czwartek, 6 sierpnia 2015

Rozdział 1. (3/3)



          – Masz jeszcze jakieś procenty? – Klara nalała sobie kolejną lampkę wina, po czym wypiła ją haustem. – Sam powiedziałeś, że ta jedna butelka nie wystarczy.
          Jej też nie wystarczyła. Nie wystarczyła do tego, by ich zbliżenie nie skończyło się tylko na pocałunku. Chciała pójść dalej, ale z drugiej strony czuła, że na to jest po prostu za wcześnie – albo raczej: że jest do tego zbyt trzeźwa, że oboje są zbyt trzeźwi.
         – Mam jeszcze wódkę – zawahał się Łukasz. Nie umiał jej rozszyfrować. Pocałunek, namiętny, magiczny pocałunek, wyrażający nie tylko ich słabość do siebie nawzajem, ale i ogromny ból i pragnienie zrobienia czegoś, by chociaż na chwilę zelżał, a potem… nic. Tak, jakby to się nie wydarzyło. Jakby było tylko fatamorganą albo marzeniem sennym.
        Łukasz przyniósł butelkę i położył ją wraz z dwoma kieliszkami na stoliku przed kanapą, na której Klara w międzyczasie zajęła miejsce.
      – Alkoholowe podróże. Najpierw francuskie wino, teraz polska wódka… – stwierdziła Klara, przyglądając się naczyniom, które Łukasz właśnie napełniał.
      Może wino było za słabe? Może oboje potrzebowali czegoś mocniejszego, co mogłoby ich porządnie zresetować?
      – Masz coś przeciwko?
      – Żartujesz? Patriotyzm ważna rzecz – odparła, patrząc na dwa kieliszki z przezroczystą cieczą.
      – Za co teraz pijemy? – Łukasz usiadł obok i chwycił w rękę swój kieliszek.
      – Nie wiem. Może za to, o czym nie chcesz mi powiedzieć. Z tego, co mówisz, jest to dla ciebie coś bardzo ważnego, więc żeby się udało, ułożyło i żebyś był szczęśliwy.
      – Wiesz, szczęście to pojęcie względne. Ale to miło, że dobrze mi życzysz.
      – W sumie to nie mam powodu, by życzyć ci źle – odpowiedziała, wypijając zawartość swojego kieliszka.
      – A ty?
      – Co ja?
      – Jesteś szczęśliwa?
      – Wiesz, szczęście to pojęcie względne – odparła, starając się naśladować jego ton głosu i mimikę podczas wypowiadania tego zdania.
      – Jesteś? – Łukasz nie odpuszczał.
      – Zależy, jak na to spojrzeć. Pojęcie względne, sam tak stwierdziłeś.
      – No to co? Za szczęście? – zaproponował, napełniając kieliszki. – Za to, że czasem za nim gonimy, myślimy, że już go mamy, a ono właśnie wtedy robi nam psikusa i wymyka się z rąk; że wciąż bawi się z nami w kotka i myszkę; że jest takie parszywe, złośliwe i nieprzewidywalne…
      – I za to, że jest bardzo kłopotliwym gościem, bo nigdy nie wiadomo, czy zostanie na dłużej czy może jednak sobie pójdzie, nie zdążywszy nawet usiąść i wypić spokojnie herbaty… – dodała. – Zdrowie!
      Zdawało się, że bardzo dobrze się rozumieją. Klara wywnioskowała, że stopień skomplikowania jej i jego przeszłości wcale zbyt wiele się od siebie nie różnią. Nie wiedziała, co on przeżył ani nie powiedziała mu zbyt wiele o osobie, ale wiedziała spokojnie można by w tej kwestii porzucić wszelkie rankingi i porównywania. Oboje mamy nieźle skopaną przeszłość, stwierdziła w myślach, jednocześnie lustrując go wzrokiem. Łukasz nie chciał tego pokazać. Owszem, z tego, co mówił, można było stwierdzić, że faktycznie miał jakieś problemy, ale mimo z uporem maniaka starał się pokazać, że jest twardym, gruboskórnym facetem, który może i ma za sobą coś, z czego nie do końca był zadowolony, jakieś trudne, bolesne przeżycia, ale którego to po prostu nie wzrusza.
     – Słabi z nas kowale własnego losu, co? – powiedziała w końcu, uzewnętrzniając swoje dywagacje.
     – W sumie to jesteśmy lekarzami, na medycynie tego nie uczą.
     – Medice, cura te ipsum.
     – Sami siebie nie zoperujemy.
     – No nie – przyznała. – W ogóle posklejanie złamanego serca to nie taka łatwa sprawa.
     – Żmudna robota, na kilka godzin – przytaknął. – Wierzysz w to, że każdy ma gdzieś swojego chirurga, który zdoła zaszyć wszelkie rany?
     – Zabrzmiało poetycko – skwitowała Klara, popijając wódkę. – Daaaj spokój – dodała przeciągle.
     – Bo miało. – Uśmiechnął się szarmancko. – Więc? – zapytał całkiem poważnie.
     – Nie, chyba jednak w to nie wierzę – przyznała, chociaż dosyć niechętnie. – A ty?
     – Ja nie wiem. Naprawdę nie wiem. Chciałbym w to wierzyć. Ale chyba… chyba byłby to jednak zbyt wyidealizowany obraz świata.
     – To prawda. W końcu na stole operacyjnym też czasem pacjenci umierają i nie da się nic zrobić. Rany też czasem mogą za głębokie, by móc się zabliźnić.
