tag:blogger.com,1999:blog-44503422843915699532024-03-21T02:20:53.586+01:00Lek na samotnośćUnknownnoreply@blogger.comBlogger12125tag:blogger.com,1999:blog-4450342284391569953.post-68133357712376904692016-09-05T12:05:00.001+02:002016-09-27T22:04:54.217+02:00(Nie) wracam<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%;">
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%;">
<span style="font-family: "cambria" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Tak, wiem </span><span style="font-family: "cambria" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">— nie było mnie tu...
no, jakiś czas. Nawet bardzo długi czas, nie ukrywajmy. Przepraszam więc
wszystkich za tak długą nieobecność, milczenie i totalny tumiwisizm. Ale,
Kochani, sprawa wygląda tak, że... nie wracam. Nie będzie kolejnych rozdziałów
Leku na samotność, przynajmniej nie na blogu. Nie wiem, czy się ucieszycie czy
nie, ale niezaprzeczalnie właśnie tak będzie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%;">
<b><span style="font-family: "cambria" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;"><br />
Dlaczego? <o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%;">
<span style="font-family: "cambria" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;"><br />
A no, dlatego, że przestało mnie satysfakcjonować publikowanie w Internecie
dla, przyznajmy, dość wąskiej grupy odbiorców oraz to, że mój blog jest częścią
tak szeroko pojętej blogosfery — szarej, stopionej masy blogów i tych
lepszych, z naprawdę świetnymi powieściami, i tych gorszych, z pierwszymi
zapiskami początkujących pisarzy czy wręcz, nie bójmy się tego słowa,
grafomanią. Nie, to nie tak, że się zanadto cenię — ale po prostu chcę
tworzyć bardziej, hm, na poważnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%;">
<span style="font-family: "cambria" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;"><br />
<b>Co dalej?<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%;">
<span style="font-family: "cambria" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;"><br />
A, no to jest bardzo dobre pytanie. To nie tak, że kończę pisać. Wręcz
przeciwnie — zaczynam po prostu mierzyć wyżej niż blog. Co z tego wyjdzie?
Zobaczymy. :)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%;">
<br /></div>
<div align="left" class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-indent: 0cm;">
<b><span style="font-family: "cambria" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Czy to pożegnanie?<o:p></o:p></span></b></div>
<div align="left" class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="left" class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-indent: 0cm;">
<span style="font-family: "cambria" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Absolutnie NIE! Jasne, nowych rozdziałów tu nie
będzie, to postanowione, ale na Wasze blogi dalej będę zaglądać. Wiem, wiem — i
w tym się ostatnio nieco opuściłam, nadrobię prędko. Upomnijcie się, proszę, w komentarzach, jeśli kiedyś u was bywałam, a teraz nagle zniknęłam </span><span style="font-family: cambria, serif; font-size: 16px; text-indent: 0cm;">—</span><span style="font-family: cambria, serif; font-size: 16px; text-indent: 0cm;"> trochę mnie w blogowym pół-światku nie było i muszę to wszystko ogarnąć. :)</span><br />
<span style="font-family: cambria, serif; font-size: 12pt; text-indent: 0cm;">No i, jak obiecałam wyżej,
na pewno poinformuję Was o tym, co dalej. O ile jakieś </span><i style="font-family: cambria, serif; font-size: 12pt; text-indent: 0cm;">dalej </i><span style="font-family: cambria, serif; font-size: 12pt; text-indent: 0cm;"> w ogóle będzie, rzecz
jasna. Trzymajcie kciuki. :)</span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%;">
<span style="font-family: "cambria" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;"><br />
<b>A TERAZ CAROUSEL DZIĘKUJE...<o:p></o:p></b></span></div>
<br />
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%;">
<span style="font-family: "cambria" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;"><br />
...za komentarze, rady, spostrzeżenia, Wasze czujne, czytelnicze oczy,
wytknięte i poprawione błędy i literówki, każde wejście, komentarz,
obserwowanie bloga... ZA WSZYSTKO. To był naprawdę fajny czas, merci. </span><span style="font-family: "cambria" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></div>
</div>
Unknownnoreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4450342284391569953.post-72395933485404811752016-03-11T22:46:00.001+01:002016-03-13T02:49:30.628+01:00Rozdział 4. (3/3)<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
Wysocki odpalił drugiego papierosa. Zaklął w myślach,
że przecież miał już nie palić, ale w
sumie to po co miał o siebie dbać? Dla kogo żyć? Najwyżej zaprosi tym
jakiegoś sympatycznego raka do swoich płuc. Zaprosi albo nie zaprosi – tak
naprawdę, było mu to obojętne.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
Zachłannie zaciągnął się dymem, upatrując w tym czegoś, co mu w jakikolwiek sposób pomoże,
jakoś załagodzi, coś zmieni.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
Nie
pomagało.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
* </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
–
Widzę, że te badania siedzą ci w głowie. Wielka kariera się marzy, co? – rzucił
Kamil mimochodem, zauważywszy Klarę wchodzącą do pokoju lekarskiego, nie
odwracając wzroku od telefonu komórkowego.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– Proszę? – Klara stanęła w drzwiach jak wryta, kompletnie zszokowana tym, co
usłyszała.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
–
Myślisz, że jak będziesz przymilać się do Wysockiego, to on cię wybierze? –
zapytał Kamil z mieszanką złości, ironii i zazdrości.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– Proszę?! – powtórzyła, ale tym
razem z wyraźnym oburzeniem. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– No nie wmówisz mi, że
nagle zaczął obchodzić cię los biednego pana Huberta. – Kamil omiótł ją
chłodnym spojrzeniem. – Żałuję, że ci o tym powiedziałem. Myślałem, że gramy do
jednej bramki.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
–Ja też myślałam, że gramy
do jednej bramki – syknęła, po czym ostentacyjnie wyszła z pomieszczenia. Nie
chciała z nim przebywać, przynajmniej dopóki nie przyjdzie ktoś jeszcze. Bała
się, że pod wpływem emocji powie coś, czego potem będzie długo żałować. Zdawała
sobie sprawę z tego, że potrafi być wybuchowa, a nie miała ochoty na
wszczynanie wojny.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
Wyszła na korytarz, podeszła do
okna i oparła się o parapet, mocno zaciskając dłonie na jego krawędzi. Dysząc
ciężko, starała się sprawić, by jej wściekłość gdzieś wyparowała, ulotniła się
w powietrze. Nie mogła uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszała. Jak on mógł
posądzić ją o coś takiego?! Jak w ogóle mógł pomyśleć, że Klara, rozmawiając z
Wysockim na tematy inne niż zawodowe i starając się wesprzeć go w trudnych
chwilach, chce sprawić, by ten podjął korzystną dla niej decyzję w sprawie
nadchodzącego wyjazdu i udziału w międzynarodowym projekcie?! Jasne, gdyby
mogła w nim uczestniczyć, bardzo by się ucieszyła, gdyż traktowała to jako
ogromną szansę dla siebie i swojego rozwoju zawodowego, ale w życiu nie
przyszło jej do głowy, żeby wykorzystać problemy osobiste Wysockiego, aby
sprawić, by wybrał właśnie ją. Ba, w ogóle nie pomyślała o robieniu czegokolwiek,
by wymusić taką, a nie inną decyzję Wysockiego. To był absurd. Klara brzydziła
się lizusostwem i nigdy nie uciekała się do tak prymitywnych metod, by osiągnąć
swój cel.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– Hej, złość piękności szkodzi. –
Poczuła, jak ktoś staje za nią i kładzie swoje dłonie obok jej dłoni, lekko
obejmując ją od tyłu. Odwróciła się i zobaczyła Łukasza. Stali teraz przodem do
siebie. Znowu przeszywał ją tym swoim elektryzującym spojrzeniem, znowu byli
niebezpiecznie blisko siebie, ale nie miała ochoty na to, by walczyć z tą
sytuacją. Właściwie, to wcale jej to nie przeszkadzało.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– Bardzo śmieszne –
odpowiedziała, spoglądając na niego z ukosa.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– Stało się coś?</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– Powiedzmy, że właśnie odkryłam
granicę ludzkiej głupoty.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– I jaka diagnoza? Gdzie ona
jest?</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– W nieskończoności.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– Rozumiem. – Łukasz zaśmiał się
lekko. – Też tak sądzę, pani doktor.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
–No, proszę, panie doktorze,
jak my się ze sobą zgadzamy! Kto by pomyślał – dodała z flirciarską ironią.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– Też się dziwię. – Łukasz
uśmiechnął się lekko, podchwytując taktykę Klary, po czym, słysząc kroki, odwrócił lekko głowę do tyłu. –
Ale o tym porozmawiamy później, bo teraz, pani doktor, chyba ma pani gości –
zakomunikował i odsunął się, by stanąć obok Klary i odsłonić jej pole widzenia
na korytarz.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
Kilka metrów przed sobą ujrzała
dwie postacie – kobietę i mężczyznę, których bez trudu rozpoznała. Byli
rodzicami tego chłopaka, którego niecały tydzień temu operowała razem z
Kamilem.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– Dzień dobry, pani doktor.
Chcieliśmy pani podziękować – zakomunikowała kobieta, wręczając jej
kosz ze słodyczami.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– Nie ma za co dziękować, to moja
praca – odparła Klara oficjalnym tonem.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– Ale życie naszego dziecka to coś więcej. Proszę więc pozwolić nam podziękować.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">– I przeprosić–zaznaczył
ojciec, składając na jej ręce bukiet kwiatów – że w panią nie
wierzyliśmy. Wolę nawet nie myśleć, co by się stało, gdyby nie pani... Teraz
wiemy, że to, że nasz syn wraca do zdrowia, to w dużej mierze pani zasługa. Mam
nadzieję, że wybaczy mi pani tamto moje zdenerwowanie.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– W porządku, nie ma o czym
mówić. Miał pan prawo być zdenerwowanym. Ja też byłam. – Uśmiechnęła się lekko,
spełniając ich prośbę, przyjęła prezenty i wymieniła uściski dłoni z rodzicami
swojego pacjenta.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
Łukasz cały czas stał obok i
uśmiechał się lekko, obserwując całą scenę.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
–Wiedziałeś, że się do mnie
wybierają? – zapytała, gdy już odeszli, mierząc Łukasza wzrokiem.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– Owszem – powiedział dumnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– Skąd? </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– Tak się złożyło, że miałem wczoraj
dla tego pacjenta bardzo dobre wiadomości, ma coraz lepsze wyniki. A że akurat
ich tam spotkałem, to mogłem im odpowiedzieć na pytanie, kiedy będą mogli
spotkać tę piękną, młodą lekarkę, która operowała ich syna – odparł szarmancko.
– Nawet nie musieli mówić, jak ma na imię, od razu wiedziałem, o kogo chodzi.
Tym bardziej, że słyszałem o tej twojej popisowej akcji.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– Jasne, jasne. – Klara spojrzała
na niego pobłażliwie.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– No, dobra – przyznał
przeciągłym tonem – trochę podkoloryzowałem. Po prostu zapytali, kiedy będzie
doktor Klara Majewska. Ale wiesz, twoje imię i przymiotnik <i>piękna</i> to synonimy, więc pozwoliłem sobie go użyć. Tylko błagam,
nie mów, że to słaby podryw, bo naprawdę się starałem.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– Przemilczę to w takim razie. –
Uśmiechnęła się porozumiewawczo.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– Łaskawca.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– Do usług.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– Kawa? – Łukasz zmienił temat i
spojrzał na nią hipnotyzująco. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
–Kibluję tu cały weekend –
zaznaczyła, dyplomatycznie unikając jednoznacznej odpowiedzi. Zarówno
twierdzącej, jak i przeczącej.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– Ja też.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– Jak to? Przecież nie było cię w
grafiku.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– Zamieniłem się. Radkowi coś
wypadło.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– Znacie się? W sensie: znaliście
się już wcześniej?</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– Tak, to mój kumpel ze studiów.
To jak z tą kawą? – Łukasz nie pozwolił Klarze odejść od tematu. – Może być w
szpitalnym bufecie albo nawet w pokoju lekarskim – zaznaczył.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– Czemu ci na tym tak zależy? –
Klara zmierzyła go wzrokiem.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– Bo chciałbym z tobą normalnie
pogadać. Bez tych głupich docinek.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– A nie gadamy? </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– No, gadamy – przyznał. – Ale...</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
– Ale może już wróćmy do
pracy, co? – zapytała, zauważywszy, że nie zdążyła się jeszcze nawet przebrać. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
A przecież nie mogła się obijać.
Nie mogła też ulegać emocjom, a dzisiaj, mimo że upłynęło relatywnie mało
czasu, miała ich aż zanadto. Musiała jednak trzymać je na wodzy. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
*</div>
</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
Elegancka,
zadbana kobieta w średnim wieku wysiadła z autobusu, poprawiając swój sięgający
do połowy ud beżowy płaszcz. Pasek w talii podkreślał jej nienaganną figurę,
której zapewne pozazdrościłaby jej niejedna równolatka. Oczywiście, od młodości
przybyło jej kilka kilogramów, powodujących, że sylwetka nabrała trochę
pełniejszych kształtów niż kiedy miała dwadzieścia czy dwadzieścia kilka lat,
ale naprawdę wyglądała niezwykle dobrze. Izabela była z siebie dumna – w końcu
nie każdej kobiecie w jej wieku udaje się prezentować tak jak ona. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
Idąc drogą, raz po raz poprawiała niesforne kosmyki
włosów, które, targane wiatrem, burzyły idealny kształt ściętej na skos i
zaczesanej na bok grzywki. Resztę włosów, naturalnie brązowych, a teraz w zgaszonym
odcieniu miedzi, upiętą miała w raczej luźny, choć nie niedbały kok. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
Trasa
od przystanku autobusowego na cmentarz nie była na tyle długa, by nie można
było pokonać jej pieszo, ale też nie na tyle krótka, by kompletnie nie odczuć
tej odległości. Zajmowała mniej więcej, w zależności od tempa marszu,
piętnaście do dwudziestu minut. Było to wystarczająco dużo czasu, by przyjrzeć
się okolicy. Mimo że zawsze pokonywała tę samą trasę, ani trochę się jej nie
znudziła. Idą i obserwując rodzinną wioskę, za każdym razem czuła, jakby była
tu po raz pierwszy od czasu, kiedy jej życie się – ogólnie mówiąc –
skomplikowało. Znów nie poznawała samej siebie. Przez te kilka dni w roku,
które spędzała w Polsce, była kompletnie inną osobą. Taka nostalgia i tęsknota
za tym, co było, kompletnie do niej nie pasowały. Przeszłości już nie ma, jest
natomiast to, co tu i teraz. Jest teraźniejszość, w której trzeba się odnaleźć.
I normalnie to wiedziała. Ale nie teraz, odwiedzając rodzinne tereny.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
Mimo
że, z racji pory roku, niemożliwe było ujrzenie przyrody w jej rozkwicie, można
było stwierdzić, że okolica jest naprawdę ładna. Izabela też stwierdzała to co
roku. Czuć było ten spokój, może momentami wręcz stagnację, ale mimo to był to
idealny kontrast dla miejskiego zgiełku, którą miała na co dzień. Rzędy
relatywnie niewielkich domów z ogródkami po obu stronach raczej wąskich
uliczek, a w oddali widocznie gdzieniegdzie połacie pól uprawnych i łąk oraz
lasy – okolica była naprawdę klimatyczna. Na cmentarz prowadziły dwie drogi.
Izabela wolała tę, którą właśnie podążała. Druga prowadziła przez centrum – o
ile w przypadku wsi można mówić o takowym – obok przedszkola, szkoły, dużego
sklepu spożywczego i przez dość ruchliwą
ulicę. Ruch akurat miała na co dzień – tutaj chciała odpocząć. Oderwać się od
tego wszystkiego, co zazwyczaj ją otacza. I również trochę wyciszyć, zbudować
nastrój.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
Dotarłszy
na cmentarz, podeszła do grobu swoich rodziców i odgarnęła ręką resztki liści i
odłamki gałęzi, które na nim pozostały. Później wyciągnęła z torebki suchą
szmatkę, zmoczyła ją wodą, którą wcześniej zaczerpnęła ze cmentarnej studni,
przetarła pomnik z brudu i zapaliła znicz, który kupiła u starszej kobiety
dorabiającej sobie do emerytury, prowadząc stoisko przed cmentarzem. Kwiatów nie
składała. Uważała, że byłoby to bezsensu, gdyż bukiet wkrótce zwiędnie, a nie będzie
nikogo, kto mógłby później go sprzątnąć, by pożółkłe łodygi, zeschnięte liście i
opadłe, pomarszczone płatki nie szpeciły grobu, który i tak – musiała przyznać –
był trochę zaniedbany i... pusty. Nie było na nim ani świeżych kwiatów, ani palących
się nieustannie, wciąż wymienianych na nowe zniczy. Owszem, czasem przyszedł
ktoś z sąsiadów albo dalszej rodziny, ale po jedynym, wypalonym już dawno, przybrudzonym
szklanym szkielecie i pustym wazonie od razu można było się
domyślić, że raczej nikt tu często nie zaglądał. Zresztą, nie miał kto.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
Omiotła
ręką ławeczkę przy grobie i usiadła na niej. Patrząc tępo w wygrawerowane na
ciemnoszarym nagrobku napisy, zaczęła wspominać ostatni rok. Tak, jakby chciała
im opowiedzieć, co wydarzyło się w jej życiu, odkąd była tu ostatnim razem.
Opowiedzieć o swoich sukcesach, karierze, zarobionych pieniądzach – zupełnie
tak, jakby w duchu wyobrażała sobie, jak, niczym małą dziewczynkę, gładzą ją po
głowie, mówiąc: <i>jesteśmy z ciebie dumni,
córeczko</i>. Chciałaby, żeby tak było. Ale wiedziała, że na pewno nie ze
wszystkiego mogliby być dumni. <i>Cóż, nikt
nie jest idealny</i>, otrząsnęła się. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
Mogła
by siedzieć tak długo. Siedzieć i wpatrywać się w dwa napisy wygrawerowane na ciemnej,
marmurowej płycie. Bywała tu tak rzadko, więc napawała się tą chwilą. Chciała
ją wykorzystać, zachować w pamięci. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
Po
jej policzku spłynęła łza. Ale nie wytarła jej ukradkiem, tu nie musiała się wstydzić.
