowiadania zrobił się odcinek serialu medycznego ;-). Cieszę się że tempo akcji przyspiesza, bo taki charakter rozdziału nawet lepiej wyraza Twój piękny styl pisania.
    Trochę znielubiłam postać Klary za to, że za dużo w niej z Superwoman (już czekałam na oklaski lekarzy i szampana od rodziców, ale rozdział nie dobiegł do końca operacji :p), ale mam nadzieję że coś mnie w niej jednak w późniejszym czasie zauroczy. :p póki co strasznie brakuje mi w jej postaci nutki dziewczęcej wrażliwości. Łukasz jest bardziej autentyczny.
    Urwałaś rozdział w fajnym momencie i generalnie jest ładnie napisany. Na szczęście tylko raz wplotłaś wyrażenie, do którego masz tendencje i bardzo kiepsko ono brzmi ("Była dumna. Dumna, ale jednocześnie wciąż w gotowości."). Nigdy nie wiem czemu ma to służyć, jeśli dodawaniu hiperbolicznego patosu to działa. :-D Myślę że da się tę myśl zapisać inaczej.

    " Jej też nie wystarczyła. Nie wystarczyła do tego, by ich zbliżenie nie skończyło się tylko na pocałunku. "

    Od dawna piszesz opowiadania?


    Pozdrawiam z Wizazu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. W przeciwieństwie do Ewy, mnie Klara zaimponowała. Popieram jej działania, choć przez cały rozdział miałam wrażenie, że coś się jednak nie uda i coś pójdzie nie tak. To dziwne odczucie towarzyszyło mi dlatego, że bohaterka też nie była pewna czy postępuje słusznie. Ciężka sytuacja, dlatego nie dziwię się, ze Kamil trochę stchórzył. Tą operacją mogli uratować życie, ale mogli je też odebrać. Nie znam się na medycynie, nie jestem lekarzem i nigdy nie chciałam być, ale wydaje mi się mało prawdopodobne, żeby dwójka młodych lekarzy, bez doświadczenia mogła sobie ot tak wjechać z facetem na blok operacyjny. Dlatego chyba potrafię dostrzec radykalność tych działań i to poczucie beznadziejności przy podejmowaniu decyzji. Odetchnęłam dopiero wtedy, gdy zjawił się Wysocki, bo z nim ta sytuacja nie wyglądała tak źle. No i ostatnie słowo nie musiało już należeć do Klary.
    Ten rozdział był kompletnie oderwany od poprzednich, pokazałaś Klarę z innej strony i... ciągle trzymałaś w napięciu! Podobało mi się to, że nie boi się ryzykować, ale najbardziej urzekło mnie, że ukazałaś też jej niepokoje. Dzięki temu, że ona się bała, ja też się bała i rozdział zyskal na tajemniczości, akcji, emocjach. Był świetny! Tylko ciekawa jestem jakie będą konsekwencje tego ryzykownego zagrania...

    Pozdrawiam! ;*
    I zapraszam do siebie na nowość.

    PS Tak się teraz zastanawiam, studiujesz medycyne?:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej.
    Po pierwsze, przepiękny szablon. Ta dziewczyna, jak mniemam, właśnie Klara, jest naprawdę śliczna. Nie mogę się zdecydować, czy bardziej podobają mi się jej usta, czy oczy.
    Cały rozdział mi się podobał, ale skupię się na części drugiej, bo to ona wryła mnie w fotel (łóżko, bo to na nim właśnie leżę). Zachowanie Klary jest godne podziwu. Oczywiście, lekarz nie powinien być tak impulsywny jak ona, ale jednak jest przecież jeszcze młoda i na pewno zdenerwowana. Poza tym, czasem trzeba potrząsnąć partnerem, jak to zrobiła z Kamilem. Świetnie wchodzisz w szczegóły medyczne, a operację opisałaś tak, że czułam się, jakbym oglądała Doktora Housa. Świetnie piszesz, to inna sprawa. Masz wypracowany styl, bez zbędnych ozdobników, bardzo precyzyjny i jednocześnie spójny. Naprawdę, jestem pod wrażeniem tego opowiadania. A zakończenie trzyma w napięciu. Muszę wiedzieć, jak rozwinie się sytuacja z pacjentem i wściekłym Wysockim.
    Będę tu zaglądała częściej.

    pozdrawiam,
    candlestick z buzzingblood.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Brawo za odwagę!