     – Ale jednak medycyna idzie do przodu – odparł Łukasz, uśmiechając się lekko. – Więc może się kiedyś uda.
      On też doskonale wiedział, że zarówno on, jak i ona mają za sobą dosyć bolesną przeszłość. O swojej nie chciał mówić, w zasadzie nie do końca wiedział, czemu. Chyba nie chciał jej do siebie zniechęcać. Czuł, że Klara jest wyjątkowa i wolał, żeby nie myślała o nim w sposób, w jaki on często myślał o sobie.
      Czasem szczerze zazdrościł swoim rówieśnikom, mającym poukładane życie. Ci, co chcieli, zaczynali zakładać swoje rodziny; ci, którzy niekoniecznie widzieli się w stałym związku, wiedli spokojne życie singla. Wszystko po kolei. Wszystko tak, jak być powinno i w zgodzie z własnymi poglądami i życzeniami co do przyszłości. Jemu już tak się nie uda. Nigdy. Nie będzie startował z czystym kontem i już do końca życia będzie musiał ponosić konsekwencje swoich wyborów.
      Nie chciał też Klary skrzywdzić. Mimo że znali się krótko, traktował ją szczególnie. Nie chciał, by była kolejną panienką na jedną noc, z którą będzie fajnie, ale nic więcej z tego wyniknie. Czuł jednak, że im dłużej u niego zostanie i im więcej oboje wypiją, tym większe będzie ryzyko, że dojdzie między nimi do czegoś, czego potem oboje mogą żałować. Wypity alkohol nie sprzyjał trzymaniu swoich emocji i pożądania na wodzy, czuł, że procenty sprawiają, że zaczyna tracić nad sobą kontrolę.
      Podszedł do okna, oparł dłonie o parapet i spojrzał na nocne miasto, licząc, że widok kaskady świateł w oknach sąsiednich kamienic i bloków, reflektorów przejeżdżających samochodów i ulicznych latarni trochę odwróci jego uwagę od Klary. Pozwoli się skupić, mimo procentów, zaczynających szaleć w jego głowie.
     – Hej, masz zamiar zostawić tę flaszkę do połowy pustą? – Klara odwróciła się w jego stronę. – Chyba trochę szkoda, co? – dodała.
      Tak, chciała się upić. Powoli zaczynała odczuwać wypity alkohol i ten stan – musiała przyznać – po prostu jej się spodobał. W tym znieczuleniu wszystko było jakieś inne. Łatwiejsze, lżejsze. I mniej bolało. Dużo mniej.
      Już i tak wszystko zaszło za daleko. Planowała spędzić ten wieczór samotnie, wypić dwa, trzy drinki i po prostu trochę się oderwać od rzeczywistości. Wyjść z domu, być gdzie indziej, zmienić otoczenie. A poznała Łukasza i zamiast sączyć samotnie trunki, zaczęła z nim rozmawiać, bawić się, a potem wylądowała u niego w domu. Później pocałunek – spontaniczny, namiętny i wyrażający całą głębię tego, co tych dwoje czuło. Raczej nie do siebie, bo ciężko mówić o jakiejkolwiek mocniejszej niż zwykłe pożądanie, emocjonalnej relacji w kilka godzin po poznaniu się, ale tego, co czuli o sobie. Oboje przeżyli sporo. Oboje byli samotni i oboje chcieli o czymś zapomnieć. Ten pocałunek był właśnie tego wyrazem – chęci zmiany, zamknięcia pewnego rozdziału i rozpoczęcia czegoś od nowa, pragnienia odzyskania zaufania do siebie i do płci przeciwnej i poszukiwania szczęścia, nawet pomimo tego, że oboje uparcie wmawiali sobie, że takowe nie istnieje.
     – Czemu od razu pustą? – Łukasz wrócił i usiadł obok niej na kanapie. – Może lepiej brzmiałoby, że do połowy pełną? Tak bardziej optymistycznie.
     – A czy ja już nie wspominałam, że jestem realistką?
     – No to za realistów! – Łukasz napełnił kieliszki i chwycił swój w dłoń.
     – I za rzeczywistość. Słodko-gorzką rzeczywistość – dodała Klara, po czym przechyliła naczynie, łapczywie wypijając jego zawartość.
     – Tak, słodko-gorzka to dobre określenie. Myślisz, że tę gorycz można czymś przełamać? – zapytał sugestywnie, uśmiechając się zawadiacko.
     – Nie wiem – odpowiedziała szybko. – Albo wiem… I nie, nie można – dodała po dłuższej chwili zastanowienia
     – A za piękne kobiety kiedy wypijemy? – zagadnął, przysuwając się bliżej Klary. Był tak blisko, że czuła jego oddech na swoim policzku, kiedy mówił. – Takie jak ty. – Musnął ją lekko w policzek.
     – No nie wiem, nie wiem… – odparła sugestywnie, patrząc na niego uwodzicielsko. – Uważasz, że taka jestem? – zapytała, patrząc na niego figlarnie, chociaż dobrze wiedziała, że Łukasz po prostu za nią szaleje i – tym bardziej teraz, pod wpływem wypitego alkoholu – mogłaby spokojnie owinąć go sobie wokół palca. Widziała to w jego oczach, zachowaniu, słowach… Takie rzeczy potrafiła rozszyfrować.