Znowu poczuła się inna niż na co dzień. Znów wrócił ten jej zazwyczaj skrywany
i głęboko uśpiony sentymentalizm. Znów wróciły wspomnienia. Nie tylko związane
z rodzicami – bo z tą stratą już się pogodziła. Tęskniła za nimi, ale nie miała
absolutnie żadnego wpływu na to, co się stało. Co najwyżej mogła przeklinać los
za to, że był dla niej taki niełaskawy i zabrał jej dwie tak bliskie osoby. I był
czas, że przeklinała. Ale na inne zdarzenia już wpływ miała. Byli i tacy,
których ona sama wykreśliła ze swojego życia; których straciła, choć zapewne
nadal żyją. Straciła z własnej winy. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
Dziwne,
że człowiek może mieć dwa tak różne oblicza. Izabela nie rozumiała siebie i swoich
reakcji, ale choć w tym drugim, <i>polskim</i>,
czuła się nieco nieswojo, tak naprawdę, w głębi duszy, tego potrzebowała –
zatrzymać się na chwilę, powspominać, może nawet i wypłakać. Kiedy miała to
zrobić, jak nie będąc właśnie tutaj?</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<i><o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
*</div>
</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
Temat wspólnej kawy, którą
zaproponował Łukasz, nieco się <i>rozmył</i>.
Tak, jak zapowiadała Klara, młodzi lekarze po prostu oddali się pracy - w końcu
po to tam byli. Klara wyszukiwała kolejne zajęcia dla siebie trochę na siłę.
Robiła wszystko, by nie wejść mu w drogę; by się nie spotkali i nie wymienili
ukradkowych spojrzeń na korytarzu. Przestraszyła się. Nie jego, a siebie - bo
przez chwilę faktycznie była skłonna przystać na jego propozycję. Niby
niezobowiązujące spotkanie, ale ona nigdy nawet nie pomyślałaby, że będzie w ogóle
rozważać taką opcję. Dla niej relacja z Łukaszem była skończona, z góry spisana
na straty po tym, do czego doszło między nimi tamtej nocy. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
Po co miałaby spędzać z nim czas
inaczej niż tylko podczas zajęć typowo zawodowych? Przecież to nie mogło się
udać, nie stworzą związku. W taki sposób o tym myślała, a jednak czasem, nie
wiadomo, skąd, pojawiał się ten dziwny głos w jej głowie, który mówił: <i>Spróbuj, co ci szkodzi? </i>W sumie nie
szkodziło nic, ale jednak gdzieś czuła pewien opór, dystans, który tak naprawdę
sama sobie stwarzała. <i>Ale może...może jedna kawa nie
zaszkodzi</i>,
stwierdziła w końcu, z nudów przeglądając wyniki badań jednego z pacjentów.
Trzeci raz te same.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
Nuda jednak nie trwała długo
-bo chwilę później Klara została
wezwana do pacjenta, który trafił na oddział ratunkowy. Pacjenta dość
osobliwego i dlatego właśnie ona musiała się nim zająć i to bynajmniej nie z
powodów czysto medycznych. Mężczyzna był bowiem Francuzem, a z obecnych na
oddziale osób tylko ona mogła się z nim porozumieć. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
Kiedy jednak weszła do wskazanej
sali, to, co - a raczej: kogo - tam zastała, przerosło jej najśmielsze
oczekiwania. Pacjenta też. Widać było, że - delikatnie mówiąc - bardzo się
zdziwił tym, że wezwana do niego lekarka to właśnie Klara. Mimo upływu lat,
rozpoznał ją od razu - tak, jak ona jego. Na jego widok najchętniej wyszłaby z
pomieszczenia jeszcze szybciej, niż się w nim znalazła. Chciała uciec - ale to
byłoby wybitnie nieprofesjonalne, więc została. Na nogach jak z waty, które
najchętniej ugięłyby się pod ciężarem nadmiaru emocji, podeszła do kozetki...</div>Unknownnoreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-4450342284391569953.post-81274907357878581742016-02-01T00:31:00.002+01:002016-03-12T02:17:28.034+01:00Rozdział 4. (2/3)<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Cholera! Ile to może trwać? – Wysocki zerwał się z
miejsca i zaczął chodzić w kółko po korytarzu, niczym po niewidzialnej orbicie.
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Znowu
odezwała się w nim ta bezsilność. Odezwał się mały, niecierpliwy chłopiec, a
nie poważny, ceniony lekarz, który na podstawie posiadanej wiedzy mógł przecież
łatwo domyślić się, ile czasu może zabrać tego typu operacja – a przynajmniej
jakoś to oszacować, bo przecież stuprocentowej pewności nigdy nie było, w końcu
na sali operacyjnej mogły się zdarzyć różne rzeczy.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
–
Walczą – rzuciła Klara pokrzepiająco. – I niech się pan cieszy, że jest o co
walczyć. Bo w przypadku moich rodziców już nie było – dodała gorzko. – Tak –
odparła, widząc pytający wyraz twarzy mężczyzny – moi rodzice nie żyją. Zginęli
w wypadku samochodowym na autostradzie. Nie można było nic zrobić, zginęli na
miejscu, nie mieli szans z ciężarówką.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
–
Przykro mi.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Klara
pokręciła tylko głową, nie chciała drążyć tego tematu. Nie chciała płakać, nie
chciała znowu żałować, rozpaczać nad tym, co się stało – bo po co? Nie lubiła
tego. Właściwie, to nikomu o tym nie mówiła. Przyjechała do Polski, zaczęła
nowe życie i nie chciała wracać do bolesnych wspomnień. Często w pewnym sensie wręcz
kłamała, mówiąc o swoich rodzicach w czasie teraźniejszym, bo gdyby używała – zgodnie
ze stanem faktycznym – czasu przeszłego, zaraz zaczęłyby się te <i>troskliwe</i> pytania, których tak
nienawidziła. Klara nie chciała nikomu tego tłumaczyć. Zbyt bardzo bolało, żeby
dobrowolnie godzić się na to, by rozgrzebywać ten temat za każdym razem, kiedy
rozmowa dotyczyć będzie jej rodziny. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Bolało
z dwóch powodów. Pierwszy był oczywisty – śmierć rodziców zawsze jest
traumatycznym przeżyciem, a tym bardziej, kiedy przychodzi zmierzyć się z nią w
młodym wieku. W końcu czym innym jest przeżywanie straty rodziców, kiedy
samemu ma się już te czterdzieści czy pięćdziesiąt lat, a oni są już
staruszkami, a czym innym – kiedy jest się jeszcze bardzo młodym, a oni wciąż w
kwiecie wieku. Oczywiście, i w jednym, i w drugim przypadku jest to trudne i
bolesne, ale Klara miała zaledwie szesnaście lat, a jej rodzice – po
czterdzieści siedem. W obu przypadkach zdecydowanie za mało – czterdzieści siedem lat to za mało, by umrzeć,
a szesnaście – by żegnać rodziców. Drugi powód natomiast był już nieco mniej oczywisty
– dotyczył tego, że przy okazji dowiedziała się czegoś o sobie. Poznała pewną
tajemnicę, której rodzice nie przekazali jej za życia. Może nie zdążyli, może
czekali na odpowiedni moment, może nie chcieli, może nie mieli odwagi, tego już
nikt nie był w stanie stwierdzić. Ale w każdym razie, nie powiedzieli jej o
czymś bardzo istotnym w kontekście całego jej życia, pochodzenia i tożsamości –
o tym, że nie jest ich biologiczną córką. Adoptowali ją, kiedy była małym
dzieckiem, nie pamiętała więc ani samej adopcji, ani tym bardziej tego, co było
przed nią. Cały czas żyła więc w nieświadomości, a prawdę na temat swojej
przeszłości, zupełnie przypadkowo, poznała już po śmierci swoich adopcyjnych
rodziców, mając szesnaście lat. Dlatego można powiedzieć, że jej świat zawalił
się wtedy podwójnie – najpierw straciła rodziców, a potem dowiedziała się, że
nie była ich biologiczną córką. Kochała ich i ta wiadomość wcale nie zmieniła
ich uczuć i zapewne nie wpłynęłaby na ich relacje również wówczas, gdyby
dowiedziała się o tym wcześniej, a jej rodzice wciąż żyli, ale w tamtym
momencie po prostu poczuła się tak, jakby całe jej dotychczasowe życie było
fikcją, spektaklem, któremu z góry narzucono scenariusz i który jest jedynie
wytworem czyjejś wyobraźni, a nie rzeczywistością; jakby te szesnaście lat jej
życia nagle trzeba było przekreślić, bo wszystko, w co wierzyła, co miała, co
sobie wypracowała i co wydarzyło się przez ten czas, okazało się nieprawdą, a ci,
których kochała i którym ufała, przez cały czas ją oszukiwali. Klara nie
rozumiała, dlaczego nikt jej o tym nie powiedział, przecież oni dali jej dom,
miłość i rodzinę, a to nie był żaden wstyd, tylko wręcz przeciwnie – coś
godnego pochwały i wdzięczności do końca życia. I była im wdzięczna, nawet
bardzo – ale mimo to uważała też, że powinni byli jej o tym powiedzieć, że
zasługiwała na prawdę o sobie samej i swojej przeszłości, nawet, jeśli ta
prawda nie była zbyt kolorowa, bo w końcu powody, dla których biologiczni
rodzice nie zajmują się swoim dzieckiem, zawsze są negatywne. Niezależnie, czy
matka zostawiła swoje nowonarodzone dziecko w szpitalu, bo nie mogła lub nie chciała
go wychować, czy rodzice nie żyją, czy z jakichś względów zostały im odebrane
prawa rodzicielskie, nigdy nie są to przyjemne historie, ale przecież to
jeszcze nie znaczy, że powinny być zamiatane pod dywan. Tak przynajmniej
uważała Klara. A najgorsze było to, że kiedy się o tym dowiedziała, nie mogła w
żaden sposób wyjaśnić tej kwestii ze swoimi rodzicami – bo przecież już nie
żyli. Pozostał więc żal – nie z powodu samego faktu adopcji, ale z powodu
ukrywanej prawdy.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Tym niefortunnym zbiegiem okoliczności śmierć swoich rodziców przeżyła jeszcze
dotkliwiej. I gdzieś w sercu wciąż czuła to samo co wtedy, mimo że minęło już
dziewięć lat. Jasne, teraz, będąc niespełna dwudziestopięciolatką i mając swoje
własne, dorosłe już życie, przeżywała to inaczej niż wtedy, kiedy była
nastolatką. Ale pustka, bezsilność i żal pozostały. Być może, gdyby nie fakt,
że właśnie przy okazji tamtego wydarzenia odkryła tę tajemnicę, łatwiej byłoby
jej pogodzić się ze śmiercią rodziców. Pogodzić w tym sensie, że po prostu ich
pożegnać, przejść przez zupełnie naturalną w tej sytuacji żałobę z wszystkimi
towarzyszącymi jej uczuciami, ale w końcu jakoś przyjąć ten stan
rzeczywistości, w którym przyszło jej żyć, przyzwyczaić się do tego. Jej
przyszło to wyjątkowo trudno, bo ciążyło na niej coś jeszcze – świadomość, że
to wszystko było <i>nie takie, </i>nieprawdziwe;
że te wszystkie miłe wspomnienia związane ze swoim dzieciństwem i rodzicami
nagle okrył cień zatajanej przez tyle lat prawdy, dotkliwszy tym bardziej, bo
nie istniał już żaden sposób, by wyjaśnić nieporozumienia z tym związane.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Klara
nie lubiła do tego wracać, dlatego mistrzowsko opanowała udawanie, że jest w
porządku. Tak było łatwiej, bo nikt o nic nie pytał, nie dociekał, co się
stało, nie próbował podzielić się swoją opinią czy radami ani pocieszyć w
jakikolwiek sposób.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Nie ma o czym mówić. Było, minęło, stare dzieje – wycedziła przez zaciśnięte
zęby.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Przepraszam, że zapytam... – zastanowił się Wysocki i nieco ożywił, jakby
właśnie w jego głowie zaświtała jakaś genialna myśl. – Czy pani ojciec był
lekarzem? – zapytał, spoglądając na plakietkę z imieniem i nazwiskiem Klary,
którą miała przypiętą na kieszeni.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="color: red;"> </span>– Tak. A co?</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– I nazywał się Tomasz Majewski?</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No tak – potwierdziła po raz drugi. – Znał go pan?</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– <i>Znałem</i> to trochę za dużo powiedziane.
Słyszałem o nim. Był świetnym lekarzem, do tego udzielał się naukowo, więc jego
nazwisko się ciągle gdzieś przewijało, mówiło się o nim i był dość znany, a już
tym bardziej tu, w mieście, w którym studiował i przez jakiś czas pracował. Raz
czy dwa byłem na konferencji, na której miał swoje wystąpienie, parę razy był
też u nas na uniwersytecie, głosił wykład, czytałem też kilka jego artykułów...
No, a jednak francuski lekarz z polskim nazwiskiem to rzadkość, więc łatwo
zapada w pamięć. Dopiero dzisiaj skojarzyłem go z panią, świat jest jednak
mały. No, ale w takim razie miała pani od kogo odziedziczyć talent. –
Uśmiechnął się Wysocki. – Chirurgię, można powiedzieć, ma pani we krwi.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Klara nie odpowiedziała – bo niby co miała powiedzieć? Że z punktu widzenia genetyki
dziedziczenie niekoniecznie jest możliwe? Że to długa i skomplikowana historia?
Po co miała Wysockiego w to wtajemniczać? Odwzajemniła uśmiech, bo tylko taka
reakcja wydawała się jej tą właściwą. Wyglądało tak, jakby było to
przytaknięcie. I w sumie, w pewnym sensie, można to było tak nazwać, bo
przecież to jej ojciec zaszczepił w niej miłość do medycyny. Nie zdążył niczego
konkretnego jej nauczyć w takim sensie praktycznym, ale Klara często
przychodziła do niego na oddział, obserwowała jego pracę, czytała historie
chorób, książki o tematyce medycznej, a także jego własne publikacje i coraz
bardziej pragnęła być taka, jak on. Nie przeciętna, nie zwyczajna, nawet nie
dobra – ale najlepsza. W tym sensie faktycznie <i>miała to we krwi</i>, ale w sensie dosłownym – już nie, dlatego też
stwierdzenie Wysockiego wzbudziło w niej pewne zakłopotanie.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
–
Chciałaby pani kiedyś mieć dzieci, własną rodzinę? – zapytał nagle.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
–
Nie wiem – odpowiedziała zgodnie z prawdą, przełykając ślinę. Tego tematu też
nie lubiła i miała ku temu swoje powody, jednak zawczasu ugryzła się w język,
by i tej historii nie opowiedzieć. – i wątpię, by nadarzyła się ku temu okazja.
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
–
Jest pani jeszcze młoda. Mam nadzieję, że nie będzie pani żałować kiedyś tak,
jak ja. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
–
A czego pan żałuje?</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
–
Powiedzmy, że tego, że jestem w tym miejscu, w którym jestem – odparł dosyć
okrężnie, jednak trafiając w sedno.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Klara
wróciła po dyżurze do domu, ale, mimo nieprzespanej nocy, wcale nie chciało się
jej spać. Miała ochotę na filiżankę albo dwie naprawdę mocnej kawy. Udała się
do kuchni, włączyła stojący na blacie elektryczny czajnik i czekając na
zagotowanie się wody, usiadła na krześle na przeciwko okna i spojrzała przed
siebie. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Musiała
przyznać, że tamta noc była... wyjątkowa. Wyjątkowa, ponieważ rozmowa z
Wysockim już chyba na zawsze zapadnie jej w pamięci. Zmieniła ją. Stała się
bodźcem, prowokującym Klarę, by inaczej spojrzała na swoje życie. I na życie w
ogóle. To, że jest krótkie i kruche, wiedziała od dawna – mniej więcej od
śmierci swoich rodziców, a poza tym, z racji wykonywanego zawodu, ze śmiercią
bądź z ryzykiem śmierci spotykała się niemalże codziennie. Ale nigdy nie
pomyślałaby, że można kiedykolwiek żałować tego, co się osiągnęło; że można
żałować swoich sukcesów, zdolności i satysfakcji, którą dały. W życiu
przyświecał jej cel, by być najlepszą. I ten cel realizowała. Porównując jednak
swojego ojca i Wysockiego, robiła to w sposób bliższy temu drugiemu. Jej ojciec
miał rodzinę. Jasne, w pracy – szeroko pojętej, bo zarówno w szpitalu, jak i na
wykładach, konferencjach czy podczas badań naukowych – spędzał dużo czasu, ale
mimo to pragnienie osiągnięcia czegoś w życiu i rozwoju zawodowego nie
przeszkodziło mu w tym, by założyć rodzinę i nie stracić kontaktu i więzi z
bliskimi. Analizując historię swoich rodziców – również i z tymi faktami, o
których zbyt często się nie mówiło albo nie mówiło wcale, czyli przede
wszystkim z tym, że Klara nie była ich biologicznym dzieckiem – nie mogła
oprzeć się wrażeniu, że oni naprawdę bardzo pragnęli dziecka. Pragnęli rodziny.
Jej ojciec nie był więc kimś, kto ma klapki na oczach i widzi w swoim życiu
tylko pracę i to, co z nią związane. Podobnie było z Joanną, jej matką, która nie
poprzestała tylko na roli matki, ale również realizowała się zawodowo.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
A Wysocki...<i> Ciekawe, co w jego życiu się
wydarzyło</i>, pomyślała, chwytając parujący kubek, który sprawił, że jej palce
otuliło przyjemne ciepło. Nie wyglądał na szczęśliwego, mimo że gdyby nie tamta
rozmowa Klara nigdy nie pomyślałaby o nim w ten sposób. On nieszczęśliwy? W
życiu! On był kimś, on był szanowany, ceniony; był bogiem na sali operacyjnej,
naprawdę świetny w swoim fachu. Czyżby faktycznie zatracił granice? <i>Żałuje, że nie ma własnej rodziny, ale
ciekawe, czy miał taką możliwość, czy zrobił cokolwiek, by ją mieć</i>,
zastanowiła się, upijając kolejny łyk.