    Zapewne tym nowym lekarzem okaże się Łukasz :)
    W życiu przypadków nie ma! :)

    Cieszę się, że w szpitalach publicznych są jeszcze ludzie, którym zależy na innych! To miłe i pocieszające zarazem :)

    Czekam na nowość! Cieszę się, że dodałaś 4 rozdział!
    Weny życzę! :*

    Ps. Ale mnie zaciekawiłaś przeszłością Łukasza! Olalala :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj, Carousel.
    Zaciekawiłaś mnie tytułem bloga oraz szablonem przyciągnęłaś mój wzrok. Muszę przyznać, że opowiadanie podoba mi się samo w sobie. Powinnaś być z niego dumna, bo ja bym była. Wracając do temu bohaterów.. Klara - mimo wszystko mam do niej mieszane uczucia, lecz przeważa wszystko na pozytywnego bohatera. Wydaje mi się, że trochę pogubiła się. Sama chciała pójść z facetem chirurgiem do łóżka, a później oschła? Jak dziecko się zachowała moim zdaniem, ale okej. Cieszę się, że już niedługo mężczyzna wróci do akcji, ponieważ go polubiłam od razu! Podobała mi się sytuacja w szpitalu. Tylko, że trochę się dziwię, że lekarz kończący specjalizację może sam decydować czy bierze kogoś na salę operacyjną czy też nie. Nie wiem czy tak faktycznie by mogło być, moim zdaniem to jeden wielki duży znak zapytania. Może nie długo będę znała odpowiedź, ponieważ będę studiowała medyczne kierunki. Najpierw jeden, później drugi. Nieważne, w każdym razie jestem ZA! :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie,
    http://kobieta-pisze-opowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Wybaczysz jeśli będę Cię skracał do "Caro"? Wybaczysz, w końcu to chyba nic złego.
    "Tego kwiatu jest pół światu, a trzy czwarte chuja warte" - z takim dopełnieniem klasyka też się spotkałem. Wiem, że bardzo wulgarne, ale...
    Średnio mi się podoba ten rozdział, bo mnie nie jara medycyna, że tak powiem i zagadnienia z nią związane są dla mnie kosmicznie odległe. Podziwiam opisanie emocji, wyborów między złym a gorszym, bo z jednej strony rozumiałem Kamila, że nie chciał podjąć ryzyka, bo co powie, gdy się nie uda "jestem bez doświadczenia, ale zaryzykowałem życie pani syna, by się na nim troszeczkę doszkolić"?
    Nie dziwi mnie też reakcja rodziców.
    Pozostaje jednak czas, czas, który ucieka i można albo coś zrobić, spróbować, albo patrzeć jak chłopak umiera i poczekać już tylko na patologa sądowego i tu Klara ma rację. Szkoda tylko, że dziewczyna nawet w takiej sytuacji myśli o sobie i karierze, a nie o życiu pacjenta. Ja chyba będąc na jej miejscu nie myślałbym aż tak egoistycznie, ale ja jestem mężczyzną, myślę jednopoziomowo, a kobiety zazwyczaj tak chaotycznie, więc nie wiem czy to do końca można określić mianem "egoizmu".
    Klara podjęła męską decyzję. Szacunek jej się za to należy. Kamil strasznie tchórzliwy.
    Mam wrażenie, że tym nowym lekarzem będzie Łukasz, ten, z którym Klara spała. Zbiegiem okoliczności w tak dużym mieście spotkało się dwóch chirurgów, dlaczego więc zbiegiem okoliczności tych dwóch chirurgów nie miałoby wylądować w tym samym szpitalu?