      Ciekawe, jaki jest w łóżku, zastanowiła się w myślach, lustrując wzrokiem jego wysportowane, męskie ciało. Zdecydowanie lepiej prezentował się w pozycji stojącej, ale i teraz, jak siedział, można było dostrzec jego walory. Pod koszulą, notabene świetnie dobraną, widać było zarys mięśni. Nie był typem napakowanego kulturysty, ale widać było, że dba o sobie, ćwiczy i na pewno świetnie wygląda również i bez ubrania. A może przede wszystkim bez?, pomyślała.
      Miała ochotę, by do czegoś między nimi doszło. Czemu miałaby przepuścić taką okazję? Był nieziemsko przystojny. I tak samo niesamowicie na nią zadziałał, co w połączeniu z uczuciem niespełnionego życia osobistego tworzyło wręcz wybuchową mieszankę.
      – Oczywiście, że jesteś – odparł bez zastanowienia. – Jesteś piękna – przyznał po raz drugi tego wieczoru.
      W tym, co powiedział, nie było ani krzty kłamstwa. Tak uważał właściwie od samego początku. Samo to, że miał ją obok, już rozbudzało w nim pożądanie, mimo że sam karcił się w myślach za to, że nieco szafuje tym stwierdzeniem. Ilu już kobietom powiedział, że są piękne? Ba, kilka lat temu myślał, że znalazł swój ideał. A skończyło się to zupełnie inaczej…
      Teraz jednak o tym nie myślał. Przeszłość bardzo go bolała, to fakt, ale nie chciał temu wszystkiego podporządkować. Ten wieczór był naprawdę wyjątkowy. Może właśnie miał szansę poczuć się lepiej?
     – Naprawdę jesteś – szepnął jej do ucha.
      Pochylił się nad nią, umieszczając swoje ręce na wysokości jej barków, po czym zaczął pieścić jej szyję. Klara poczuła, jak po jej ciele przechodzi przyjemny dreszcz. Przymknęła oczy, by całkowicie poddać się tej przyjemności. Łukasz zszedł niżej, obkładając pocałunkami jej dekolt, a potem znów nieco wyżej, by pozwolić spotkać się ich ustom w drugim i być może bardziej namiętnym i rozbudzającym zmysły pocałunku. Żadne z nich nie zaprotestowało. Może właśnie to było to, czego oboje pragnęli od samego początku?
      Łukasz wsunął rękę między jej plecy a oparcie kanapy i jednym ruchem rozpiął suwak jej sukienki, która zsunęła się, odsłaniając się szczupłe ciało. Klara nie pozostawała mu dłużna, kiedy z dziką wręcz ekscytacją po kolei rozpinała guziki jego koszuli.
     – Pragnę cię – wycharczał, gdy ona próbowała rozpiąć jego rozporek, wyczuwszy jego nabrzmiałą męskość ocierającą się o jej brzuch i uda podczas pieszczot.
      Pozbawiając się nawzajem kolejnych części garderoby i rozrzucając je po drodze, targani buzującym w nich pożądaniem, udali się do sypialni.
      – Chcesz tego? – zapytał retorycznie Łukasz, patrząc na nią przepełnionymi pragnieniem oczami. Wodził dłońmi po jej smukłym ciele, obrysowując jego kształt. Idealny kształt.
      – Oczywiście – odparła prowokująco, muskając dłońmi jego nagi tors.
      Musiał ją mieć. A ona jego. Chociaż na tę krótką chwilę i nawet, gdyby to miało być ich pierwsze i jedyne spotkanie. Łukasz uśmiechnął się tajemniczo, na krótką chwilę pozostając w bezruchu i wymuszając tym samym, by poczekała. Chciał wprowadzić nutkę tajemnicy i jednocześnie podniecić ją jeszcze bardziej. Była niecierpliwa. Nie mogła doczekać się tego, co za chwilę nadejdzie. Chciała poczuć go w sobie. Teraz, zaraz, natychmiast. Całe jej ciało mówiło: chcę, ponaglając go do uczynienia kolejnego kroku.
      Wszedł w nią. Wybrał doskonały moment, tamta chwila niepewności sprawiła, że doznania były jeszcze silniejsze. Rozkosz wypełniła ich ciała. Kochali się namiętnie, gorąco, nachalnie, gwałtownie, brutalnie i bez opamiętania, zapominając o całym świecie i doprowadzając się nawzajem do ekstazy. Pragnęli, by ta chwila – piękna i pełna jakiejś dziwnej, chociaż wciąż niezwykle przyjemnej magii – trwała wiecznie, by ich ciała pozostały splecione na zawsze.
      Trudno powiedzieć, czy wszystko potoczyłoby się tak samo, gdyby okoliczności były inne. Pewnie gdyby nie samotność, ból i frustracja nad nieudanym życiem uczuciowym, przypadkowe spotkanie i alkohol, nie wylądowaliby razem w łóżku. Ale o tym nie myśleli, nie to było dla nich ważne. Poddali się zupełnie chwili i kłębiącym się w nich emocjom, zatracając się w rozkoszy.
      Ten seks był dla nich trochę jak terapia. Pozwolił Klarze znów poczuć się pełnoprawną kobietą, a Łukaszowi – mężczyzną. Pozwolił im zapomnieć. Zapomnieć o tym, co w ich życiu było złe, nieprzemyślane i nieudane; zapomnieć o bólu z przeszłości, o tym, że ich teraźniejszość też nie była taka, jak sobie wymarzyli i o strachu przed przyszłością.