Uznała, że przecież nie mógł powiedzieć swojej potencjalnej dziewczynie
czy narzeczonej: <i>sorry, kochanie, ale nie
możemy być razem, bo moją jedyną towarzyszką życia może być medycyna</i>. To
byłby absurd, a jeśli nawet coś takiego miało miejsce, to oznaczałoby, że tamta
kobieta nie była <i>tą jedyną</i>, a tego,
co ich łączyło, nie można nazwać miłością, w związku z czym nie było czego
żałować. A on żałował. Brzmiał tak, jakby z własnej woli stracił kiedyś szansę
na miłość – prawdziwą miłość – i własną rodzinę; jakby stracił tę jedną i
zarazem jedyną w życiu szansę na to, by za kilkadziesiąt lat nie być samotnym
człowiekiem i nie słuchać tylko własnego głosu odbijającego się echem w czterech
ścianach pustego mieszkania; jakby wtedy popełnił jakiś straszny błąd, który
miał takie, a nie inne konsekwencje i dopiero teraz, w obliczu choroby swojego
ojca, zdał sobie z tego sprawę i zrozumiał, co naprawdę jest w życiu ważne.
Żałował, ewidentnie czegoś żałował. Ten jego żal, frustracja i bezsilność były
wyczuwalne przez całą tamtą rozmowę. Klara szczerze mu współczuła – mimo że tak
naprawdę nie wiedziała do końca, czego, bo przecież nie powiedział jej, co
konkretnie się wydarzyło. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Jednocześnie, nawet nie wiedząc, co tak naprawdę się stało, nie mogła oprzeć się wrażeniu, że
ona i Wysocki są bardzo do siebie podobni. Albo raczej: mają podobne problemy.
Ona też dobrze wiedziała, co to znaczy trudna przeszłość i jak to jest żałować
swoich własnych decyzji i czynów, dlatego też jego zwierzenia wzbudziły również
w niej refleksję nad własnym życiem. I może dlatego też tak bardzo zaciekawiła
ją jego historia. Czuła w sobie ogromną chęć poznania jej ze szczegółami;
dowiedzenia się, co tak naprawdę się wydarzyło. Może dostrzegłaby więcej
analogii do swojej historii? Może wyciągnęłaby jakieś wnioski? Może uniknęłaby
jego błędów?</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Ta cała rozmowa naprawdę mocno na nią wpłynęła. Wstrząsnęło nią zarówno to, że w
ogóle można mieć tak wielkie poczucie przegranego życia, będąc na miejscu Wysockiego,
jak i to, że ten tak otwarcie o tym mówił.<i>
Kto by pomyślał...</i>, wciąż zdziwiła się w myślach, po raz kolejny maczając
usta w czarnej, kofeinowej cieczy, która zdążyła nieco już ostygnąć, ale wciąż
była gorąca. Czyli taka, jak Klara lubiła najbardziej. Nie znosiła zimnej kawy.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Do śniadania zrobiła sobie drugą. Dwie filiżanki postawiły ją na nogi – może nie
na tyle, by czuć się tak, jak po kilku godzinach głębokiego snu, ale po prostu
w miarę normalnie funkcjonować. Zresztą, chyba i tak by nie zasnęła. Za dużo
emocji – tym razem nie tych medycznych, ale typowo życiowych. A szkoda – bo
może nawet lepiej byłoby położyć się spać i nie musieć siedzieć w głuchym,
pustym mieszkaniu i myśleć? Nie miała z kim o tym pogadać. Marta od rana była w
pracy, a potem miała spędzić popołudnie i wieczór ze swoim narzeczonym. Klara
nie miała jej tego za złe, ale akurat
dzisiaj wolałaby mieć z kim pogadać i nie zostawać z tym wszystkim sama.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Przedzierając się przez tłumy na paryskim lotnisku, odszukała właściwy punkt kontroli
bezpieczeństwa. Nie miała ze sobą zbyt wiele, bo jedynie niewielką, zgrabną
walizkę, spokojnie mieszczącą się w limitach wagowych i wielkościowych dla
bagażu podręcznego. Wizyta w Polsce miała być krótka. Przylot, nocleg w hotelu,
załatwienie swoich spraw, nocleg i powrót do Francji, do swojego życia, tak
misternie budowanego przez te dwadzieścia trzy lata, które tam spędziła. W
zasadzie to nawet nie budowanego, a odbudowywanego. Z malutkich kawałeczków, na
które – przyznała – w pewnym sensie z jej winy, rozsypało się to poprzednie.
Teraz też nie było idealnie, ale przynajmniej <i>jakoś było</i>. Można powiedzieć, że spełniła swoje marzenia – nie
wszystkie, ale niektóre z nich na pewno. Zyskała pozycję, pieniądze, uznanie i
choć były to raczej substytuty prawdziwego szczęścia, to w gruncie rzeczy nie
miała na co narzekać. Przecież nie można mieć wszystkiego – z takiego założenia
wychodziła. Cóż, może i słusznie. Ale czasem zastanawiała się, czy przypadkiem
nie powinna powalczyć w życiu o coś innego. O to, co – być może – przemknęło
jej koło nosa. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Polskę odwiedzała co roku – w rocznicę śmierci swoich rodziców. I co roku też w jej
głowie świtała ta myśl, która przypominała jej o tym, co się tu wydarzyło. I
nie, nie chodziło tu wcale o stratę rodziców – bo to był wypadek. Cholerny,
nieszczęśliwy, straszny wypadek, ale przecież niezależny od niej, nie miała na
niego wpływu. Było to coś, z czym w końcu, po przejściu przez żałobę,
bezradność, żal do losu i wszystko to, co towarzyszy ludziom w takich
momentach, trzeba się było pogodzić. Może nie zaakceptować, ale po prostu
przyjąć, żyć dalej ze świadomością, że jej bliscy odeszli już z tego świata i
nie ma żadnej rady, by cofnąć to, co się stało. Chodziło o to, co stało się
poza tym. O wszystko, co tam zostawiła. I o to, jak, być może, wyglądałoby jej
życie, gdyby tego nie zrobiła.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Przeszłości zmienić nie mogła. Ale może gdyby zapukała pod pewien adres, to udałoby się
odzyskać przynajmniej część tego, co straciła? Chociaż namiastkę? Co roku pragnęła
to zrobić – ale co roku też odpuszczała. Wygrywał jej chłód, duma, w pewnym
sensie wyrachowanie... i strach, przede wszystkim strach. Przed samą sobą,
przed przeszłością, przed odpowiedzialnością.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Co roku, przylatując do ojczystego kraju, miała w sobie ten zamiar – żeby
przynajmniej postarać się go odnaleźć. Tak samo, jak wracając do Francji, za
każdym razem uznawała, że nie ma sensu się tym przejmować, bo to stare dzieje.
Wyglądało więc na to, że tylko pobyt w kraju wzbudza w niej takie – jak na jej
osobowość i sposób bycia – nienaturalne uczucia i sentymenty, które znikały
wraz z oderwaniem się kół samolotu powrotnego od płyty lotniska. Na szczęście,
bo pewnie gdyby z nią zostały, znacznie utrudniałyby jej życie. Chyba nie
zniosłaby ich towarzystwa.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Czekając na odlot, wyciągnęła książkę. Tym
razem – powieść, a nie naukową pozycję. W końcu miała całe trzy dni wolnego,
taki reset jest czasem potrzebny, jakkolwiek się od tego wzbraniała. Tym
bardziej, że po powrocie czeka ją naprawdę dużo pracy, na którą aż się cieszyła
i której nie mogła się doczekać, ale przecież przed nowymi zadaniami przydaje
się czasem trochę odpoczynku i zajęcia się, choć na krótko, czymś innym niż
tylko pracą. Teraz miała ku temu okazję i postanowiła ją wykorzystać, skoro tak
rzadko miała wolne.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
W samolocie dostała miejsce przy
oknie. Tutaj również planowała oddać się lekturze, ale obserwowanie widocznych
ze znacznej wysokości skupisk niewielkich, rozświetlających mrok świateł
zaabsorbował ją na tyle, że nie potrafiła oderwać wzroku i skupić uwagi na
czymś innym. Ten widok świetlistych mozaik z wysokości kilku kilometrów był
piękny, na swój sposób magiczny i... niepowtarzalny, bo w końcu tylko lecąc
samolotem można go oglądać – i to też pod określonymi warunkami: w nocy, przy bezchmurnej
pogodzie oraz siedząc przy oknie. Mnóstwo ludzi zapewne nigdy czegoś takiego
nie ujrzy. Ona w jej życiu też zdarzyło się coś, co było równie unikatowe i
niepowtarzalne. Szanse, błędy, decyzje – pewne rzeczy zdarzyły się tylko raz,
przeminęły niczym widok zza okna samolotu, a przecież ich skutki odczuwać
będzie do końca życia. Właśnie dlatego ten widok wprowadzał ją w nostalgię i
skłaniał do przemyśleń, przed którymi tak się broniła. Broniła, chociaż –
paradoksalnie – jej wzrok wciąż mimowolnie wędrował właśnie na okno i to, co
było za nim. Nie była osobą sentymentalną, dopiero pewne bodźce sprawiały, że
budziła się jej druga, z reguły uśpiona i schowana gdzieś głęboko, natura. Ale
przecież to było głupie! Nie można zmienić przeszłości, więc po co się nad nią
roztkliwiać? Po co wciąż analizować i na nowo przechodzić przez ten
przemaglowany już do granic możliwości temat. Zrobiła, co zrobiła. Stało się,
co się stało. Nikt nie cofnie czasu, nikt niczego nie zmieni. A poza tym...
była dumna ze swojego życia. Robiła to, co chciała robić, odniosła wiele
sukcesów, a przed nią, na horyzoncie, niedawno pojawiła się okazja na kolejny.
Ale jednak... No właśnie. Jednak gdzieś w niej ciągle tkwił jakiś żal,
niedosyt, frustracja, powracające ze zwiększoną siłą podczas każdej podróży do
ojczyzny. <i>Na szczęście to tylko dwa dni</i>,
pomyślała, wychodząc z samolotu i szczerze ucieszyła się tym pokrzepiającym
faktem. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Zamówiła
taksówkę i udała się do zarezerwowanego wcześniej hotelu. Co roku zatrzymywała
się w tym samym. O dość wysokim, choć zapewne znalazłyby się i te o wyższym,
standardzie, w centrum miasta – nie mogła wyzbywać się luksusu, który miała na
co dzień. Bo faktycznie – apartament, w którym mieszkała w Paryżu, może i nie
był ogromny, bo przesadnie wielka przestrzeń nie była jej potrzebna, skoro
mieszkała sama, ale wystrój faktycznie był nieprzeciętny. Zaplanowane w każdym
szczególe, nowoczesne wnętrze wyglądało bardzo efektownie. Salon z aneksem
kuchennym utrzymany w metalicznych odcieniach szarości, czerni i bieli z
przyciągającą wzrok czerwienią poduszek na sofie oraz metalowymi i szklanymi
dekoracyjnymi wstawkami gdzieniegdzie, marmurowe, błyszczące z daleka blaty w
kuchni i sypialnia, ubrana w ciepłe beże, biel i ciemne drewno faktycznie
prezentowały się okazale. Wszystko wykonane było z najwyższej jakości,
kosztownych materiałów, nie brakowało również drogich sprzętów najnowszej
generacji. Mimo że rzadko przebywała w swoim mieszkaniu, była z niego dumna.
Zresztą, nie miała gdzie lokować swoich funduszy, to inwestowała w siebie i w
otoczenie, w którym przebywała. To był jeden z jej sztucznie ustawionych celów
w życiu – dbanie o siebie, o mieszkanie, zaspokajanie potrzeb materialnych –
mający zrekompensować jej pustkę, która wciąż tkwiła niezaspokojona w jej życiu,
mimo że ona sama nie zawsze się do tego przyznawała.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Dobry wieczór, pani Izabello. Pokój numer 212, drugie piętro. – Recepcjonistka
uśmiechnęła się życzliwie, podając jej kartę. – W razie potrzeby obsługa
naszego hotelu jest do pani dyspozycji. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Odwdzięczając
się tym samym wyrazem twarzy, podziękowała i udała się w stronę windy.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Wysocki
wyszedł przed szpital. Wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i pospiesznie
odpalił jednego z nich. Zakaszlał kilka razy, czując w swoich płucach drażniący
dym. Nie palił już od prawie 10 lat, dlatego właśnie tak zareagował. Potem było
już dobrze. Zaczynał się uspokajać. Powoli, ale systematycznie. Tego
potrzebował. Spokoju. Przed chwilą właśnie pokłócił się z lekarzami zajmującymi
się jego ojcem, że przecież nic nie robią, że powinni bardziej się postarać. Na
nic były tłumaczenia, że trzeba czekać, że potrzeba czasu, a oni robią, co
mogą. Jako lekarz doskonale o tym wiedział, ale w tej konkretnej sytuacji nie
mógł wyzbyć się emocji i podejść do wszystkiego na chłodno Zachowywał się
kompletnie irracjonalnie, zdawał sobie z tego sprawę, ale inaczej po prostu
nie potrafił. Wewnętrznie był rozbity, rozdygotany i wykończony. Chmury
dymu rytmicznie okalały jego twarz, pozwalając mu choć trochę oderwać się od
rzeczywistości, a poranny chłód, choć dosyć przeszywający i nieprzyjemny, nieco
go orzeźwił i dyscyplinował, z powrotem stawiając do pionu. </div>
Unknownnoreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-4450342284391569953.post-51131853297715367142015-12-11T16:36:00.001+01:002016-03-14T02:25:07.917+01:00Rozdział 4. (1/3)<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Pani Klaro – zaczął Wysocki, spotykając ją na korytarzu. Wyglądał nieciekawie w każdym calu: począwszy od wymiętej koszuli, przez ziemistą cerę i widoczne oznaki niewyspania na twarzy, a skończywszy na tym, że wyglądał na naprawdę zdenerwowanego i wyraźnie zmartwionego. Klara dopiero co przyszła do szpitala, nie miała jeszcze szansy zorientować się, jak wygląda sytuacja ze stanem pana Henryka, ale i bez pytania zdążyła się dowiedzieć – widok Wysockiego w takim stanie był dla niej jednoznacznym dowodem na nie tylko na to, że z jego ojcem wciąż nie było najlepiej. – Mam już dla pani asystę na dzisiejszą operację – oznajmił, a Klara, słysząc to, odetchnęła z ulgą, że jednak operacja się odbędzie. – Pewnie nie zdążyła go pani jeszcze poznać, bo dopiero wczoraj do nas dołączył, ja też nie mam czasu was sobie przedstawić, ale nazywa się Łukasz Adamski, na pewno się państwo znajdziecie.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<i>Cholera</i>, pomyślała Klara, <i>dlaczego on?</i> Co prawda, najgorszym scenariuszem i tak byłoby odwołanie tej operacji – co przecież mogłoby zdarzyć się z wielu powodów, niekoniecznie przez chorobę ojca doktora Wysockiego – ale średnio wyobrażała sobie współpracę z Łukaszem. Uciekała od niego – sama nie wiedziała, czemu, ale uciekała, mimo że tak naprawdę było to niemożliwe, skoro mieli pracować na jednym oddziale, a nawet – tak jak w tej sytuacji – stanąć przy jednym stole operacyjnym.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Przemierzając jasny, szpitalny korytarz, myślała, jak to będzie. On ma jej asystować? Ona ma z nim pracować? Z NIM?! Przecież jego miało nie być – miał zniknąć z jej życia tak samo szybko, jak się pojawił. Wszystko było nie tak.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Przeklęła w myślach, kiedy, nie patrząc pod nogi, potknęła się o wiadro – pozostałość po remoncie, który właśnie kończył się w tej części korytarza, a zaczynał kilka metrów dalej. Na szczęście, jeśli nie wliczać brudnej szramy z kurzu na jej obcisłych, ciemnych jeansach, nic się nie stało. Otrzepała spodnie i ruszyła dalej – prosto na oddział.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Była jakaś nabuzowana, wściekła na to wszystko, a fakt, że gdy tylko przekroczyła próg pokoju lekarskiego, zastała w nim Łukasza, tylko bardziej ją podjudził. Ten widok wzbudził w niej emocje, ale był dla nich jednocześnie pożywką, jak i okazją do wyładowania.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Dzisiaj razem operujemy – zaczęła ostro, stojąc w drzwiach. – Mam nadzieję, że nic nie spieprzysz – zagroziła, uśmiechając się wrednie.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Może najpierw powiedziałabyś coś w stylu: <i>dzień dobry, co u ciebie</i>? Albo: <i>cześć, co słychać? Ładna dzisiaj pogoda, nie sądzisz?</i> – odpowiedział zadowolony i jednocześnie kompletnie niewzruszony tym, co przed chwilą usłyszał.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Jest zimno i pada – odparła z ironią, mimowolnie zerkając na okno.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Czepiasz się – mruknął. – W takim razie chociaż samo <i>dzień dobry</i>? Przecież to taka mała rzecz, a tak bardzo cieszy!</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Jak kogo – odpowiedziała z przekąsem.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No mnie na pewno – drążył Łukasz. – A ciebie? – zapytał sugestywnie.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Mnie najbardziej ucieszy, jak nic dzisiaj nie spieprzysz – syknęła, porzucając kompletnie resztki żartobliwego tonu. – Więc sobie zapamiętaj. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Jasne, szefowo! – zasalutował teatralnie. – A jakie kary przewidujesz?</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Same najgorsze, złotko. – Chwyciła go za podbródek, lekko przyciągając do siebie i uśmiechnęła się ironicznie, choć w tym geście można by dopatrzeć się jeszcze zakamuflowanego, stłumionego flirtu. Miała nad nim władzę, bo dobrze wiedziała, co na niego działa, a mimo że ten jej chłód miał być idealną przykrywką dla wewnętrznych uczuć i rozterek, Klara w masce femme fatale ani trochę nie straciła w jego oczach na atrakcyjności. Ba, można by nawet powiedzieć, że w pewnym sensie wręcz zwiększała ten magnetyzm, z którym go do siebie przyciągała.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Nie czekając ani na jego odpowiedź, ani na to, aż zejdzie się reszta lekarzy, wyszła z pomieszczenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
*</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Jest pan pewien, że powinien operować? – zapytała Klara Wysockiego chwilę przed planowanym rozpoczęciem zabiegu. – W takiej sytuacji... jest pan przecież zdenerwowany.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No, fakt, ma pani rację, nie powinienem – odparł chłodno. – Ale to pani operuje, a nie ja. – Zmierzył ją wzrokiem. – Mam nadzieję, że nie chce się pani wymigać, tłumacząc to chorobą mojego ojca – dodał nieco cynicznie. - Wie pani, że nie toleruję tchórzy, a tym bardziej takich, którzy mają przerost pewności siebie i ambicje, którym nie potrafią sprostać.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Och, myślałam, że jednak zna mnie pan trochę lepiej – odpowiedziała z właściwą sobie pewnością siebie. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Był w kiepskiej formie, widziała to. Ale przecież nie musiał być taki wredny, ona tylko zapytała – z troski o niego, o siebie i o pacjenta, z życzliwości. Nie musiał jej za to besztać. Zastanawiała się, czy po raz kolejny pokazał swoją niedostępną, wredną i cyniczną naturę czy może była to taka maska, żeby przypadkiem nie pokazać, że sobie nie radzi.</div>
<i></i><br />
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<i><i>Ale przynajmniej nie odwołał operacji</i>,</i> ucieszyła się w myślach, ucinając tym samym wszelkie spekulacje na temat jego zachowania. Nie miała powodu, by się tym przejmować. Tym bardziej, że on widocznie nie potrzebował i nie chciał żadnego wsparcia, skoro właśnie tak zareagował. Operacja miała się odbyć i to było najważniejsze. Dla niej i dla pacjenta.</div>