    Pozdrawiam
    dariusz-tychon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Zbyytnio nie przepada za serialami medycznymi, ale Twojemu opowiadaniu nie mogłam się oprzeć. Może dlatego, że przypomniał mii się jeden z nich, który naprawdę kochałam? Chyba kojarzysz "Ostry dyżur" jedyny wartościowy serial o tej tematyce. Tchniona ciekawością i wspomnieniami zdecydowałam się przeczytać i nie żałuje. Od razu widać, że znasz się na tym, co tworzysz. To naprawde niesamowite jak dokładnie opisujesz różne sytuacje, jakie spotykają pacjentów i lekarzy? W ogóle tępo tego życia i sytuacje jakie się tam dzieją? Czytając historię Klary niektóre sceny wręcz miałam przed oczami. Naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyłaś. Dodatkowym plusem jest bezbłędny i precyzyjny styl jaki posiadasz. Naprawdę uwiódł mnie i coś mi podpowiada, że będę tu gościem jeszcze nie jeden raz. Chciałabym zagłębić się dłużej w ten świat, poznać Klarę, jej troski, zmartwienia i partnerów z którymi przyjdzie się jej zmierzyć. Szczerze Cię podziwiam i naprawdę mi imponujesz.
    pozdrawiam i życzę weny.

    storyline-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja lubię medyczne seriale, ale już medyczne opowiadania mniej. Od razu uprzedzam, że mam uprzedzenia (boże jak to brzmi?!). Po prostu zazwyczaj trafiałam na bardzo... nie będę ukrywała... bardzo słabe opowiadania zbudowane na serialu "Pielęgniarki" lub "Na dobre i na złe". Mam jednak nadzieję, że ty nie przesadzisz i nie będzie to tylko spis chorób, operacji i rekonwalescencji szpitalnych pacjentów. Mam nadzieję, doszukać się tutaj wątku romantycznego, albo chociaż czegoś zbliżonego, choćby miało być bez zbędnej romantyczności. Klara jest niezwykle odważna, ale w tym zawodzie chyba właśnie tak trzeba - podejmować ryzyko, bo kto nie ryzykuje ten nie wygrywa, a w tym przypadku wygraną jest ludzkie życie i zdrowie, i tu nie chodzi o życie Klary, a o życie obcych ludzi, więc gdyby coś poszło nie tak, to cała pretensja rodziny i przyjaciół tego pacjenta, spadłaby oczywiście na nią.
    Wybacz mi chaotyczność tego komentarza, ale... właściwie chyba nie mam usprawiedliwienia, po prostu pisałam co mi na myśl przyszło, swoje pierwsze odczucia i przemyślenia, bez pięknego ubierania je w słowa i zastanawiania się czy czasami nie używam za dużej ilości powtórzeń, choć pewnie były ich dziesiątki.

    Pozdrawiam
    sie-nie-zdarza.blogspot.com
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Klara wykazała się niezwykłą odwagą podejmując decyzję o podjęciu się samodzielnej operacji młodego pacjenta. Może nie ma zbyt wielkiego doświadczenia ale na pewno nie sposób jej odmówić odwagi i stalowych nerwów. Kamil mimo ze jest facetem trząsł portkami na samą myśl o samodzielnej operacji. Popieram Klarę, chyba trudniej byłoby sobie wybaczyć ewentualną śmierć przez zaniedbanie niż śmierć na stole operacyjnym po podjęciu próby zrobienia czegokolwiek co mogłoby zapobiec tragedii.
    Domyślam się że nowym lekarzem będzie właśnie Łukasz ;0
    http://nauczysz-sie-mnie.blogspot.com/
    pozdrawiam serdecznie, mewa

    OdpowiedzUsuń
  11. Coraz bardziej zastanawia mnie przeszłość Łukasza. Był z kimś związany, ale co się stało z tą kobietą? Nurtuje mnie to strasznie ;)
    Jednak Klara coś tam czuje po nocy i rozstaniu z Łukaszem. Czułam, że tak łatwo z głowy to ona go nie wyrzuci. Zwłaszcza, że chyba mężczyzna dołączy do zespołu. A przynajmniej takie mam przeczucia. To całkiem zgrabny zbieg okoliczności - on wraca do miasta, a w szpitalu, w którym pracuje kobieta, przyjmują nowego lekarza. Cudnie! Już widzę, jak ta ich współpraca się układa ;)
    Klara jest odważna. Kamil za to rozważny. Skoro są tak bardzo niedoświadczeni, to jednak taka operacja może stać się ryzykowna. Nie wiem, jak zachowałabym się na miejscu tej kobiety, ale w sumie jaki mieli wybór? Czas grał kluczową rolę. Lepiej, że zdecydowali się operować, niż gdyby mieli się bezczynnie przyglądać. W pierwszym przypadku mieli szansę uratować pacjenta, w drugim tej szansy by się pozbawili. Chociaż czuję, że i tak oboje oberwą za taką samowolkę, skoro starszy z lekarzy w końcu dotarł na salę operacyjną...