*


       – Kawy? – zapytała beztrosko, stojąc oparta o kuchenny blat plecami do okna, przez które można było dojrzeć jaskrawe promienie wschodzącego słońca. Było dość wcześnie, ale jakoś niespecjalnie miała ochotę zastanawiać się nad tym, która godzina. – Przepraszam, obsłużyłam się sama – dodała jeszcze, uznając, że przejście do porządku dziennego i skupienie się na zwykłych, codziennych i przyziemnych sprawach, do których, na przykład, zaliczała się właśnie kawa, było najlepszą opcją po tym, co się wydarzyło. Nie było sensu tego roztrząsać, w końcu oboje byli dorośli. Żaden z nich nie potrafił jednak tak do końca o tym zapomnieć i tak po prostu wymazać, trzeba było więc czymś zatuszować tę niezręczną ciszę, która pojawiłaby się na pewno, gdyby nie zastępczy, zbawienny wręcz temat o zwykłej, banalnej kawie.
      – Chętnie – mruknął Łukasz, mrużąc oczy, które zdawały się być niezadowolone z powodu oślepiającego je słonecznego światła, wręcz wdzierającego się do pokoju. – Nie ma problemu, częstuj się – dodał. – Może coś zjesz? Lodówka wprawdzie nie jest pełna, nie miałem czasu zrobić porządnych zakupów, ale coś na pewno się znajdzie – dodał, nieświadomie podchwyciwszy koncepcję Klary o codziennych tematach, mających jakoś odroczyć ten, który uparcie cisnął się na usta.
     – Nie, dzięki – rzuciła obojętnie, odkładając pusty już kubek po kawie na blat. – Pójdę już. Dzięki za… – zawahała się chwilę. –… wszystko. Tak, za wszystko. I jeszcze raz wszystkiego najlepszego. – dodała, po czym, nie czekając na jego odpowiedź, wzięła torebkę i udała się w kierunku wyjścia.
     Alkohol wyparował. Przyjemny stan lekkości i odurzenia gdzieś się ulotnił. Tak, jak lek, który po jakimś czasie przestaje działać. Nie chciała dłużej tego przeciągać. Wiedziała, że prędzej czy później przestaną rozmawiać o kawie czy śniadaniu, a zaczną o tym, co się wydarzyło. Niespecjalnie miała na to ochotę. Nie znali się, nie spotkają się już więcej, a dyskusja o poprzedniej nocy i rozgrzebywanie tego w niczym by im nie pomogły. A więc przeciwnie. Oboje mieli swoje życie, plany, zajęcia – i tak miało pozostać, a o sobie najzwyczajniej w świecie powinni zapomnieć.
      – Zaczekaj! – Łukasz chwycił ją za rękę, powstrzymując przed naciśnięciem klamki. – Naprawdę chcesz tak po prostu pójść?
      - A co mam zrobić? – rzuciła obojętnie, unikając spojrzenia mu w oczy. – Mam zostać, zjeść z tobą śniadanie i pogadać o pierdołach? Czy może rzucić ci się w ramiona albo może zaliczyć jakiś szybki numerek z rana? Słuchaj, nie znamy się. Jesteśmy dla siebie zupełnie obcymi ludźmi. I lepiej niech tak zostanie… - Wyswobodziła rękę z jego uścisku i po prostu wyszła.

22 komentarze:

  1. Cześć! Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale powoli nadrabiam zaległości i w końcu udało mi się zawitać do Ciebie.
    Na razie zostawiam Ci taki krótki komentarz, ale później wpadnę z obszerniejszym.
    Pozdrawiam! :)

    PS. Awwww, kocham Twój styl i to opowiadanie<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, przybyłam już z nieco obszerniejszym komentarzem:)
      Nie wiem czemu, ale czułam, że Klara tak po prostu wyjdzie, ucieknie od Łukasza jakby przestraszyła się tego, co się wydarzyło między nimi. Niby byli dorosłymi ludźmi, wiedziała, co robi, ale jednak wydaję mi się, że rano wstała i zrobiła to, co zawsze: ucięła tę znajomość do porannej kawy. Dziwi mnie to, bo choć żadne z nich nie wyjawiło swojej przeszłości, nie ujawniło się z emocjami, to wydawało mi się, że są sobie bardzo bliscy jak na obce osoby. Doskonale się porozumieli, wiedzieli, co w danej chwili powiedzieć, jakby czytali sobie w myślach.
      Mam nadzieję, że to ich znajomość nie skończy się tak szybko, bo może udałoby im się w końcu pogodzić z przeszłością, wzajemnie wspieraliby siebie i w ogóle. Ale, ale, to dopiero początek, więc liczę, że jednak jeszcze się spotkają;)