<i>
</i>
<br />
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<div style="text-align: center;">
*</div>
</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Spieszcie się, ciśnienie skacze – poleciła anestezjolog.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– To może w takim razie ja... – zaproponował Łukasz, zwracając się zarówno do Klary, jak i do Wysockiego. – Znaczy... może pan, a ja z panem, a pani doktor... no wie pan, chyba teraz potrzeba kogoś bardziej doświadczonego, prawda? – Łukasz najwidoczniej chciał skorzystać z okazji i zaprezentować swoje umiejętności.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Myślę, że pani doktor sobie poradzi – mruknął Wysocki, gasząc entuzjazm Łukasza.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Podciągnij tu trochę – poleciła stanowczo, kierując w jego stronę chłodne spojrzenie mówiące: <i>Zamknij się, wiem, co robię</i>. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Jasne, szefowo – powiedział cicho tak, by stojący po drugiej stronie stołu operacyjnego Wysocki tego nie usłyszał. Nie mógł się narazić na samym początku pracy w nowym miejscu. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Jeszcze trochę. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Tym razem nic nie odpowiedział, podniósł tylko lekko wzrok i spojrzał na nią znad maseczki chirurgicznej. W pracy też była piękna, mimo zakrytej twarzą. Taka skupiona, profesjonalna, perfekcyjna. Nieustępliwa i uparta. To było szalone, ale zadurzył się w niej, chociaż nie powinien. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Klara zawsze starała się zostawiać prywatne sprawy za drzwiami sali operacyjnej i tak samo było i tym razem. Choć, trzeba było przyznać, w takim towarzystwie musiała postarać się nieco bardziej, by faktycznie utrzymać emocje na wodzy i na pewno wolałaby, żeby w miejscu Łukasza stał ktoś inny, nie mogła jednak pozwolić, by to, co się między nimi wydarzyło, w jakikolwiek wpłynęło na przebieg tej operacji. Ten pacjent nie był przecież winny i nie mógł pokutować za to, że w wyniku tego nieszczęsnego zbiegu okoliczności musiała pracować z mężczyzną, z którym wcześniej spędziła upojną, choć nieplanowaną noc. Nie zamierzała ryzykować ani jego zdrowia i życia, ani swojej kariery.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Założysz szew? Z twojej strony jest lepsze dojście.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Cokolwiek rozkażesz – znowu odezwał się cicho, by obserwujący ich pracę Wysocki nie usłyszał.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Klara mimowolnie uśmiechnęła się za maseczką chirurgiczną. Puściła w niepamięć tę jego wcześniejszą uwagę – w sumie to nawet mu się nie dziwiła. Był w nowym szpitalu i chciał się zaprezentować. A że akurat jej kosztem... Trudno, to nie była ani jej, ani jego wina, że pierwsza operacja, w której uczestniczył w tym szpitalu, wykonywali wspólnie. Łukasz faktycznie był dobry i bardzo sprawnie wykonał jej polecenie. Widok jego w innych okolicznościach niż te, w których dotychczas miała okazję go poznać, nieco ocieplił jego wizerunek. Łukasz stał się kimś więcej niż tylko kochankiem i kasanową, sprawiającym wrażenie i zachowującym się tak, jakby mógł mieć każdą. Teraz był chirurgiem, profesjonalistą skupionym na pracy, a nie lekkoduchem. Przynajmniej na chwilę.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<div style="text-align: center;">
*</div>
</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<div style="text-align: center;">
– Przepraszam za tę uwagę o zmianie. Przyznaję, nie doceniłem cię. Ale widzę, że na sali operacyjnej jesteś tak samo dobra jak w łóżku – stwierdził Łukasz po zakończonej operacji. – Masz jeszcze jakieś ukryte talenty?</div>
</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– A tobie chyba dawno nikt nie przyłożył w tę śliczną buźkę, co? – zagroziła, starając się jednak, wykorzystując jego taktykę, zachować spokój, ale chyba nie była aż tak opanowana i nie udało jej się to w takim stopniu, jak jemu podczas rozmowy w pokoju lekarskim rano.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Uważasz, że jest śliczna? – Łukasz spojrzał na swoje odbicie w lustrze nad umywalką. – Taki komplement, no, no – powiedział z dumą, gładząc się po jednodniowym zaroście. – Nie uważasz, że przydałby się jakiś mały botoksik albo korekta nosa? Na pewno? – Wdzięczył się przed lustrem.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Proponowałabym nowy biust – Klara nie mogła odpuścić sobie uszczypliwego komentarza. Mogła się obrazić, wściec, wyjść, wrzasnąć na niego albo w inny sposób zamanifestować swoją złość, ale po co miałaby dać mu satysfakcję? Postanowiła nie odpuszczać. W sumie to nawet zaczęło ją to bawić.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Mówisz? – zapytał, spoglądając na swój tors.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No jasne, jak szaleć, to szaleć! Co sobie będziesz żałował? Ewentualnie możesz zafundować sobie korektę mózgu, tylko nie wiem, czy znajdziesz frajera, który by się tego podjął... </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– A jeśli znajdę, to się ze mną umówisz? – Zbliżył się do niej i zapytał sugestywnie.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Najpierw znajdź, kotku. – Uśmiechnęła się wrednie.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<div style="text-align: center;">
*</div>
</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Klara tego dnia miała nocny dyżur. Wysocki, teoretycznie, też, ale w rzeczywistości był w zupełnie innym miejscu niż oddział chirurgii. Poprosił Andrzeja, żeby w razie czego był pod telefonem, ale o pacjentów był spokojny, oddział zostawił pod opieką młodych lekarek – Klary i stażystki Asi – i wiedział, że sobie poradzą. A ściślej – że Klara sobie poradzi. On natomiast był na OIOM-ie, czuwając nad nie tylko nad swoim chorym ojcem, ale i matką, również już starszą kobietą, która kompletnie załamała się po tym, co się stało. Hubert musiał ją wspierać. Ale przecież jemu też było ciężko – jako lekarz, nie miał złudzeń i wiedział, że stan jego ojca jest naprawdę poważny.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Jakby co, to dzwoń – rzuciła do Asi, stażystki, która razem z nią miała dyżur, a sama postanowiła odwiedzić swojego mentora. Było jej trochę głupio, że przez cały czas myślała o tym, co się stało, przez pryzmat operacji, którą miała przeprowadzić, a nie o tego, że to po prostu, tak po ludzku, trudny dla niego czas. W zasadzie, krytyka dla swojego zachowania była dość subiektywnym odczuciem, bo przecież z Wysockim rozmawiała tyle, co nic, on na pewno miał ważniejsze zmartwienia niż analizowanie jej słów, a poza tym, nie miała co do niego żadnych zobowiązań, łączyły ich relacje czysto zawodowe, a nie żadne osobiste więzi, przyjaźń czy przynajmniej koleżeństwo, nie była więc zobligowana, by go wspierać albo zanadto martwić jego problemami. Ale jednak miała wyrzuty sumienia. Ze strzępów informacji, które krążyły wśród pracowników oddziału, dowiedziała się, że ojciec Wysockiego jest wciąż w ciężkim stanie, a przecież w takiej sytuacji nikomu na jego miejscu nie byłoby łatwo. Choroba bliskiej osoby zawsze jest trudnym doświadczeniem, a pominięcie tego uznała za posunięcie nieco nie na miejscu. Widziała, że jest mu ciężko i że bardzo przeżywa to, co się stało, ale mimo to – trochę na siłę – stara się zachować pozory, że jest silny, niczym się nie przejmuje i nic nie jest w stanie go złamać. Wiedziała też, że jest z tym wszystkim sam. Postanowiła więc iść tam do niego i przynajmniej zapytać, jak wygląda sytuacja – czuła, że jest mu to winna, nawet, jeśli chodziło tylko o zaspokojenie własnego poczucia winy, w dodatku wynikającego z egoizmu, który zaprezentowała tylko przed sobą i który pojmowała dość subiektywnie.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– I co z panem Henrykiem? – nie zastawszy nigdzie Wysockiego, zapytała lekarza, który właśnie wyszedł z sali. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No, widzę, że młodzież przejmuje się problemami swojego mentora. – Doktor zmierzył ją wzrokiem. – To się chwali, ale jak znam Huberta, to żeby coś znaczyć w jego oczach, trzeba po prostu coś umieć, a nie wykazywać się sztuczną empatią.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Gdyby mnie pan choć trochę znał, panie doktorze – Klara odpowiedziała spokojnie, choć nie bez ironii – to wiedziałby, że nie jestem typem lizusa, a skoro mnie pan nie zna, to proszę nie wyciągać daleko idących wniosków. Byłabym zobowiązana. – Uśmiechnęła się sarkastycznie. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Charakterna – stwierdził mimochodem.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Owszem – przytaknęła Klara. – Co z panem Wysockim? – zapytała powtórnie, nie chcąc, by rozmowa zanadto oddaliła się od meritum.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Jest właśnie przygotowywany do operacji. Wystąpiły powikłania – poinformował, zdążywszy już odejść parę kroków, co było wyraźnym sygnałem, że się spieszy. – Hubert pojechał odwieźć swoją mamę do domu, powinien niedługo być, ale my nie możemy już dłużej czekać. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Lekarz ledwie zdążył odejść, a Wysocki zjawił się na oddziale. Gdyby przyjechał dosłownie minutę prędzej, prawdopodobnie zdążyliby się minąć i od tamtego lekarza usłyszałby informacje o stanie swojego ojca. Minął Klarę, rozmawiającą na korytarzu z pielęgniarką, i chyba nawet ich nie zauważył, po czym z impetem otworzył przesuwne drzwi i wszedł do sali, w której jeszcze do niedawna leżał jego ojciec.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Zastawszy puste łóżko, równie nagle, targany emocjami, wybiegł z sali i oparł się o ścianę na korytarzu. A właściwie – zderzył się z nią, wpadając na nią, jakby była niezauważoną wcześniej przeszkodą przerastającą jego możliwości albo tym przysłowiowym, symbolicznym murem, którego nie da się przebić głową. Widok, który zastał, oznaczał jedno: stało się coś złego. Wysocki brał pod uwagę również to najgorsze. A nie było go przecież tylko niecałą godzinę! Odwiózł mamę do domu, dopilnował, żeby – tak, jak mu obiecała – zjadła kolację i położyła się spać i wrócił. Tylko tyle. Zdążył jeszcze zapewnić ją, że na pewno wszystkiego dopilnuje i od razu da jej znać o każdej zmianie stanu zdrowia ojca. A teraz? Co miał jej powiedzieć?</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Może powinien wrócić wcześniej? Może w ogóle nie powinien się stamtąd ruszać? Uparł się, by odwieźć panią Irenę, swoją matkę, do domu, mimo że ona przecież nie chciała. Z policzkiem przylgniętym do ściany, której chłód dawał mu nieznaczne ukojenie, szlochał. Tak po prostu. Nie umiał poradzić sobie z emocjami, miał wyrzuty sumienia, choć jego lekarski rozsądek podpowiadał mu, że przecież zapewne i tak, nawet będąc na miejscu, nie mógłby niczego zmienić. W tym stanie nie poznawał nawet samego siebie. Ciążył na nim natłok emocji – załamanie, okropna, przytłaczająca bezsilność i złość – na siebie, na los, na wszystko.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Panie doktorze – Klara przez chwilę obserwowała Wysockiego, po czym podeszła do niego i delikatnie położyła dłoń na jego ramieniu – spokojnie. Pana ojciec jest operowany.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Powikłania? – Odwrócił się i spojrzał na nią.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Tak. Pęknięcie przegrody międzykomorowej, niestety.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Cholera! – Wysocki ruszył przed siebie.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Nie może pan tam wejść. – Klara wyprzedziła go i stanęła przed nim, zagradzając mu drogę. – Do niczego pan się tam nie przyda, oni sobie poradzą.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Ale to jest mój ojciec! Ja muszę...</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Nie! – Klara stanowczo weszła mu w słowo. – Nie tylko pan nie musi, ale też i nie może. Pana ojciec jest dobrych rękach, naprawdę.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– To co mogę zrobić? – zapytał, jakby sam nie był lekarzem i nie znał odpowiedzi na to pytanie. Był bezradny, zagubiony i wyraźnie sobie z tym wszystkim nie radził. Potrzebował wsparcia.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Nic – odpowiedziała twardo Klara. – Nic pan nie może teraz zrobić! Trwa operacja. Jestem pewna, że oni zrobią wszystko, co w ich mocy, żeby pomóc pana ojcu. Musi im pan zaufać! – Chwyciła go za ramię i delikatnie pokierowała w stronę stojącego przy ścianie rzędu krzeseł. – Kawy? – zapytała, popychając go lekko, by usiadł na jednym z nich. – Albo nie, może lepsza będzie woda, co? Powinien się pan uspokoić, a nie ładować w siebie kofeinę – odpowiedziała sobie sama.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Kawa – wtrącił Wysocki. – Jednak kawa. Długa noc przede mną.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Dobrze, szefie – zaaprobowała Klara. – Zaraz wracam.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Wracając z kubkiem obiecanej kawy, uświadomiła sobie, że właśnie widziała zupełnie inne oblicze Wysockiego. Nie był już silnym facetem, tylko bezbronny, załamany i... ludzki. Zawsze jawił się jako ktoś, kto może wszystko i na kogo nie działają żadne ograniczenia. On, Hubert Wysocki, zasłużony chirurg, nigdy nie wahał się iść po swoje, czasem nie licząc się z innymi, i zawsze był pewny siebie, nieustępliwy i hardy. A teraz? Teraz siedział na szpitalnym korytarzu i nie do końca radził sobie z sytuacją, która go spotkała i ze swoimi emocjami. Takie załamanie, oczywiście, nie było niczym złym ani wstydliwym, ale po prostu niepodobne do niego, bo on zazwyczaj zachowywał się tak, jakby nic go nie wzruszało, nie wzbudzało w nim emocji, a jeśli już – to potrafił stłumić je na tyle, by nie musieć ich uzewnętrzniać. Teraz to był zupełnie inny człowiek! Tylko wyglądem przypominał tego Wysockiego, którego znała.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– <i>Voilà!</i> – Podała mu jeden z dwóch parujących kubków, które przyniosła.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Dziękuję – odparł, upijając łyk. – Wygłupiłem się, co? </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Podczas nieobecność Klary, najwidoczniej, udało mu się nieco okiełznać swoje emocje. Zebrał w sobie wszystkie siły, by już więcej nie pokazywać, że się przejmuje, że wstrząsnęło nim to, co się stało i że najzwyczajniej w świecie się boi. Opanował się, bo przecież musiał być twardy – bo kto, jak nie on?</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Nie musi pan być ze stali, panie doktorze – powiedziała, gdy ten odwrócił głowę w drugą stronę, by otrzeć łzę, która – wykorzystawszy ułamek sekundy, kiedy nie skupiał wszystkich swoich sił, by trzymać siebie samego w ryzach – brutalnie wydarła się spod powieki. – Naprawdę pan nie musi –powtórzyła spokojnie. – Ani pańska reakcja, ani łzy nie są czymś, czego należy się wstydzić. Naprawdę. Nie trzeba dusić wszystkiego w sobie. Nawet, jeśli jest się twardo stąpającym po ziemi, silnym facetem i świetnym chirurgiem.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Boję się – mruknął, patrząc przed siebie. – Wiem, że powinienem trzymać fason, ale naprawdę się boję. Rozumie pani? Ja się boję! Ja! – zaśmiał się kpiąco, kręcąc przecząco głową, jakby sam nie mógł w to uwierzyć.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– To nic złego – powiedziała łagodnie.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Nie wybaczę sobie, jeśli coś mu się stanie. Nie wybaczę. – Odłożył kubek na puste krzesło obok i skrył twarz w dłoniach.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Przecież doskonale pan wie, że cokolwiek się wydarzy, to nie będzie pana wina.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Wie pani... Jeśli mój ojciec teraz umrze, stracę jedną z dwóch bliskich mi osób, które mi zostały. Naprawdę. Ja tak właściwie to mam tylko ich, to moja jedyna rodzina, nie mam żony, dzieci, nawet rodzeństwa. Mam tylko ich, a tak rzadko ich widuję, mimo że mieszkają w tym samym mieście. Czy to nie jest chore? – zapytał retorycznie. – Jest! Jest chore – odpowiedział sam sobie. – Może mogłem mu jakoś pomóc? Zadbać, przypomnieć o badaniach, lekach, nie wiem, cokolwiek? Może teraz nie walczyłby o życie. Jestem lekarzem. Szkoda tylko, że przejmuję się wszystkimi moimi pacjentami, tylko nie najbliższymi osobami. A nie mam ich zbyt wielu...</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Niech się pan nie obwinia. – Musiała przyznać, że poruszyło ją to, co przed chwilą usłyszała, i tylko taką odpowiedź zdołała z siebie wykrzesać.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Dlaczego nie?</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Bo to nie jest pana wina. A poza tym, tak pan ojcu nie pomoże.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Teraz w ogóle nie mogę mu pomóc. Ale może mogłem mu pomóc wcześniej. Zawiodłem go. Zawiodłem moją matkę. A przede wszystkim zawiodłem samego siebie.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– To nie jest pana wina – powtórzyła jeszcze, chcąc utwierdzić go w tym przekonaniu, choć zdawała sobie sprawę, że robi to na próżno.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Ale to nie chodzi tylko o tę sytuację. Czasem sobie myślę, że jestem okropnym egoistą, któremu praca przysłoniła wszystko inne. Przez całe życie dążyłem tylko do tego, by być najlepszym, by coś znaczyć. I może i znaczę. Dla innych. Ale co z tego? Dla siebie nie znaczę nic. Gdyby nie ten chory pęd, może zrobiłbym kilkadziesiąt operacji mniej, może miałbym mniej pieniędzy, ale przynajmniej miałbym rodzinę. A ja z niej zrezygnowałem. I może miałbym czas, żeby odwiedzić rodziców, wypić z nimi kawę albo zjeść obiad. Wie pani, ile razy mnie zapraszali i ile razy odmówiłem, bo praca? Bo szpital, bo pacjenci, bo operacje? Przegrałem swoje życie. – Płakał. Teraz już naprawdę płakał. Aż dziwne, że tak otworzył się przed swoją uczennicą i podwładną. Ba, już sam fakt, że zrobił to przed kimkolwiek, był do niego niepodobny, przecież on zawsze był twardy i gruboskórny.