    OdpowiedzUsuń
  12. No i dzieje się akcja! Chociaż teraz nie interesuję się za bardzo medycyną, tak jak kiedyś, kiedy byłam nastolatką, to historia Klary bardzo mnie wciąga. Zaczęła się dobrze i toczy się swoim rytmem. Kiedyś oglądałam Grey's Anatomy i to był mój najukochańszy z najukochańszych serial, więc temat medycyny nie odpycha mnie tak mocno. Widać, że Ty znasz się na rzeczy. Studiujesz medycynę czy interesujesz się po prostu? Tak czy siak wychodzi Ci super!
    Domyślam się, że nowym lekarzem będzie oczywiście Łukasz. Rozpęta chłopak zamęt na oddziale... :D
    Klara jest bardzo stanowcza i odważna. Aż nie poznałam jej, kiedy przekonywała Kamila do samodzielnej operacji. Mam nadzieję, że chłopak przeżyje, a jego rodzice jak i sam Wysodzki będą jej gratulować.

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział bardzo dobrze napisany i widać, że przemyślany. Klara przedstawiona jest w nim jako odważna kobieta, która nie boi się ryzyka. Ma swoje zdanie, krótko mówiąc twarda z niej babeczka, która wie, czego chce. Sprawiła wrażenie impulsywnej, bardzo impulsywnej i wiedzącej czego chce. Nie miałam aż takich odczuć w poprzednim rozdziale. No ale miałam jej nie oceniać. Mam swoja teorię czemu Klara zdobyła taką siłę. Mężczyzna dodaje kobiecie pewności siebie. Namiętny stosunek z nim był dla niej zastrzykiem energii, dowartosciował ją z pewnością i dał jej siłę. Każdy potrzebuje bliskości.
    Mam wrażenie, że zbytnio utożsamiam się z bohaterami, w sensie zbyt przeżywam to wszystko. Może jestem zbyt emocjonalna:) Zawsze taka byłam. Jutro będę czytać dalej. Za dużo emocji jak na dziś haha

    pozdrawiam
    velvetheart96.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za ciepłe słowa. :)

      Tak, Klara to twarda kobieta, zdecydowanie. Ale ma też inne cechy, również i wrażliwość. :) W sensie: jest wrażliwa, ale na tyle silna, by nad tą wrażliwością w pewien sposób panować i opanowywać swoje emocje. Zresztą, wrażliwość nie oznacza, że ktoś jest słaby - Klara jest tego doskonałym przykładem.

      Przyznam się, że nie spojrzałam na to w ten sposób, że to przez Łukasza Klara jest taka silna. Chociaż w sumie na pewno trochę też, bo na pewno jej ego nieco się przez to podbudowała. Aczkolwiek nie jest to głównym powodem. :)

      Usuń
  14. Podobał mi się rozdział :) Błędów chyba nie dostrzegłam?
    Klara to fajna dziewczyna, charakterna, silna i pewna siebie.
    Cóż, widać, że ten ekhem stosunek z tym mężczyzną dał jej pewność siebie i siłę, wiarę. Choć nie wiem, czy taki sposób jest na to dobry :D
    Medycyna zawsze mnie w jakiś sposób intrygowała, zwłaszcza kiedy oglądałam ciekawe przypadki w serialu Dr. House :D
    Jak to będzie, kiedy Łukasz będzie pracował w szpitalu? Ojojjo a na to wychodzi... :P

    OdpowiedzUsuń