      Pozdrawiam! :)

      PS. Mam nadzieję, że się nie pogniewasz, jeśli zwrócę Ci uwagę, że pomyliłaś imiona, o w tym miejscu:

      – Czemu od razu pustą? – Marcin wrócił i usiadł obok niej na kanapie. – Może lepiej brzmiałoby, że do połowy pełną? Tak bardziej optymistycznie. Powinien być chyba Łukasz:)

      Usuń
  2. Hej;) Wpadłam po komentarzu, który u mnie zostawiłaś i od razu chciałabym za niego podziękować. Cieszę się, że mój prolog Ci sie spodobał ;)
    Ja oczywiście również przeczytałam Twoją historię (pomijając fakt, że już kiedyś zostawiłam tu komentarz, bo jak weszłam to wszystko mi sie przypomniało) i bardzo mi się spodobało ;) Jest naprawdę ciekawa, ludzka, a z tym poczuciem samotności, braku szczęścia i zagubienia chyba każdy człowiek może się utożsamić, bo każdy to kiedyś przeżywał. Żal mi twoich bohaterów, bo wyglądają na naprawdę nieszczęśliwych, ale za ten przygodny seks muszę ich zganić. Ja po prostu nie popieram takich rzeczy, a pójście z kimś do łóżka ot tak jest w moich oczach dość... puszczalskie xD Więc moja sympatia do Klary mocno opadła. Ale jestem ciekawa co będzie dalej! ;)
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. "Alkoholowe podróże" - kradnę i od dziś w moim słowniku będzie na stałe obecne xD
    Coś Ci się porobiło z akapitami, są jakieś dziwne odstępy i u mnie też czasami tak się dzieje. Pewnie wina bloggera. - tu chodzi o ten odstęp przed "Wiesz, szczęście to pojęcie względne".
    Początek tego rozdziału (mniej więcej pierwsza połowa) średnio mi się podobał. Szczerze to mnie nudził. Takie rozwodzenie się nad pocałunkiem, drążenie ciągle tego samego tematu na różne sposoby.
    Zauważyłem też, że wszystko dokładnie opisujesz i nie pozostawiasz czytelnikowi szansy by sobie coś dopowiedział i zobaczył inaczej niż autor. Nie mam nic do opisu pomieszczeń, wyglądu osób, itd, ale już takie nadmierne wchodzenie do głowy bohaterów odbiera trochę frajdę, którą dla mnie byłoby gdybanie "czy on ma czyste intencje, czy mu zależy, czy tylko chce ją zaliczyć?". Ty od niemal samego startu pokazujesz, że on nie chce jej skrzywdzić, piszesz o tym dosyć wyraźnie i tym okradasz mnie z tej frajdy.
    Opis seksu mało dosłowny, bardziej poetycki, delikatny. Nie mój gust, ale i tak mnie nie nudziło, więc ogólnie fajnie się czytało ten fragment (tę drugą połowę rozdziału, bo pierwsza jak już wcześniej napisałem mnie nudziła).
    "Żaden z nich" - a nie czasem "Żadne z nich"? Pytam, bo sam nie mam pewności jak jest poprawnie, a skoro już zauważyłem, że mi nie brzmi, to postanowiłem się zapytać.
    Końcówka, ta ucieczka Klary podobała mi się najbardziej. Zastanawiam się kto i jakim cudem ją zranił na tyle mocno by nie mogła wymienić się choćby numerami telefonów z Łukaszem. Skoro obojgu im się podobało, to chyba mogliby się od czasu do czasu spotkać, choćby na seks, w końcu są dorośli. Ona jednak ucieka, jakby się bała nawet układu... jakby się bała zaangażować.
    Nie wiem czy interpretując, gdybając i wyprzedzając przyszłość Twojego opowiadania idę w dobrym kierunku, ale mam nadzieję, że choć niektóre z moich przypuszczeń okażą się trafne. Nie ukrywam, że ten rozdział podobał mi się najmniej ze wszystkich trzech i gdyby nie zakończenie, to niemal całkiem bym go skreślił, ale nawet w mojej najulubieńszej książce są ze dwa takie rozdziały, które nie przypadły mi do gustu, więc nie ma w tym nic dziwnego, że ten jeden mnie nieco zanudził.