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No ale chyba się pan jeszcze nigdzie nie wybiera, prawda? – Spojrzała na niego znacząco. – Jeszcze panu trochę czasu na tym padole łez zostało, więc chyba za wcześnie na takie drastyczne osądy, co?</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Może i zostało. Ale swoich błędów i tak już nie naprawię. Nie cofnę czasu.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No nie. Na przeszłość nie ma pan wpływu. Ale na przyszłość już tak.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Ale moje życie już się nie zmieni. Nie będę już miał, nie wiem, dzieci, żony...</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Oj, no bez przesady! Naprawdę chciałby pan mieć pod swoim dachem jakiegoś rozkapryszonego, zbuntowanego nastolatka? Nie wystarczą panu rozkapryszeni i zbuntowani młodzi lekarze? – odparła, by nieco go pocieszyć.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No, racja, to jest mała namiastka, przyznaję. – Wysocki uśmiechnął się lekko, lecz po chwili spochmurniał. – Ale to nadal nie to samo – przyznał. – To takie dziwne, że musi się wydarzyć coś złego, żeby człowiek zrozumiał, co jest w życiu ważne i że nie składa się ono tylko z pracy. Szkoda, że w takich okolicznościach to sobie uświadomiłem. I szkoda, że teraz, a nie jakieś dwadzieścia pięć lat temu. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No takie już to nasze życie przewrotne – westchnęła, odtwarzając w głowie sceny z własnej przeszłości, które również idealnie do tej tezy pasowały. – Ale podobno <i style="font-family: Calibri, sans-serif; font-size: 11pt; line-height: 115%; text-indent: 35pt;">samotność jest ceną wielkości<sup>1 </sup></i><span style="text-indent: 35pt;">– dodała pocieszająco.</span></div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Tylko, że tę wielkość można różnie pojmować.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Oj, no nie wmówi mi pan, że to, co pan robi, nie daje panu satysfakcji. – Klara przyjrzała mu się badawczo.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Ba, pewnie, że daje. Ale czasem taka satysfakcja przestaje wystarczać.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Klara nie za bardzo wiedziała, co na to odpowiedzieć. Była jeszcze za młoda, by móc to stwierdzić z autopsji, ale to, co powiedział jej Wysocki, zszokowało ją bardzo. Nie tylko to, że w ogóle rozmawia z nią o takich osobistych sprawach, ale to, że on, naczelny pracoholik, nagle zaczął tęsknić za rodziną. Co, jeśli ona kiedyś też zacznie, a teraz przegapi swoją młodość, spędzając ją na sali operacyjnej?</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Jesteś młoda. Nie zmarnuj tego. Nie daj sobie wmówić, że praca wystarczy. Bo nie wystarczy. I nigdy nie zastąpi rodziny, miłości, ciepła – ciągnął dalej. – Boże, jaki ja byłem głupi! Znaczy głupi to jestem nadal. Kiedyś byłem młody i głupi, a teraz – tylko głupi.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Dlaczego? – wyrwało jej się. – Przepraszam – profilaktycznie dodała chwilę później. – Nie powinnam.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Nie, spokojnie. Nic się nie stało. – Kąciki ust Wysockiego nieznacznie uniosły sie w górę. – Po prostu... mogłem mieć rodzinę. Swoją rodzinę. A jej nie mam. Z własnej woli jestem sam.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– A chciałby pan mieć?</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Wtedy, kiedy mogłem, nie. Absolutnie nie. Uważałem, że to nie dla mnie, że się do tego nie nadaję, że utrudni mi to pracę, rozwój kariery. A teraz... Teraz tak cholernie tego żałuję! Owszem, odniosłem sporo sukcesów w pracy, zrobiłem tę swoją pieprzoną karierę, ale co mi z tego? Co mi z tego, skoro jestem sam? Skoro nie mam czasu dla jedynych bliskich mi osób? Skoro nie mam nawet z kim podzielić się swoimi sukcesami?</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Wie pan, nie jestem dobrym psychoterapeutą... znaczy, w ogóle nim nie jestem... Ale może faktycznie jeszcze nie jest za późno? – Klara uśmiechnęła się ciepło.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Obawiam się, że jest – westchnął.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Nie wiem, co się stało i nie będę taka wścibska, nie będę pytać, ale cokolwiek by to nie było, proszę siebie nie skreślać. Niech pan da sobie szansę.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Do czego? Nie cofnę czasu o te cholerne dwadzieścia pięć lat.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
A co się wtedy stało? Czemu akurat dwadzieścia pięć?, pomyślała Klara, ledwo powstrzymując się przed wypowiedzeniem tego na głos. Uznała, że byłoby to wtrącaniem się w jego prywatne życie. A przecież był jej przełożonym, od niego zależała też i jej kariera, wolała więc utrzymywać z nim dobre stosunki i nie przekraczać tej cienkiej granicy.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Może powinien pan przestać tkwić w przeszłości. Wtedy może się okazać, że kolejne lata panu przelecą przez palce – powiedziała, choć w pewnym sensie była to hipokryzja, bo ona sama nie do końca potrafiła wcielić tego w swoje życie. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Tylko, że ja... ja nie mam wizji swojej przyszłości.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– To chyba najwyższy czas, żeby się nad tym zastanowić.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No, może – zastanowił się Wysocki.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Trzymam kciuki za pana ojca. I za pana, oczywiście, też. Jakby co, to będę na oddziale. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Posiedzi pani jeszcze ze mną? – poprosił, gdy Klara wstała już ze swojego miejsca. – Muszę powiedzieć mamie, ale chyba nie mam jeszcze odwagi. I chyba... nie chcę być sam. Cholera! Przepraszam panią, że się tak mazgaję. Ale...</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Nie ma problemu. Czasem trzeba.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Ale ja nigdy...</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No, to zawsze musi być ten pierwszy raz. – Uśmiechnęła się ciepło. Rzeczywiście zrobiło jej się go żal. Tak po prostu, zwyczajnie, po ludzku żal.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Też mi argument.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Zawsze jakiś, nie?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
*</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Łukasz wszedł do mieszkania, powiesił kurtkę, ściągnął buty i udał się do salonu, włączając po drodze światło. Już niedługo jego powroty do domu i w ogóle jego życie będzie wyglądać inaczej. Cieszył się, bo przecież zawsze przyjemniej mieć kogoś bliskiego obok siebie, ale z drugiej strony też bał się o to, jak sobie poradzi. Pogodzenie rodziny z pracą w jego sytuacji nie będzie takie proste. Ale musiał sobie dać radę, innego wyjścia, niestety, nie było. Musiał.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Zrobił sobie kolację – a właściwie wyciągnął resztki wczorajszej, i jedząc, myślał o tym, co go czeka. Już nie o wzniosłych, emocjonalnych sprawach, ale o rzeczach raczej prozaicznych, banalnych – jak ta, że jutro mają przywieźć meble, pojutrze ma odebrać samochód z warsztatu, musi kupić jeszcze przynajmniej jeden komplet pościeli i w ogóle przydałoby się zrobić jakieś większe zakupy, bo lodówka zaczyna świecić pustkami. Do tego jeszcze, rzecz jasna, praca, więc ciężko będzie mu pogodzić te wszystkie obowiązki. I te aktualne, i te, które dopiero się pojawią. Wprawdzie, mógł poprosić o pomoc kogoś z rodziny, ale postanowił, że zmierzy się z tym sam, udowadniając i sobie, i innym, że jest odpowiedzialny i że wreszcie dorósł.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Włożył pusty talerz, sztućce i trzy brudne szklanki, których nie zdążył wcześniej sprzątnąć, do zmywarki, sprawiając, że na kuchennych blatach nie zalegały już żadne zbędne przedmioty. Był sam, więc także samemu musiał dbać o porządek, nie mógł na nikogo zrzucić ani obowiązku sprzątania, ani winy za ewentualny bałagan.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Usiadł przy szklanym stoliku na przeciwko telewizora, który przy okazji, machinalnie włączył, ale tylko po to, by zagłuszyć tę niezręczną, głuchą ciszę, tak bardzo drażniącą zmysł słuchu. Nie zamierzał niczego oglądać. Z półki ściągnął laptopa, miał w planach nadrobić towarzyskie zaległości – w końcu miał w tym mieście swoich dawnych znajomych i przyjaciół i właśnie nadszedł czas na to, by odnowić kontakty, które może nie zostały całkowicie zerwane, ale jednak nieco rozluźnione przez dzielącą ich odległość, a przecież nie mógł żyć tylko pracą i swoimi problemami. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Najpierw jednak musiał wykonać pewien telefon – obiecał, że zadzwoni. Numer znał na pamięć, wybierał go zbyt często, by móc zapomnieć bądź pomylić choć jedną cyfrę. Rozmówca odebrał szybko – widocznie, czekał na telefon. Skądinąd, bardzo słusznie – przecież ta rozmowa była zaplanowana, można było powiedzieć, że odbywała się cyklicznie, co wieczór.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Tak, kochanie – odezwał się do słuchawki – wszystko już przygotowane. Też się cieszę, że już niedługo się zobaczymy.<br />
<br />
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-size: xx-small;"><sup>1</sup><i>Samotność
jest ceną wielkości i nie ma od tego ucieczki </i>/Waldemar Łysiak/</span><i><o:p></o:p></i></div>
</div>
Unknownnoreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-4450342284391569953.post-48063240885389948852015-11-11T22:52:00.001+01:002016-02-01T00:22:31.570+01:00Rozdział 3. (2/2)<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Proszę jak najszybciej dostarczyć mi te wyniki badań, dobrze? – Klara zwróciła się do towarzyszącej jej pielęgniarki, wychodząc z sali chorych.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Dobrze, pani doktor – potwierdziła pielęgniarka, po czym odeszła szybkim krokiem.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Lekarka stanęła w miejscu, przeglądając jeszcze trzymane w ręku papiery. Do Łukasza, który wciąż czekał na szpitalnym korytarzu na przyjście swoich przełożonych albo przynajmniej na Radka, który zapewne wpuściłby go do pokoju lekarskiego, zwrócona była tyłem, jednak on ją rozpoznał, mimo że teraz widział ją w nieco innych okolicznościach. Zmysłowa, seksowna sukienka tym razem zastąpiona została szpitalnym uniformem, w którym owszem, również wyglądała dobrze i który również podkreślał jej smukłą sylwetkę, ale przecież nie mógł równać się ze strojem, który miała <span style="text-indent: 35pt;">na sobie tamtego wieczoru. Jej długie, brązowe włosy, wtedy były rozpuszczone i przy każdym ruchu z gracją opadały na jej ramiona i plecy, a teraz - spięte w luźny, wysoki kok. Wyglądała więc nieco inaczej, poza tym widział ją od tyłu i z odległości kilku metrów, jednak coś w środku sprawiało, że miał nieodparte wrażenie, że stojąca przed nim szczupła lekarka to właśnie Klara. Szybko mógł zweryfikować swoje przypuszczenia, ponieważ po chwili odwróciła się i ruszyła w stronę pokoju lekarskiego.</span></div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Łukasz tak naprawdę w ogóle nie rzucał się w oczy. Ubrany w normalne, <i>cywilne</i> ubrania wyglądał na osobę, która przyszła do kogoś w odwiedziny - a widok odwiedzających w ciągu dnia na szpitalnym oddziale nie był niczym dziwnym. Klara, wciąż kątem oka analizując dokumentację, po prostu nie zwróciła na niego uwagi.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Klara? – zagadnął, gdy zdążyła go już minąć, na co młoda lekarka gwałtownie odwróciła się w jego stronę. – Nie sądziłem, że jeszcze kiedyś cię spotkam.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– C-co ty tu robisz? – zapytała zaskoczona.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Pracuję – odpowiedział beztrosko.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No proszę, i już pierwszego dnia spóźniłeś się na odprawę – skomentowała ironicznie.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Uprzedzałem, że się spóźnię – usprawiedliwił się. – Masz chwilę? Możemy pogadać? – wypalił. Nie przyszło mu do głowy nic innego, a poza tym faktycznie chciał z nią porozmawiać. To, że zaczął pracować akurat w tym szpitalu, potraktował jako szansę od losu, którą dostał nieświadomie. To był czysty przypadek, bo przecież załatwianie etatu zaczął wcześniej, kiedy nie znał jeszcze Klary, a podczas ich spotkania nawet nie zapytał, gdzie pracuje.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Jakbyś nie zauważył, jestem w pracy. W pracy – powtórzyła, by zabrzmiało nieco dobitniej. I odeszła, chociaż serce podpowiadało, by zostać. Pogadać z nim. Wytłumaczyć, że to, co mu wtedy powiedziała, nie do końca oznacza to, czego tak naprawdę chce. I… może spróbować jeszcze raz. Zacząć od początku. Umówić się na kawę, na kolację albo na spacer. Pogadać. Poznać się. Zakochać się. I dopiero potem, ewentualnie, iść ze sobą do łóżka. Dopisać początek tej historii, którą zaczęli – przewrotnie – od końca. Albo przynajmniej: od środka.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Rozum natomiast kazał iść. Komenda była prosta: <i>odejdź, nie rozmawiaj z nim, zapomnij! </i>Sparzyła się już zbyt wiele razy, by teraz znów móc zaufać jemu… i sobie. Chyba to właśnie było najtrudniejsze – zaufać sobie. Uwierzyć, że jej życie niekoniecznie musi być nieszczęśliwe.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Rozumu nie posłuchała już wtedy, kiedy spotkała się z nim pierwszy raz i postanowiła nie ponawiać tego błędu. Tak, jakby to cokolwiek miało zmienić. Łudziła się, bo przecież nie zmieni. To, że będzie go unikać, nie sprawi, że fakt, iż poszli ze sobą do łóżka pod wpływem impulsu i tak naprawdę w ogóle się nie znając, gdzieś zniknie. Stało się. Przed przeszłością można uporczywie uciekać, ale to jej nie zmieni, nie sprawi, że będzie inna. Można udawać, że coś się nie wydarzyło, ale to będzie fikcja. Może idylliczna, ale bez związku z rzeczywistością. Klara niby to wiedziała, ale żadna inna postawa nie była, według niej, właściwa. Przecież nie mogła mu powiedzieć: <i>no, w sumie to było super, ale teraz czas wrócić do rzeczywistości i o sobie zapomnieć, bo oprócz seksu nic nas nie łączy.</i> Chyba nawet nie miała na to odwagi.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Scenariusza, że będą razem pracować, nigdy nie brała pod uwagę. <i>Dlaczego musiał wybrać akurat TEN szpital</i>, pytała samą siebie w myślach, siedząc na kanapie w pokoju lekarskim i wiedząc, że kawałek dalej, na korytarzu, za drzwiami jest on – mężczyzna, z którym spędziła naprawdę upojną noc i który był dla niej nie tylko idealnym wzorem męskiej fizyczności, ale i chyba największą tajemnicą, z jaką kiedykolwiek przyszło jej się zmierzyć. Tę tajemnicę, która spowijała Łukasza, bardzo chciała odkryć. Fascynował ją niesamowicie. Intrygował. Było w nim coś, co sprawiało, że nie potrafiła w żaden sposób pozbyć się go ze swojej głowy, wymazać gumką jego obraz i skasować jego imię przyciskiem <i>delete</i>.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Skryła twarz w dłoniach, chcąc nieco uspokoić rozszalałe myśli kłębiące się w jej głowie. <i>Dość, stop – Klaro, musisz przestać o nim myśleć,</i> upominał ją jej własny rozsądek, który miał okazję dość do głosu. To przecież nie miało sensu, ona i Łukasz TYLKO się przespali, to jeszcze o niczym nie świadczy. <i>Klaro, pamiętaj, to o niczym nie świadczy.</i> Kiedyś, w zupełnie innej, choć jednocześnie tak podobnej sytuacji niby też nie znaczyło, a potem... <i>Nie, nie będzie żadnego «potem», nie może być, to nie będzie miało żadnych innych skutków oprócz tego, że spędziliśmy miły wieczór, </i>uspokajała się w myślach, odpędzając równocześnie pojawiające się w jej głowie obrazy z przeszłości.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Powoli wracała do rzeczywistości – do pracy, w końcu na dzisiaj miała jej mnóstwo, a na dodatek o trzynastej miała asystować Wysockiemu, musiała się do tego przygotować. Tak samo, jak do zaplanowanej na następny dzień operacji, w której to ona miała być operatorem. Gra toczyła się bowiem o wysoką stawkę – nie tylko o zdrowie i życie pacjenta, co było kwestią oczywistą i niepodważalną, ale też i o nią samą, o jej pozycję i karierę. Wiedziała, że jej działania będą miały wpływ na przyszłość i że skoro Wysocki obdarzył ją zaufaniem, ona musi postarać się o to, żeby po pierwsze: tego zaufania nie zawieść, a po drugie: żeby wyciągnąć z tego maksymalne korzyści, uczyć się i rozwijać. Miała świadomość też tego, że jej praca w najbliższych dniach wpłynie również na decyzję Wysockiego odnośnie wyjazdu. Pewnie gdyby Kamil jej nie powiedział, w ogóle by o tym nie myślała, bo możliwość uczestnictwa w tak prestiżowym przedsięwzięciu dla młodych lekarzy była po prostu abstrakcją, pobożnym życzeniem, którego nie uda się ziścić, a tu taka niespodzianka! Klara nie byłaby sobą, gdyby się tym nie przejęła albo odpuściła. Miała przed sobą wielką szansę i zamierzała zrobić wszystko, by z niej skorzystać. Tym bardziej, że miała świadomość tego, że – mimo dość sporej konkurencji na to miejsce – ten wyjazd i uczestnictwo w badaniach były w zasięgu jej ręki. Wystarczyło tylko sięgnąć. I kto jak kto, ale ona nie należała do osób, które zawahałyby się to zrobić.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<div style="text-align: center;">
*</div>