    Czekam na kolejny, pozdrawiam
    j-i-s.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam, że tak późno tutaj docieram, zwłaszcza, że obiecałam zjawić się wcześniej, ale życie nie zawsze układa się tak jak chcemy i często weryfikuje plany.
    Przeczytałam cały twój blog od pierwszej deski aż do trzeciego rozdziału.
    Po prologu sądziłam, że opowieść będzie dotyczyła Isabelli, być może jej początków, tego jak doszło do sytuacji, że czuje się samotna, co zawiodło i jakim cudem tak wiele osiągnęła. Pierwszy rozdział zburzył moją teorię i pokazał zupełnie inną kobietę, ale bardzo podobną do tej pierwszej. Niemal od razu nasunęła mi się teoria bliźniaczek, bo kiedyś słyszałam o eksperymencie, że bliźniaki jednojajowe, gdy są wychowywane razem, to widząc ciągle identycznego siebie chcą się od siebie odróżnić i dlatego charakterem jeden staje się przeciwieństwem drugiego, natomiast gdy są wychowywane osobno, bo przykładowo zostały rozdzielone po porodzie i oddane do innych rodzin adopcyjnych, to po latach, gdy się spotkają zazwyczaj okazuje się, że to samo lubią i więcej ich łączy niż dzieli. Tę teorię jednak zburzył mi wiek Isabelli. Pozostała więc jedna możliwość i bardzo się jej obawiam, bo rozumiem poświęcić wiele dla kariery, ale własne dziecko? Jeśli tak postąpiła, to całe współczucie, które do niej czułam podczas czytania gdzieś uleci i już nie powróci.
    Klara wykazała się niezwykłą odwagą idąc do mieszkania obcego mężczyzny. Bardzo szybko dojrzała i skazała samą siebie na dorosłość. Zastanawiam się co było tego powodem i bardzo możliwe, że rodzice powiedzieli jej, że została adoptowana i to ją skłoniło do takiej ucieczki. Ja chyba za bardzo uczepiłam się tej mojej teorii. Isabell i Klarę może łączyć zupełnie coś innego, mogą być siostrami, nie musi to być matka i córka, ale mnie się jednak wydaje, że to matka i córka.
    Łukasz zrobił na mnie solidne pierwsze wrażenie, a potem zachował się jak facet, który nie może się oprzeć gotowej, chętnej i niebrzydkiej dziewczynie. Typowy samiec co zbajeruje, ugotuje, uda że rozumie i, że ma podobnie ciężki los, o którym nie chce nikomu opowiadać. Z jednej strony zapałałam do niego sympatią, a z drugiej jest w nim coś co mnie odrzuca.
    Czułam, że Klara ucieknie, jakby się bała bliskości i obawiała tego, że coś może do niemal obcego mężczyzny poczuć. Rozumiem ją i akceptuje jej wybór. Nie popieram jednak pójścia do łóżka z kimś obcym. Wydaje mi się, że Klara nie do końca się szanuje, że jest raczej taką luksusową dziwką, która nie bierze pieniędzy za nierząd, jest wykształcona, ma ładny makijaż, własne mieszkanie, ustabilizowane życie, ale seksualnie nie różni ją wiele od tych szesnastolatek co uprawiają seks w toalecie po pierwszym tańcu i kilku kieliszkach. To nadal taki sam nierząd, to samo rozkładanie ud przed obcym i tak samo trwa tylko chwilę i nie jest niczym na dłużej, niczym na stałe, nie łączy się z uczuciami. Może warunki lepsze, wiek bardziej odpowiedni, ale to nadal puszczalstwo jeśli mamy nazywać rzeczy po imieniu.
    Od dziś dodaje u siebie do obserwowanych i nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejny rozdział, oraz pochwalić się za świetną robotę i dopracowanie. U mnie zawsze przecinki żyją swoim życiem, a ty zdaje się masz to do perfekcji opanowane. Może podczas czytania twojego bloga w końcu się nauczę kiedy je stawiać, bo ze sztywnych regułek niewiele potrafię zapamiętać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za komentarz i miłe słowa. :) Co do kolejnego rozdziału, to mam powinien pojawić się niedługo. :) Byłam teraz na wakacjach, chciałam bardzo dokończyć go przed wyjazdem, ale niestety się nie udało, a nie chciałam dodawać tu czegoś, czego nie do końca jestem pewna i co nie do końca udało mi się dopracować. Ale teraz już wróciłam i niedługo powinien się tu pojawić. :)

      Co do Klary - myślę, że ona za bardzo nie ma już nic do stracenia. A przynajmniej tak jej się wydaje. :) Twoje porównanie do szesnastolatki jest bardzo trafne, bo zachowała się nieodpowiedzialne i nieco puszczalsko, ale i też chyba nie do końca świadomie, bo w końcu była zaślepiona alkoholem i chęcią oderwania się od rzeczywistości.

      Łukasz z założenia miał być trochę ambiwalentną postacią, także cieszę się, że tak go odbierasz. Mogę jeszcze dodać, że wkrótce wyjdą na jaw pewne sprawy z jego przeszłości, które wpłyną też na życie i decyzje Klary. I ogólnie chłopak trochę namiesza, nie ma co. ;>

      A jeśli chodzi o Isabellę, to - tak, jak już zresztą wspominałam - coś ją z Klarą łączy. :)

      Usuń
    2. Wypiła taką ilość na własne życzenie więc to ją nie usprawiedliwia. Nikt jej ust na siłę nie otwierał i na chama do gardła nie wlewał. Jest dorosła...
      Cieszę się jednak, że bohaterowie są tacy autentyczni.
      Lecę do kolejnego rozdziału, bo widzę, że już jest.
      Mam prośbę, czy mogłabyś zmienić litery w komentarzach na czarne, bo te białe są kompletnie nieczytelne?

      Usuń
    3. Jasne, że jej nie usprawiedliwia, ale jednak najpierw wypiła, a dopiero potem poszła z nim łóżka. Nie sięgała po alkohol po to, żeby się z nim przespać, tylko piła tak po prostu, wątpię, czy mogła na początku przewidzieć, że akurat tak się to skończy. Tym bardziej, że - jak to mówią - "do tanga trzeba dwojga". Ale nikt jej do niczego nie zmuszał, tu masz rację. :)

      Usuń
    4. Trochę ogarnęłam życie prywatne i zabieram się za nadrabianie. Jednak od razu informuję, że mogę często być do tyłu z czytaniem, bo ja zazwyczaj czytam z opóźnieniem, gdy mam czas i ochotę i wtedy czytuję kilka rozdziałów pod rząd.
      Tak więc już nie marudzę, tylko idę nadrobić komentarz pod czwórką i przeczytać piątkę.

      Pozdrawiam i ściskam <3

      Usuń
  5. I tego nigdy nie potrafię zaczaić... No bo niby dlaczego nie można na drugi dzień normalnie porozmawiać przy stole przy śniadaniu?
    Skoro się w nocy wierzgało w łóżku i praktycznie się było scalonym z obcą osobą, to chyba można kulturalnie zjeść z nim posiłek i zwyczajnie pogadać?

    To mnie najbardziej zaskakuje w ludzkim gatunku. Człowiek potrafi się rozebrać, pieprzyć w łóżku z totalnie obcą osobą, ale nie potrafi się otworzyć przed nowo poznanym człowiekiem i z nim normalnie podyskutować. To zaskakujące a z drugiej strony przygnębiające.
    Wychodzi na to, że aktualnie ludzie wolą uprawiać seks i po prostu na chwilkę zapomnieć o problemach, aniżeli zainwestować w relację damsko-męską. (z homoseksualistami jest tak samo)


    Czyli podsumowując: wolą brać tabletkę przeciwbólową, która zadziała na moment, niż zaryzykować i wziąć terapię, która zdziała cuda.
    Dlaczego ???
    Strach, przed...? Przed obnażeniem się? Przed pokazaniem swojej prawdziwej twarzy?

    Łukasz wydawał się taki w porządku. Klara jak widzę, woli pozostać zimną, wyrachowaną panną. A szkoda.

    Ps. "Medice, cura te ipsum" - dziękuję za coś nowego, co mogłam sobie sprawdzić w Internecie. To miłe, że trafiam na opowiadania z ikrą, które nie są bezsensowną paplaniną, ale zawierają w sobie coś, czego mogę się nauczyć, dowiedzieć, doświadczyć :)

    Pozdrawiam i oczywiście będę Cię obserwować i wpadać tutaj.
    Dodaj szybko coś nowego :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz naprawdę bardzo trafne spostrzeżenia. :)

      Klara chyba sama nie wie, czego chce. Jest wyrachowana i zimna, to fakt. Ale z drugiej strony, w głębi serca, również wrażliwa.

      Łukasz zresztą podobnie - wydaje się w porządku, bo i taki jest. Ale to nie jest jedyne jego oblicze. ;>

      Co do rozdziału, to będzie niedługo. Wróciłam z wakacji i muszę ogarnąć to, co już mam, trochę jeszcze dopisać i będzie gotowe. ;) Tak więc zapraszam na nowy niebawem! :)

      Usuń
    2. Wydaje mi się, że chodzi o to, że przy zbliżeniu człowiek pokazuje się ze strasznie intymnej strony, i tu nie chodzi o samo rozebranie się tylko wszystkie czynności w trakcie seksu :-D. To zmienia od razu ich relację, poszli o krok dalej niż wskazywał na to poziom znajomości i jest im po tym niezręcznie, są odarci mocno z intymności i potrzebują zostać sami, a nie przejść do porządku dziennego i gadać na trzeźwo o jajecznicy ;-) znika romantyczna aura, pojawia się autentyczność i to już dla takich ludzi za dużo.

      Usuń
    3. Przepraszam, dopiero teraz zobaczyłam Twój komentarz. Bardzo dobrze to określiłaś - odarli się z intymności. Na tym etapie znajomości z reguły nie dochodzi do takich zbliżeń. Mimo że było cudownie, jest im z tym niezręcznie. I ciężko będzie im przejść do porządku dziennego. :)

      Usuń
  6. Witam.
    Prolog zrobił na mnie wrażenie. Twoje opisy, Twój styl pisania starsznie przypadł mi do gustu. Ponadto szablon jest uroczy, a dziewczyna przyciąga wzrok. :)
    Rozdział 1 - Klara najwyraźniej potrzebuje czasu dla siebie, aby zaakceptować swój los. Powinna zaakceptować samotność, której nie potrafi znieść, dlatego uciekła do klubu. Rozumiem, że to trudny czas, kiedy musi obserwować szczęście przyjaciółki. Klara postąpiła bardzo dobrze, że zamieniła się z Łukaszem drinkami, lecz mógł ją przecież przechytrzyć i w swoim coś dodać, przeczuwając, iż zrobi taki trick. Oboje będą chirurgami? :) Super! Już mi się podoba.
    Rozdział 2 - przyznam, że zaskoczyła mnie propozycja Łukasza. Facet robiący spaghetti to chyba standard ;p Ja osobiście nie przepadam, ale okej ;) Bardzo dobry rozdział.
    Rozdział 3 - Wierzysz w to, że każdy ma gdzieś swojego chirurga, który zdoła zaszyć wszelkie rany? - ten tekst bardzo mnie rozbawił/sprawił, że sama zaczęłam się nad tym zastanawiać..
    Wow. Klara mogła szybciej pomyśleć...