</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Dziękuję za współpracę, pani Klaro. – Doktor Wysocki ściągnął maseczkę chirurgiczną i odkręcił kran, by umyć ręce. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Panie doktorze – zagadnęła, pomijając kurtuazyjne: <i>również dziękuję</i> – ta jutrzejsza operacja...</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Co z nią? – odparł, jak gdyby nigdy nic. Dobrze wiedział, o której operacji Klara chce porozmawiać i w pewnym momencie nawet zaczął się obawiać, czy młoda lekarka nie chce zdezerterować i powiedzieć mu, że nie poradzi sobie z tym zabiegiem, co samo w sobie specjalnie by go nie obeszło i nie potraktowałby tego jakoś bardzo emocjonalnie, ale oznaczałoby, że pomylił się co do niej – a to już nie byłoby dla niego takie obojętne.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No bo w grafiku jestem wpisana jako operator i chciałam zapytać – cedziła ostrożnie – czy to nie jest jakaś... pomyłka – dokończyła wreszcie. Wiedziała, że to raczej nie pomyłka, ale Wysocki, mimo że miał co do tego przynajmniej kilka okazji, nie odezwał się na ten temat ani słowem, widocznie czekając na jej ruch, a ona musiała się w końcu jakoś upewnić – nawet, jeśli odpowiedź była oczywista – i uznała, że w takiej formie będzie najostrożniej. Nie chciała wyjść na przesadnie pewną siebie.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<i>Czyli nie chce odpuścić,</i> Hubert odetchnął w myślach, wiedząc już, na jakie tory schodzi rozmowa.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– A jak pani sądzi? – zapytał, nieco zbijając ją z tropu i widocznie chcąc sprawić, by odpowiedź wyszła od niej.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Nooo... – zawahała się, nie do końca wiedząc, co odpowiedzieć i jak potraktować taką odpowiedź doktora – mam nadzieję... to znaczy, wydaje mi się, że nie.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– To dobrze się pani wydaje. – Nie patrząc na nią, otrzepał ręce z wody i wytarł je w papierowy ręcznik.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Klara odetchnęła z ulgą. Mimo początkowo dwuznacznej reakcji starszego lekarza, okazało się, że jednak to prawda – tak, jak przypuszczała. Teraz miała tego potwierdzenie i chociaż na zewnątrz zachowywała profesjonalizm i powagę, w środku cieszyła się jak mała dziewczynka.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Super! – wyrwało jej się. – To znaczy, bardzo się cieszę – niemalże natychmiast spoważniała i zreflektowała się czym prędzej.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Wysocki tego nie skomentował – był przeciwny emocjonalnym porywom i w sumie miał rację, bo to w końcu szpital, a bycie lekarzem nie jest zabawą, ale oczyma wyobraźni zobaczył siebie sprzed ponad dwudziestu lat. Prawie poczuł tę radość i ekscytację, które towarzyszyły mu, kiedy dowiedział się o swojej pierwszej samodzielnej operacji. To było tak dawno i tak niedawno jednocześnie. Dawno, bo daty przecież nie kłamały, a niedawno – bo wciąż tak dobrze to pamiętał.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Mam nadzieję, że zapoznała się pani z przypadkiem i skompletowała potrzebne badania. – Spojrzał na nią badawczo. – No i że zdaje sobie pani sprawę z odpowiedzialności.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Tak, oczywiście.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Też się cieszę – podsumował obojętnie. – Spotkajmy się w pokoju lekarskim, pogadamy o szczegółach – dodał, wychodząc z pomieszczenia.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Aż zacierał ręce, nie mogąc się doczekać, kiedy będzie mógł ją <i>przemaglować</i>. Z teorii. Nie mógł dopuścić jej do stołu, nie mając pewności, że wie, co trzeba po kolei zrobić i na co na każdym etapie trzeba uważać najbardziej. Jasne – znajomość teorii to jeszcze nie wszystko, dużo trudniej jest wcielić ją w życie, ale przecież bez teorii nie będzie dobrze wykonanej praktyki.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Klara – jak nietrudno się domyślić – z tym zadaniem, będącym niejako przedsmakiem prawdziwego zabiegu, poradziła sobie śpiewająco, mimo że nie miała zbyt wiele czasu, by jakoś specjalnie się do tego przygotować. <i>Zaskoczenie</i> lekarki też, w pewnym sensie, było częścią planu Wysockiego.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No dobrze – podsumował z typową dla siebie lakonicznością.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Cieszę się, panie doktorze, że podobał się panu mój monolog – odparła z delikatną ironią, chociaż wciąż nie było to przesadnie niegrzecznie. – Szkoda tylko, że jestem już lekarką, a nie studentką i egzaminy mam dawno za sobą – powiedziała po cichu chwilę później tak, by Wysocki, który po skończeniu rozmowy jeszcze raz zaczął przeglądać przekazane mu przez Klarę wyniki badań pacjenta i analizować jego historię choroby, nie usłyszał.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– W rozumieniu studenckim – zaczął moralizatorsko – może i tak. Ale teraz czekają panią dużo trudniejsze egzaminy i bez poprawkowych terminów. Na przykład, jutro. – Wysocki jednak usłyszał i nie omieszkał skomentować.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Wiem – wybrnęła, nie tracąc zimnej krwi. – A wiadomo już, kto będzie na asyście? – zapytała, mistrzowsko zmieniając temat.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Okaże się – mruknął. – Mamy teraz małe zmiany i kadrowe, i w grafiku, więc trudniej to wszystko zaplanować. Ale jeśli pyta pani, czy będę to ja czy ktoś inny, to od razu mogę panią zapewnić, że jeśli to nie ja będę na pierwszej asyście, to na pewno nie będę tam tak całkiem nieobecny, o to proszę się nie martwić – dodał nieco wyniośle.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Nie śmiałabym w to wątpić.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– To się bardzo cieszę, że się rozumiemy – odparł, również nie stroniąc od ironii.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Nie było wątpliwości, że Klara i doktor Wysocki to dwa bardzo silne, wyraziste charaktery. Oboje byli uparci, zawzięci, nieco porywczy i ambitni, a zawodowym polu walki walczyli jak lwy – nie tylko o życie i zdrowie pacjentów, ale i o samych siebie, własną pozycję. Klara pod tym względem była do niego bardzo podobna – tak jak on nigdy nie odpuszczała, imając się wszelkich sposobów, byleby się nie poddać. Może właśnie dlatego w gruncie rzeczy dobrze się rozumieli – może nie pałali do siebie przesadną sympatią, bo zachowanie i styl bycia mężczyzny, szczególnie w stosunku do młodych lekarzy, raczej nie sprawiał, że można było szybko i łatwo go polubić. Ale mimo że Wysocki jawił się jako nieco zadufany w sobie, surowy, oschły, niedostępny i twardy przełożony, a Klara często w rozmowach towarzyskich określała go mianem <i>kapo</i>, tak naprawdę ceniła go jako lekarza – za wiedzę i umiejętności – i cieszyła się, że to właśnie on czuwa nad jej specjalizacją i nie wcale nie była nim przerażona, nawet mimo jego momentami trudnego charakteru. Przeciwnie – potrafiła nieustępliwie walczyć o swoje, o to, by jak najwięcej operować i by zwiększać swoją samodzielność. Chociaż Klara była szczera do bólu, a przy tym bywała czasem trochę wredna i ironiczna i nigdy nie starała się podlizać, chyba to właśnie ona potrafiła najlepiej się z nim dogadać. A on ją cenił – za umiejętności i za to, że potrafiła z nich korzystać, i za odwagę, którą – owszem – może czasem trzeba było nieco utemperować, ale też bardzo mu imponowała. Tylko mając wystarczająco dużo odwagi i wytrwałości, można wspinać się na wyżyny. I on o tym wiedział, i Klara – i zapewne właśnie dlatego, mimo tak samo wyrazistych, mocnych i nieco trudnych charakterów, których oczywistym skutkiem było ryzyko spięć między nimi, dobrze się dogadywali.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Klara była bardzo zdolna, a przy tym chyba najbardziej ambitna, przebojowa i uparta z wszystkich rezydentów. Pragnęła być najlepsza i konsekwentnie, niestrudzenie i bez choćby najmniejszych oznak zniechęcenia do tego dążyła, pokonując długą i trudną drogę. Ale do celu. Nie wiedziała jednak, że na oddziale pojawiła się dla niej silna konkurencja w osobie Łukasza. On był taki sam – świetny na sali operacyjnej i bardzo ambitny. Mimo że przez wydarzenia w swoim życiu prywatnym musiał nieco odpuścić i zająć się innymi sprawami, i tak nie zadowalała go przeciętność. Poza tym, był starszy od Klary, pracował trochę dłużej niż ona i, siłą rzeczy, było wielce prawdopodobne, że więcej umiał – a już na pewno miał więcej doświadczenia.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Chyba tak jak Klara musiał się czegoś w życiu trzymać. Mieć cel. Mieć powód, by codziennie wstawać z łóżka. Czasem siebie za to nienawidził – bo praca nigdy nie powinna być nadrzędnym celem. A w jego przypadku, biorąc pod uwagę sytuację rodzinną – tym bardziej. Nie było tak zawsze, ale jednak było i trochę go to przerażało. Ale musiał przyznać, że i tak był postęp. Bo choć nie udało mu się w pełni ugasić w sobie pragnienia zdobywania kolejnych laurów i bycia zawsze najlepszym, to dorósł. Musiał.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<div style="text-align: center;">
*</div>
</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– I co tam, już koniec na dzisiaj? – zagadnął Andrzej Huberta, przebranego już w swoje <i>normalne</i> ciuchy. Samo pytanie było retoryczne, bo przecież dobrze znał grafik i wiedział, że kolega nie ma dzisiaj dyżuru.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No tak – odparł, kątem oka przeglądając jeszcze najświeższe wyniki badań jednego z pacjentów. – W szpitalu tak. Bo jeszcze mam trzy godzinki w przychodni.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– W sumie niedużo – zauważył. – Będziesz miał czas, żeby odpocząć przed jutrem.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– A co jest jutro? – zapytał beztrosko.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No wielki debiut twojej prymuski.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Wielki debiut to ona już miała. A teraz po prostu będzie operować.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Ale będziesz tam, prawda? – zapytał, patrząc przenikliwie na kolegę.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Tak – odpowiedział szybko. – Tylko jest mały problem, bo nie ma kogo wcisnąć na asystę. Ja wolałabym nie być nie przy stole, a po prostu patrzeć z boku, ale chyba jednak mi to nie wyjdzie. Wszyscy inni zajęci.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Nie wszyscy – zauważył Andrzej z miną, jakby właśnie wpadł na genialny pomysł. – Ten mój nowy nie ma co robić. Chętnie bym go przetestował, ale kompletnie nie wiem, gdzie go wkręcić w najbliższym czasie, bo wszystkie planowe zabiegi są już obsadzone, a przecież nie będę nikogo wykreślał, bo pewien młodzieniec postanowił kontynuować u nas specjalizację i – co gorsza – został przyjęty, mimo że na jego miejscu mógłby być jakiś normalny lekarz. Specjalista, bo takich nam brakuje.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– A ty znowu zaczynasz... Jest, jak jest. Dostaliśmy młodego, a nie specjalistę i musimy się z tym pogodzić – skomentował Wysocki. – I wyszkolić tych młodych tak, jak potrafimy najlepiej, bo faktycznie, jak słusznie zauważyłeś, drogi kolego, brakuje nam rąk do pracy. – Spojrzał na Andrzeja wymownie. – Ale dobrze, odpowiadając na twoje pytanie: tak, może jutro asystować Klarze. Młody się czymś zajmie, a ja mu się przyjrzę i obiecuję, że zdam Ci szczegółową relację.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– I na dodatek będzie to dla niego świetna lekcja pokory, jeśli będzie musiał asystować młodszemu od siebie lekarzowi i w dodatku kobiecie. – Michalski uśmiechnął się szelmowsko. – Dzięki, stary! Można na ciebie liczyć.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Andrzej i Hubert znali się od dawna – razem studiowali, razem robili specjalizację, a potem zaczęli pracować na tym samym oddziale. Połączyła ich naprawdę szczera przyjaźń. Typowo męska, ale szczera. W życiu ułożyło im się różnie – Hubert był samotny, a Andrzej założył szczęśliwą rodzinę, miał żonę, dwójkę dzieci i spełniał się również jako mąż i ojciec, ale oboje byli świetnymi fachowcami. I wciąż kontynuowali swoją przyjaźń, nie starając się ze sobą rywalizować, a po prostu wspierać i współpracować. Czasem się droczyli, nie zgadzali się ze sobą, dogadywali sobie nawzajem, ale cały czas byli dla siebie lojalni.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
*</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Klara wróciła do mieszkania. Ciemnego, pustego mieszkania, bo Marta jeszcze nie wróciła. Albo wróciła i już zdążyła wyjść. Ostatnio mało się widywały. Marta brała dużo dodatkowych dyżurów w różnych miejscach – chcieli z Kubą, swoim narzeczonym, zaoszczędzić jak najwięcej przed ślubem. On zresztą robił to samo, też bardzo dużo pracował. Między innymi dlatego też nie zdecydowali się jeszcze na wspólne mieszkanie. Nie chcieli niczego przejściowego, tylko od razu mieszkanie na stałe – takie, które spełni ich oczekiwania, które będą mogli zaaranżować tak, jaką chcą i w którym zamieszkają już na dłużej. Póki co, on wciąż mieszkał z dwójką kolegów, a Marta – z Klarą. W takiej konfiguracji było przede wszystkich taniej. Szczególnie dla Marty, bo przyjaciółkom udało się wynająć to mieszkanie po bardzo okazyjnej cenie. Właścicielowi zależało nie na zarobieniu wielkich pieniędzy, ale po prostu na tym, by mieszkanie, w którym nie mieszkał, a jednocześnie nie chciał sprzedawać, nie stało puste i nie marniało. Gdyby więc narzeczeni wynajęli jakieś mieszkanie, w którym <i>przezimowaliby</i>, dopóki nie znajdą swojego wymarzonego lokum, zapewne wydaliby dużo więcej pieniędzy – tak bardzo potrzebnych później. Kuba mieszkał stosunkowo niedaleko, więc narzeczeni i tak widywali się często, a przy tym mogli odłożyć jak najwięcej na swoje własne gniazdko. Oczywiście, raczej nie obędzie się bez kredytu, ale im więcej będą mogli zaoszczędzić i później dołożyć do tej sporej inwestycji, jaką było kupno i ewentualne wykończenie bądź wyremontowanie własnego mieszkania, tym lepiej. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Przez częstą nieobecność Marty Klara mogła powoli przyzwyczajać się do pustki w ich mieszkaniu. Nie, żeby nie potrafiła zająć się sama sobą i potrzebowała ciągłego towarzystwa albo była od swojej współlokatorki jakoś uzależniona, ale przecież były przyjaciółkami, mieszkały razem od dawna, więc na pewno trudno będzie się jej przyzwyczaić do tego, że zapewne w niedługim czasie zostanie sama. Całkiem sama – bo przecież perspektyw na związek czy założenie własnej rodziny nie miała żadnych.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Dobrze, że ona też często i dużo pracowała – z innych powodów niż przyjaciółka, ale jednak, więc w sumie perspektywa samotności w każdym tego słowa znaczeniu – również tej typowo <i>mieszkaniowej </i>– nie była aż tak przerażająca. Co, oczywiście, nie znaczy, że była spełnieniem jej marzeń. Nie miała zamiaru zaprzątać sobie tym głowy akurat teraz. W końcu następnego dnia czekała ją pierwsza samodzielna operacja. To znaczy – ściślej mówiąc, niekoniecznie pierwsza. Ale tamta wynikała z trudnych okoliczności, a ta – z uznania i zaufania Wysockiego, który zdecydował się jej ten zabieg powierzyć.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Nie bała się. Jasne, myślom o czekającym ją dniu towarzyszyły emocje, ale nie był to strach, a jedynie niewielki stres – ten pozytywny, mobilizujący i całkowicie pożądany – ekscytacja i duma, ogromna duma. Zastanawiała się też, czy związane jest to z tamtą pamiętną operacją czy może ze zbliżającym się terminem decyzji, kto będzie uczestniczył w prestiżowych badaniach. Może Wysocki potrzebował jakiegoś argumentu? Może chciał ją sprawdzić? Bo o tym, że miała naprawdę duże szanse, nikt nie musiał jej przypominać.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Przeglądnęła jeszcze raz materiały dotyczące jutrzejszego zabiegu i – z braku pomysłów na resztę popołudnia i wieczór – usiadła na kanapie i włączyła telewizję. Siedziała tak przez mniej więcej godzinę. Oglądała jakiś serial – co prawda, nie był to szczyt ambitnej kinematografii, ale jednak ciekawy i wciągający. W końcu nie zawsze wszystko musi mieć głęboką wartość intelektualną, czasem dobrze jest zająć się wyimaginowanymi problemami bohaterów zwykłego, obyczajowego serialu, który – trzeba było przyznać – jak na swój gatunek, był nawet nieźle zrobiony. Do takich wniosków doszła po obejrzeniu prawie całego odcinka.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Zaczęła bezmyślnie przerzucać kanały, mając nadzieję, że trafi na kolejnego <i>zabójcę czasu</i>, który pozwoli jej przestać myśleć – nie, nie o operacji, bo w tej kwestii w głowie miała tylko jeden scenariusz: że się uda – ale o Łukaszu, bo ten temat raz po raz przewijał się w jej głowie. Nie spodziewała się, że jeszcze kiedyś go spotka, a tym bardziej, że będą razem pracować. Miała pewne obawy, jak będzie wyglądać ich współpraca – bo przecież bardzo ciężko będzie jej zapomnieć o tym, co się między nimi się wydarzyło.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Zanim jednak udało jej się zawiesić oko na kolejnym programie telewizyjnym, usłyszała odgłos przekręcania klucza w zamku w drzwiach.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Już jesteś? – zapytała, przez uchylone drzwi widząc Martę w holu. Trochę zdziwiła się, że współlokatorka już wróciła. – Przecież miałaś mieć dyżur w pogotowiu.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Niezupełnie dyżur. Byłam tylko na zastępstwie za kolegę, miał coś do załatwienia i prosił, żebym przyszła za niego na te parę godzin – wyjaśniła blondynka. – A co, liczyłaś na wolną chatę? – zażartowała, stając w drzwiach pokoju.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No – odparła Klara z udawanym smutkiem. – Pokrzyżowałaś mi plany, nie ma co...</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– To nawet lepiej, operację jutro masz, wyspać się musisz, wypocząć, a nie jakieś szaleństwa w głowie mieć – odparła, przekomarzając się z przyjaciółką. – A właśnie... – zagadnęła Marta, tym razem już poważnie – wiesz do kogo dzisiaj mieliśmy wezwanie?</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Do kogo?</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Do pana Wysockiego.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– TEGO Wysockiego?</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No nie do twojego kapo – uściśliła – tylko do jego ojca.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– I co z nim?</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Zawał. Rozległy.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Gdzie go przywieźliście?</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Do nas. Jego żona nalegała, by go zabrać akurat do tego szpitala, bo syn jest tam lekarzem. Stąd wiem, że to rzeczywiście ojciec Wysockiego, a nie zbieżność nazwisk czy coś w tym rodzaju.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Wysocki wie? – Klara aż zadrżała na myśl, że przez chorobę ojca, doktor mógłby wziąć wolne i jej jutrzejsza operacja mogłaby się przełożyć. Zaraz ugryzła się w język, by nie wypowiedzieć swoich myśli na głos, i żałowała, że w ogóle takie coś przyszło jej do głowy – w końcu to straszny egoizm.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Nie wiem. Jego matka mówiła, że próbowała najpierw zadzwonić do niego, ale nie odbierał i dopiero później wezwała pogotowie. Potem przy nas też jeszcze ze dwa czy trzy razy próbowała i dalej nie udało się jej dodzwonić. Miał jakąś operację jeszcze, nie wiesz?</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Nie mam pojęcia. Z tego, co pamiętam, to na dzisiaj już nic w grafiku nie było, chyba, że coś na ostro, ale wydaje mi się, że jak wychodziłam, to on już też się zbierał, więc też raczej odpada – zastanawiała się Klara. – Ale on to jest ogólnie strasznie zapracowany. Z tego, co wiem, to pracuje jeszcze w jakiejś prywatnej przychodni. I nie wiem, czy nie gdzieś jeszcze.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Czyli mógł być w pracy.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– On prawie cały czas pracuje, więc to bardzo prawdopodobne.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Ale lepiej, żeby się dowiedział jak najszybciej – przyznała Marta. – Bo z jego ojcem, delikatnie mówiąc, było nie najlepiej.</div>
Unknownnoreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4450342284391569953.post-77010417036176379602015-10-30T23:56:00.001+01:002016-02-21T02:42:10.748+01:00Rozdział 3. (1/2)<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
W nocy padał śnieg, ale – z racji, że było to kilka dni przed rozpoczęciem kalendarzowej wiosny – nie był to miękki, biały puch, który kojarzy się z sielankowym krajobrazem z bożonarodzeniowych kartek, ale ciężkie, okrągłe, mokre i połączone z deszczem płatki, pozostawiające po sobie co najwyżej brudny, szarawy film na chodnikach i ulicach, który w kilka chwil zamieniał się po prostu w kałużę. Plucha i szaruga, tyle że w wersji wiosennej albo, ściślej mówiąc, przedwiosennej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Pogoda nie była więc zachęcająca. Zima, owszem, też miała swoje uroki, ale tylko wtedy, kiedy była prawdziwą zimą – z delikatnym mrozem, skrzypiącym pod stopami śniegiem i białym puchem, który finezyjnie otulał nagie gałęzie. Teraz aura nie miała z tym nic wspólnego. Wokół było tak nijako, szaro, brudno i mokro, a to raczej nie budziło pozytywnych odczuć – tym bardziej, że po kilku miesiącach chłodu i oglądania krajobrazu złożonego głównie z różnych odcieni szarości lub, w bardziej optymistycznej wersji, bieli, przełamywanych na mniej-więcej miesiąc świątecznymi, różnobarwnymi świecidełkami, ludzie po prostu tęsknili za wiosną. Nie mogli doczekać się ładnej pogody, jasnych promieni Słońca budzących ich co rano, błękitnego nieba i tryskających soczystą zielenią roślin. Wtedy wszystko wydawało się jakieś inne – piękniejsze, łatwiejsze, po prostu lepsze.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– I co, dużo krojenia zaplanowanego na dzisiaj? – zagadnęła Marta, wychodząc z samochodu od strony pasażera. W zetknięciu z panującym na zewnątrz zimnem, który po wyjściu z ogrzewanego samochodu odczuwała jeszcze dotkliwie, zapięła szczelniej kurtkę i maksymalnie naciągnęła jej rękawy na dłonie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Mam nadzieję. – Klara uśmiechnęła się do przyjaciółki, wyciągając swoje włosy spod owiniętego wokół szyi popielatego szalika, który nie tylko wyglądał efektownie w połączeniu z czarną, skórzaną ramoneską, ale też chronił przez chłodem marcowego poranka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Razem z Martą już od dłuższego czasu dojeżdżały do pracy samochodem - właściwie to od prawie roku, bo właśnie zeszłej wiosny na parkingu pod blokiem stanął samochód Klary. Tak było dużo wygodniej, mimo że czasem przeprawa przez miasto w godzinach szczytu nie należała do najłatwiejszych. Dla Klary nie była to jednak przeszkoda, za kierownicą radziła sobie bardzo dobrze, lubiła jazdę samochodem, a brak konieczności marznięcia na przystanku i niezależność od publicznego transportu skutecznie rekompensowały to, że czasem trzeba było stracić trochę czasu, stojąc w korku.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Przyjaciółki rozeszły się w holu. Marta poszła w stronę lewego skrzydła budynku, gdzie mieścił się Oddział Chorób Wewnętrznych, a Klara – prawego, bo właśnie tamtędy prowadziła droga na chirurgii.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– O, hej – powiedziała, wchodząc do pokoju lekarskiego i zastając w nim Kamila. – Znowu miałeś dyżur czy przyszedłeś wcześniej? – zapytała ostrożnie, nie do końca wiedząc, jak prowadzić rozmowę z kolegą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
To było pierwsze spotkanie z Kamilem od czasu tamtego pamiętnego dyżuru. Zwykle nie przejmowała się zbytnio takimi sprawami, ale tym razem faktycznie nie do końca wiedziała, jak się zachować. W sumie to trochę było jej głupio, bo zbeształa Kamila, jakby był jej podwładnym, ale z drugiej – to była szczególna sytuacja, bardzo nerwowa, wymagająca szybkiego działania i rzeczywiście jej reakcja była słuszna, w końcu stawką było życie tego pacjenta i nie było czasu na użalanie się nad sobą. Poza tym, nie wiedziała, czy Kamil jest na nią zły, tego nie dało się rozszyfrować – szczególnie na początku.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Dyżur – odparł krótko, nie odrywając wzroku od ekranu swojego smartfona.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– I jak tam? – zapytała ostrożnie, chcąc wyczuć jego nastrój.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Całkiem spokojnie. Obyło się bez ofiar. – Kamil schował telefon do kieszeni i spojrzał wreszcie na swoją rozmówczynię.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Posłuchaj – zaczęła Klara, siadając obok niego na jasnej kanapie ustawionej po prawej stronie od wejścia – przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam. Nie powinnam – zmieniła nieco temat, ale uznała, że lepiej mieć to już za sobą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Daj spokój. Nie jestem na ciebie zły. Właściwie to dobrze zrobiłaś, sam w życiu bym się nie zdecydował na tę operację.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Najważniejsze, że się udało.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Dzięki tobie – zaznaczył Kamil.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Dzięki nam – poprawiła Klara.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Nie kłóć się – uciął stanowczo. – Oboje wiemy, że przede wszystkim dzięki tobie – dodał.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Kamil wyglądał na zawiedzionego. Podziwiał Klarę, ale jednocześnie widać było na jego twarzy zawód i coś w rodzaju rezygnacji. Tak, jakby jej zazdrościł – nie zawiścił, a zazdrościł, i wcale nie uznania Wysockiego czy swego rodzaju prestiżu, a odwagi, której jemu zabrakło.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Gdzie się tego nauczyłaś?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Mój ojciec jest chirurgiem. Świetnym chirurgiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Ale chyba nie chcesz powiedzieć, że jako dziecko pomagałaś tatusiowi w pracy? – zażartował Kamil.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Nie – odparła ze śmiechem – aż tak dobrze to nie było. Ale często do niego przychodziłam, właściwie to z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że medycyna od zawsze mnie interesowała. Od dziecka chciałam być lekarzem, a więc gdzie mogłam spędzać czas, mając ojca, który był ordynatorem chirurgii? Zamiast siedzieć samemu w mieszkaniu, podczas kiedy oni byli w pracy, wolałam iść z tatą na oddział. Lubiłam to. Tym bardziej, że już po moim wyjeździe do kraju, naprawdę nie bardzo miałam co robić przez przynajmniej pół dnia, kiedy przyjeżdżałam do rodziców. Znajomych miałam niewiele, niektóre kontakty się urwały, każdy poszedł w swoją stronę, a ci, z którymi utrzymywałam bliższe relacje, też mieli swoje życie, szkołę, studia, pracę, a siedzenie przed telewizorem i czekanie, aż rodzice wrócą z pracy, a przyjaciele ze swoich zajęć, nie było najciekawszą opcją. A po drugie, to moi rodzice bardzo dużo pracowali. Moja mama, jako farmaceutka, trochę mniej, ale tata, będąc ordynatorem, spędzał w szpitalu naprawdę dużo czasu, a ja, mieszkając już w Polsce, przyjeżdżałam do nich dosyć rzadko i raczej na krótko, więc czasem tylko tam mogłam spędzić z nim trochę czasu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Między jedną operacją a drugą? – wtrącił Kamil.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Na przykład. – Uśmiechnęła się Klara. – Ale wiesz, co? Strasznie lubiłam patrzeć na ich pracę. Mój ojciec był naprawdę świetnym szefem, zespół był doskonale zorganizowany. Dzięki temu mogłam poznać ich pracę od kuchni. Widziałam tam naprawdę różne rzeczy: sukcesy i porażki; euforię i bezsilność; trudne, bardzo skomplikowane i te trochę lżejsze przypadki. I nauczyłam się jednego: ta praca niesie za sobą ryzyko, ale zawsze, cokolwiek by się nie działo, trzeba walczyć. Lekarz nie może się poddać i już.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Czyli chirurgię masz w genach – podsumował Kamil. – W ogóle pięknie to powiedziałaś – przyznał jeszcze. – Strasznie zazdroszczę ci tej odwagi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Ja myślę, że każdy ją gdzieś ma, wystarczy tylko pozwolić jej się wydostać – odparła, ciesząc się, że Kamil nie rozwijał tematu genów, bo tego akurat nie miała ochoty tłumaczyć.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Oby. – Uśmiechnął się porozumiewawczo do swojej towarzyszki. – A apropos Francji… – Wiesz, że w przyszłym tygodniu mają podjąć decyzję, kto pojedzie?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Na te badania? – zapytała retoryczne. – No tak, wiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– I mówisz o tym tak spokojnie?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– A jak mam mówić?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Żartujesz? Prestiżowe badania, duże przedsięwzięcie, międzynarodowy, interdyscyplinarny zespół, ogromne perspektywy, kursy, szkolenia, możliwość rozwoju... – wyliczał rozentuzjazmowany Kamil.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Hej, spokojnie, nie ostrz sobie na to swoich pięknych ząbków – skwitowała Klara, chcąc ostudzić zapał kolegi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Bo co, bo niby ty już sobie zaklepałaś stałe miejsce w ekipie? – Kamil spojrzał na nią przenikliwie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Nie. Żartujesz? – zaśmiała się kpiąco Klara. – Po prostu uważam, że nie mamy co liczyć na udział w tych badaniach, przynajmniej póki co. Może jak coś będzie się odbywać u nas, to uda nam się jakoś wkręcić. Ale na wyjazd bym się nie nastawiała, a już na pewno nie na ten pierwszy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Nie chciałabyś pojechać?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Pytasz, czy nie chciałabym uczestniczyć w międzynarodowych badaniach klinicznych na temat nowoczesnych metod leczenia nowotworów? – Spojrzała na kolegę z politowaniem. – Głupie pytanie. Oczywiście, że bym chciała! Ale wiem, że nas tam nie wyślą, a już na pewno nie na to pierwsze zgrupowanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Ale wiesz, że Wysocki jest koordynatorem do spraw tego projektu na naszym oddziale? On to wszystko ogarnia i to on ma wybrać osoby, które pojadą?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No wiem. I co?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Ale nie tylko chirurgia jest zaangażowana w te badania. Ma zostać wybrany interdyscyplinarny zespół z całego szpitala, tak samo jak z reszty uczestniczących w nich jednostek.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No przecież wiem – przytaknęła po raz kolejny. – Ale nie rozumiem, co to ma do rzeczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Nie jest nigdzie powiedziane, że rezydenci nie mogą jechać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No to co? – Klara weszła mu w słowo. – To, że nie jest zabronione, jeszcze nie znaczy, że nas wybiorą. Kamil, zejdź na ziemię. Specjalista nie odpuści swojego miejsca tylko po to, by zajął je jakiś rezydent z wybujałymi ambicjami, no błagam. – Znowu spojrzała na niego ze znaczącym politowaniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Poczekaj, daj mi skończyć. – Kamil nie dawał za wygraną. – Podobno jest odgórne zarządzenie dyrektora, że z każdego oddziału ma jechać jeden młody lekarz w trakcie specjalizacji i na stałe dołączyć do zespołów badawczych. To ma być takie, wiesz, wyróżnienie dla najlepszych i szansa, by mogli się rozwijać, a szpital będzie mógł się wykazać, że dba o swoją młodzież i jej rozwój.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Żartujesz? – zdziwiła się Klara. – To jakiś żart, tak? – drążyła nadal. – Całkiem niezły – przyznała, jeszcze bardziej potwierdzając swoje zaskoczenie tym, co usłyszała. Na taki obrót sprawy dotychczas było miejsce jedynie w jej wyobraźni i marzeniach – tych z gatunku niemożliwych i skrajnie abstrakcyjnych. Ale jednak jej zdziwienie było bardzo pozytywne i niemalże natychmiast w jej głowie pojawiła się scena, w której to właśnie ona jest tym wybranym.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Nie – zaprzeczył poważnym tonem. – Mówię serio – dodał, patrząc na nią wymownie. – Nikt nam o tym nie powiedział, bo nie chcą, żeby wybuchła między nami jakaś niezdrowa rywalizacja i żeby walka o miejsce nie przysłoniła nam wszystkiego innego, zakłócając tym pracę na oddziale.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Skąd ty to wiesz? – Klara wciąż nie otrząsnęła się z zaskoczenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No wiesz, ma się te wtyki – odpowiedział dumnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Możesz jaśniej? – Klara widocznie nie była ani usatysfakcjonowana tą lakoniczną odpowiedzią, ani rozbawiona jej żartobliwym charakterem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Oj, no słyszałem – ciągnął Kamil, za nic mając powagę przyjaciółki. – Obracam się w dobrym towarzystwie, to wiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Kamil, konkrety! – powiedziała twardo. – Konkrety.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Nie wierzysz mi? – prychnął. – Słyszałem, jak ordynator mówił o tym Wysockiemu. Mało?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No proszę, nasz Kamilek zabawił się w szpiega – skwitowała pół-żartem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Powiedziałbym raczej, że po prostu znalazłem się w odpowiednim miejscu i czasie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No dobrze – przyznała Klara, ostatecznie przyjmując wyjaśnienia kolegi i wiadomość, którą jej przekazał. – Ale mimo wszystko nie jesteśmy jedynymi chętnymi. Podejrzewam, że właściwie to każdy chciałby w czymś takim uczestniczyć, więc kolejka będzie dosyć długa – dodała, najwyraźniej zdążywszy już zejść z wyżyn wewnętrznej euforii.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Ja myślę, że możesz już prasować fartuszek i się pakować. – Kamil spojrzał na swoją towarzyszkę przenikliwie, jakby chciał jedynie potwierdzić najbardziej oczywistą wersję.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Jasne – odparła nieco ironicznie, chcąc uciąć dyskusję. Mimo że to, o czym powiedział Kamil, było dość prawdopodobnym scenariuszem, miała tego świadomość i bardzo ucieszyłaby się z takiego werdyktu, nic nie było jeszcze pewne i chyba niespecjalnie miała ochotę na roztrząsanie tego w tym momencie. – Apropos fartucha… pójdę się wreszcie przebrać – zdecydowała i natychmiast wstała ze swojego miejsca.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Tego dnia Klara przyjechała nieco wcześniej – nie z własnych chęci, a z powodu rozpoczynających się właśnie robót drogowych. Zamknięto dwie ulice, a rekomendowany objazd częściowo pokrywał się z trasą jej przejazdu – również z nieco zmodyfikowaną na czas remontu organizacją ruchu na kilkukilometrowym odcinku. Z obawy przed korkami i znacznie większym natężeniem ruchu uniemożliwiającym płynny przejazd profilaktycznie wyjechały wcześniej niż zwykle, ale – jak się później okazało – podróż, mimo utrudnień, przebiegła dosyć sprawnie, dlatego też na miejscu były na ponad pół godziny przed planowym rozpoczęciem pracy. Klara nawet się ucieszyła, miała nadzieję, że może uda jej się przed odprawą jeszcze wstąpić do swojej pacjentki. Rzeczywistość trochę pokrzyżowała jej plany, w końcu część nadprogramowych minut spędziła bezproduktywnie, na rozmowie z Kamilem, dlatego też postanowiła już dłużej nie tracić i zabrać się do pracy. Tym bardziej, że ta konwersacja – choć ogólnie dosyć owocna i otwierająca Klarę na nowe perspektywy – zaczęła schodzić na złe tory. Nie miała ochoty na przepychanki, kto z ich dwójki jest lepszy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No przecież oboje wiemy, że Wysocki cię ceni.