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie,
    Bezwzględne serce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, myślę, że to byłoby ryzyko, gdyby dodał coś do swojego drinka zamiast do jej. ;> Bo co, gdyby nie wpadła na pomysł zamiany? ;>
      I tak, oboje będą chirurgami i oboje jeszcze nie raz - że to tak ujmę - wejdą sobie w drogę. :)

      Dzięki za komentarz :) Cieszę się, że Ci się podoba. :)

      Usuń
  7. Po pierwsze. Nie sposób nie zwrócić uwagę na szablon. Dziewczyna po lewej stronie przyciąga wzrok. Myślę sobie, że wygląda bardzo niewinnie, choć w jej oczach widać to coś..czyli jest aniołkiem z różkami. :)) Bardzo podoba mi się tematyka oraz fakt, iż tych dwoje łączy zawód - przyszły zawód. Zapewne ich losy splątą się jeszcze nie raz. Chociaż przyznam szczerze, że mam mieszane uczucia do Klary. Niby wie czego chce, ale jak już się coś wydarzy to ucieka. Mam nadzieję, że długo nie będę musiała czekać na rozdział czwarty, ponieważ poprzednie bardzo mi się podobały!
    Zapraszam serdecznie: http://dajmiznak.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak ona mogła tak po prostu wyjść, chociaż nie nie wyszła z jego mieszkania w normalny sposób, ona się oburzyła, ze Łukasz chciał by została dłużej. No ok nie znaja się, niczego sobie nie obiecywali, ale kurczę alkohol wyparował i co? Już koniec dobroci? Zupełnie jej nie rozumiem, zachowała się jakby on ja do czegoś zmuszał, ale tak sie skąłada, ze ona tez tam była i sama chciała "poznać go bliżej"
    Jestem więcej niż pewna, ze spotkają się jeszcze nieraz!
    http://nauczysz-sie-mnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Aj wiedziałam, że do tego dojdzie! Wiedziałam! No ta dwójka tak na siebie działała, że to musiało skończyć się namiętnym seksem! Musiało! Ajć, lubię takie akcję, lubię, lubię i uwielbiam! <3
    Tylko.... co jej się rano stało, że nawrzeszczała na Łukasza i wyszła, kiedy delikatnie zaproponował, by została dłużej? No co za baba! Dlaczego ona to zrobiła. Nieładnie. Bardzo nieładnie.
    Podskórnie czuję, że oni się jeszcze spotkają. Albo przy stole operacyjnym, albo na szpitalnym korytarzu. Już nie mogę się doczekać! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Oni oboje są strasznie zagubieni. Tak strasznie pogubili się w swoich życiach i tak wiele bólu tkwi w nich samych... To smutne. Tylko nie wiem, czy upojna noc przepełniona procentami pomoże im ukoić to cierpienie. Jest to jakieś znieczulenie, jakiś rodzaj dziwacznej terapii, ale czy skuteczny na dłużej? Wątpliwe... To wszystko nie działa w ten sposób. I to, co zrobiła rano Klara tylko mnie utwierdza w tym przekonaniu. Przecież on chciał dobrze, ona na niego naskoczyła. To było coś w stylu - było fajnie, ale teraz spadaj i zapomnij. Tak się nie da. Chyba.
    Eh, jestem ciekawa, jak to wszystko się zakończy, a właściwie jak rozwinie, bo mniemam, że do zakończenia to jeszcze wiele rzeczy między tą dwójeczką może się wydarzyć. Wątpię, aby rozstali się tak skutecznie, tak raz na zawsze ;)
    Idę dalej sprawdzać swoje teorie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetnych rozdział, bardzo na mnie podziałał i rozbudził moją wyobraźnię. Masz niesamowity dar pisania. Świetnie opisałaś tą scenę. Podobało mi się to, że na początku było tyle dialogów, które dodawały napięcia, gdyż było widać już do czego ta rozmowa się sprowadzi. Jednak nie doszło do niczego za szybko. Napięcie budowane było powoli.
    To było na tyle pochwał :) mknę czytać dalej, mam spore zaległości, jednak czyta się bardzo szybko.

    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem pod wrażeniem, tego jak piszesz. Dialogi też wyszły bardzo fajnie i dodały wielu emocji rozdziałowi co mi się podobało.
    No i stało się :D Nie, że jakaś święta jestem i wiem, że takie rzeczy się zdarzają :D Takie spontany i w ogóle... No, ale kurde... :D Nooo... cóż. Mimo wszystko, zrobiło mi się go nieco żal, że ona tak zaskoczyła go tym warkotem. Było miło, ale nara, zapomnij i tyle? Hmmm... cóż... Tak czy siak, pewnie się jeszcze spotkają, tak uważam :D Więc... będzie gorąco! :)

    OdpowiedzUsuń