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Proszę? – zapytała, wygrzebując z przepastnej torby klucz do znajdujących się na drugim końcu pokoju lekarskiego drzwi do szatni.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No nie udawaj, że nie wiesz, o co chodzi – skomentował pobłażliwie, gdy Klara zdążyła już zniknąć mu z pola widzenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No nie udaję, serio nie wiem – odparła nieco głośniej, by Kamil mógł ją usłyszeć zza zamkniętych drzwi, ściągając swoje cywilne ubranie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Strój lekarza może i nie był ostatnim krzykiem mody, ale trzeba było przyznać, że w ostatnich latach oferta odzieży medycznej w sklepach znacznie się rozszerzyła, co sprawiło, że personel mógł znaleźć dla siebie coś, co spełniało zarówno normy sanitarne i techniczne, jak estetyczne. Klara w swoim służbowym stroju również prezentowała się bardzo szykownie. Wąskie, dopasowane białe spodnie i zapinany na napy, dobrze skrojony, taliowany biały żakiet z krótkim rękawem i delikatnym dekoltem w szpic nie tylko wyglądały schludnie, klasycznie i profesjonalnie, ale też podkreślały jej nienaganną figurę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Możesz mi powiedzieć, o co chodzi? – zapytała ponownie, gdy opuściła już szatnię.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Co ty mu zrobiłaś, że dał ci tę operację? – Siedzący na fotelu Kamil spojrzał na nią z niedowierzaniem i lekkim wyrzutem. – Rzuciłaś na niego jakiś urok czy co?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Jaką operację? – zapytała Klara i nie czekając na odpowiedź, zaciekawiona i jednocześnie zdziwiona reakcją kolegi, podbiegła do grafiku przypiętego na tablicy naprzeciwko biurka. – O cholera! – zawołała ze zdumienia, ale i ekscytacji.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No właśnie – skwitował z przekąsem Kamil.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Myślisz, że to nie jest pomyłka? Że serio pozwoli mi… – Klara wyglądała na naprawdę przejętą, ale i ucieszoną.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Coś ty, to jest Wysocki – Kamil wszedł jej w słowo. – Wy–so–cki – powtórzył, dzieląc to słowo na sylaby, by zabrzmiało dobitniej. – Fachowiec i pedant do potęgi. Jemu to się nie zdarza. A więc tak, zapewne to NIE jest pomyłka i będziesz operować.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Wiesz, co... ja może zajrzę do pacjentki, może zdążę przed odprawą – powiedziała po krótkiej chwili dalszego wpatrywania się w grafik operacji, uznając, że oddalenie się z pola widzenia będzie najlepszym wyjściem z tej sytuacji i sposobem na uniknięcie rozmowy, <span style="text-indent: 46.6667px;">która zapewne ciągnęłaby się w nieskończoność,</span><span style="text-indent: 35pt;"> na temat tego, który z rezydentów zajmuje wyższe miejsce w <i>rankingu</i></span><span style="text-indent: 35pt;">. Zamiast tego wolała zająć się czymś pożytecznym – czyli pracą. W końcu tylko dzięki niej mogła coś osiągnąć.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
To jednak nie zmieniało faktu, że wiadomość o tym, że Wysocki powierzył jej samodzielną operację, ciągle rozbrzmiewała w jej głowie. Na swój sposób – uskrzydlała ją, wprawiała w ekscytację i niezwykłą dumę, nawet pomimo tego, że Klara miała świadomość ogromnej odpowiedzialności i że będzie to dla niej wyzwanie – niekoniecznie łatwe – z którym będzie musiała się zmierzyć i którego wynik będzie zero-jedynkowy - albo sukcesem w każdym znaczeniu tego słowa, albo tragedią, czyli uszczerbkiem na zdrowiu pacjenta, a dla niej – poczuciem winy i kompletną degradacją w sferze zawodowej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Ale przecież sobie poradzi. Musi. Inaczej chyba nie byłaby sobą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<div style="text-align: center;">
*</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Stary, zwariowałeś?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– O co ci chodzi? – odparł beztrosko doktor, zupełnie lekceważąc poważny ton kolegi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Chcesz dać tę operację pacjenta spod trójki rezydentce? – zapytał, akcentując ostatnie słowo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Tak, Klarze. – Wysocki wstał ze swojego miejsca i podszedł do kolegi, wpatrującego się bezradnie w tablicę z wywieszonym planem zabiegów. – Jest niezła, poradzi sobie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Nie sądzisz, że to trochę za szybko?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Nie – uciął. – Jest naprawdę niezła. Zna przypadek, sama przyjmowała tego pacjenta. A poza tym, na pewno ją skontroluję.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Kontrola podstawą zaufania, co? – skomentował, patrząc na kolegę z ukosa. – Ale jesteś pewien?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Andrzej, nie dałbym jej tej operacji, gdybym nie był pewny, że sobie poradzi – uciął stanowczo, po czym rozsiadł się na fotelu i zaczął przeglądać coś w papierach. – Lepiej powiedz, jak tam ten nowy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Cóż, rekomendacje ma świetne. Podobno jest dobry. No, ale zobaczymy – rzucił sceptycznie. – W końcu jeszcze nie miałem okazji go przetestować. Ba, nawet go nie widziałem jeszcze, bo już pierwszego dnia uprzedził, że się spóźni – dodał z przekąsem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Już dziesiąta. Ile miał się spóźnić?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Powiedział, że będzie około jedenastej. Szkoda tylko, że wtedy mam operację, więc zapewne spotkam się z nim dużo później. – Andrzej usiadł z drugiej strony biurka i wyciągnął z teczki dokumenty. – No, ale trudno. Widocznie miał jakiś powód, żeby się spóźnić – dodał, wertując kartki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Widzę, że nie jesteś do niego zbyt przekonany – Zmierzył go wzrokiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Jak mogło przyjść ci to głowy? – zapytał ironicznie, uśmiechając się porozumiewawczo do kolegi. – A tak zupełnie poważnie, to sam wiesz, Hubert, że mam wystarczająco dużo pracy i naprawdę nie widzi mi się przyjmowanie kolejnego młokosa. Wolałbym, żeby zamiast niego dołączył do nas jakiś specjalista.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Może nie będzie tak źle.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Hubert, błagam… – Andrzej spojrzał na niego z politowaniem. – Ledwie się wyrabiamy. Przydałby się ktoś, kto mógłby nas trochę odciążyć. Jakiś specjalista.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Ale ci młodzi, których mamy, będą się przecież rozwijać. Moim zdaniem tkwi w nich ogromny potencjał. Klara, Igor, Radek… oni naprawdę są zdolni i bardzo ambitni.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Że Igor i Radek, to wiem. Miałem okazję kilka razy z nimi współpracować. Ale tej twojej Klary jeszcze w akcji nie widziałem… – zamyślił się nieco. – Mam nadzieję, że nie chwalisz jej tylko dlatego, że jest ładna. Na chirurgii trzeba jeszcze coś umieć, a nie tylko wyglądać – rzucił pół-żartem, pół-serio, uśmiechając się półgębkiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Podejrzewasz mnie o protekcję? Że ją jakoś faworyzuję?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No właśnie nie – odparł. – Kogo jak kogo, ale ciebie na pewno nie. Chyba nie znam surowszego opiekuna specjalizacji od ciebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No właśnie – odparł dumnie. – Więc wiesz, że dziewczyna jest naprawdę dobra. Zaimponowała mi tamtą operacją. Nie wiem, czy będąc w jej wieku, odważyłbym się na coś takiego, a ona nawet się nie zawahała. No i dzięki niej ten chłopak żyje.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– A jesteś pewny, że nie przeżyłby, gdyby poczekali na ciebie?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Przecież dobrze wiesz, że nikt nie może być pewny. Ani tego, że by przeżył, ani tego, że by nie przeżył. Ale fakty są takie, że teraz żyje i wraca do zdrowia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No, no – Andrzej pokiwał znacząco głową. – Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek z twoich ust wypłyną takie pochwały dla rezydenta.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Też mnie boli. – Wysocki uśmiechnął się lekko. – Także lepiej, żeby to zostało między nami. – Spojrzał na kolegę znacząco.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No jasne, nie wydam cię. Nikt się nie dowie, że nagle nasz surowy doktor Wysocki zaczął doceniać poczynania naszej zacnej oddziałowej młodzieży.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Hej, zawsze doceniałem – obruszył się.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Ale raczej po cichu – zaznaczył Andrzej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Zgadza się. I teraz też nie było inaczej. Ba, nawet zganiłem ją za brawurę i całkowicie słusznie, bo powinna pamiętać, że nie pozjadała wszystkich rozumów i że nadal ma mało doświadczenia. I że mogło się nie udać. Ale również jej pogratulowałem, bo moim zdaniem na to całkowicie zasłużyła – tłumaczył.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Czego jak czego – ale sprawiedliwości nie można było mu odmówić. Racja, dla młodych lekarzy, którzy uczyli się pod jego skrzydłami, był surowy, dość oschły i raczej powściągliwy w pochwałach, ale zawsze obiektywny, co czyniło z niego naprawdę dobrego opiekuna specjalizacji.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Ale jednak dałeś jej operację – ciągnął Andrzej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Tak, dałem. Ale to nie jest cukierek za dobre sprawowanie. Jeśli chce być dobra, to proszę bardzo, ale musi mieć świadomość, że im ktoś jest lepszy, tym więcej się od niego wymaga. Niech wie, że praca chirurga to nie tylko zadowolenie z sukcesu, ale przede wszystkim ciężka praca i ogromna odpowiedzialność. A poza tym, jak sam zauważyłeś, brakuje nam rąk do pracy, więc chyba w naszym interesie jest, żeby ci młodzi jak najszybciej się usamodzielnili.</div>
<div msonormal="" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– W sumie to masz rację – przyznał. – Na mnie już czas, praca czeka, niedługo mam operację. Ale zawczasu życzę wam obojgu powodzenia jutro. A w zasadzie to trojgu: tobie, jej i pacjentowi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– W imieniu naszej trójki serdecznie dziękuję. – Uśmiechnął się szarmancko.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Andrzej widocznie nie do końca wierzył w możliwości Klary. Ale Hubert już tak. Ta operacja miała być swego rodzaju sprawdzianem. Oczywiście, nie planował dopuścić jej do stołu ot, tak – najpierw planował przepytać ją z dokładnego przebiegu operacji, możliwych powikłań, najtrudniejszych czynności, a podczas operacji kontrolować jej działania, ale i tak podświadomie czuł, że ona sobie poradzi. Mimo że jeszcze z nią nie rozmawiał o tym, wiedział też, że nie przyjdzie i nie powie mu, że odpuszcza, bo nie da sobie rady. Nie ona. Klara nigdy nie kapitulowała, nigdy się nie poddawała.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Z jego strony też było to ryzykowne posunięcie, w końcu do czasu osiągnięcia przez nią samodzielności, to on, jako opiekun jej specjalizacji, za nią odpowiadał, ale jego lekarska intuicja i lata doświadczenia podpowiadały mu, że to słuszna decyzja. Poza tym, za punkt honoru postawił sobie wyszkolenie Klary tak, jak najlepiej potrafi. I to jak najszybciej – bo taki talent powinien zostać jak najprędzej wykorzystany dla dobra i Klary, i pacjentów, i całego szpitala.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
*</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No, stary, witamy na pokładzie. – Radek właśnie wychodził z oddziału i przed wejściem zobaczył znajomą postać. – Od dzisiaj, tak?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– No na to wygląda. – Łukasz odwzajemnił uścisk dłoni w geście powitania. Cieszył się, że będzie pracował z dawnym przyjacielem, z którym zna się od czasów liceum.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Pogadamy potem, bo teraz się spieszę. Korytarzem prosto i za recepcją i dyżurką pielęgniarek po lewej, tak trochę bardziej w głębi są drzwi do pokoju lekarskiego, a obok również gabinet ordynatora – tłumaczył. – Na pewno znajdziesz. – Uśmiechnął się do kolegi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Trafienie do pokoju lekarskiego faktycznie nie było trudne. Masywna lada oddziałowej recepcji rzucała się w oczy, a mając ten punkt odniesienia, z łatwością można było odnaleźć drogę. Problem tkwił jednak w tym, że nigdzie nie było ani ordynatora, do którego wypadałoby się zgłosić, rozpoczynając pracę na oddziale, ani doktora Michalskiego, który – jak się dowiedział – miał być opiekunem jego specjalizacji. W ogóle nie było w pobliżu żadnego lekarza, choć i to zapewne za wiele by mu nie dało, bo szczerze wątpił, by ktoś, kto widzi go pierwszy raz, uwierzył mu na słowo, że właśnie zaczyna tu pracę. Od pielęgniarki dowiedział się tylko, że zarówno ordynator, jak i jego nowy mentor właśnie operują. Nie pozostało mu więc nic innego jak usiąść i czekać – mimo że z pewnością wolałby zacząć już pracę. Krótka przerwa – siłą rzeczy, wynikająca z przeprowadzki – sprawiła, że zaczynało brakować mu sali operacyjnej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
W ogóle był ciekawy, jak będzie wyglądać jego praca tutaj – w końcu to nowy szpital, nowi współpracownicy, zapewne nowe obowiązki. No i w pewnym sensie również nowe życie, do którego podchodził z nadzieją, ale i też swego rodzaju rezerwą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
Czując wibracje telefonu, wyciągnął go z kieszeni spodni i odebrał połączenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
– Cześć, skarbie – odezwał się do słuchawki, uśmiechając się na dźwięk znajomego i tak ważnego dla niego głosu.</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Unknownnoreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-4450342284391569953.post-26532997154260534072015-10-04T20:15:00.003+02:002016-02-01T00:20:31.324+01:00Rozdział 2. (2/2)<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Doktor Hubert Wysocki, zewnętrznie dosyć postawny, wysoki, lekko
szpakowaty, choć wciąż przystojny i dobrze prezentujący się mężczyzna, był
naprawdę świetnym fachowcem, cenionym chirurgiem, ale i chyba najbardziej
wymagającym opiekunem specjalizacji. Dla swoich rezydentów był dosyć surowy, raczej mało wylewny i trzymał ich dosyć krotko –
pod swoją kontrolą i w miarę posiadanych przez każdego z nich zdolności i
umiejętności pozwalał na wiele, zwiększając zakres ich samodzielności, ale nie
było u niego miejsca na jakąkolwiek, nawet najmniejszą pomyłkę, choćby w tak
błahej sprawie jak nieuzupełnienie na czas dokumentacji, nie wspominając już o
tych poważniejszych. Ciężko było więc liczyć na to, że ten <i>wybryk</i> Klary i Kamila w postaci samodzielnej operacji przejdzie bez
echa – tym bardziej, że nie tylko właśnie pod jego kierownictwem odbywali
specjalizację, ale i byli pod jego opieką również tamtej nocy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<i>Na dywanik</i> została wezwana Klara. W końcu to ona
była operatorem i to ona bez ogródek przyznała, że decyzja o przeprowadzeniu
zabiegu należała do niej. Nie bała się odpowiedzialności, dlatego nawet nie starała
się przekonać Kamila, by wspólnie ustalili jakąś wersję wydarzeń, która
pozwoliłaby rozłożyć ten ciężar na nich obu. Nigdy nie tchórzyła i tak
postanowiła zachować się również i tym razem. Wszystko wzięła na siebie –
zgodnie z tym, jak rzeczywiście było.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Dobrze, a teraz proszę mi wytłumaczyć, jak to się stało, że operowaliście
sami. – Wysocki oparł się o masywne dębowe biurko, stosunkowo niedawno nabyty
mebel w pokoju lekarskim, i zlustrował wzrokiem młodą lekarkę, stojącą przed
nim w bezruchu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Pan, panie doktorze, operował, a doktor Górski, jak pan dobrze wie, nie
mógł przyjechać. Zostaliśmy sami z pacjentem, jego stan się pogarszał, więc podjęłam
decyzję o operacji – relacjonowała płynnie i rzeczowo, starając się nie
okazywać emocji. Zachowała kamienną twarz, mimo że w środku nie była tak
opanowana, na jaką wyglądała.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Doktor Michalski miał nocny dyżur w przychodni, mogła pani przynajmniej
poprosić go o konsultację i potwierdzić słuszność swojej diagnozy, że pacjent
faktycznie potrzebuje natychmiastowej operacji i nie może poczekać na mnie. Ale
nie, bo pani oczywiście musiała postawić na swoim i o wszystkim decydować sama.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Cóż, taka już jestem.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Przyznam, że mam z panią
problem – ciągnął Wysocki po krótkiej chwili milczenia, wnikliwie przyglądając
się młodej lekarce, jednak, podobnie jak ona, nie zdradzając absolutnie żadnych
uczuć ani intencji – za taki wybryk powinna pani dostać naganę i zostać odsunięta
od stołu operacyjnego. – Wysocki usiadł za biurkiem, chwycił długopis i zaczął
obracać nim w dłoniach, zupełnie nie spiesząc się z przekazaniem ostatecznego
werdyktu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Milczał. A to milczenie, połączone z jego – przynajmniej zewnętrznym –
stoickim spokojem wzbudzało w Klarze jeszcze większą niepewność. <i>Już wolałabym, żeby się na mnie wydarł, </i>pomyślała,
przełykając nerwowo ślinę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Normalnie naprawdę wyciągnąłbym
z tego poważne konsekwencje – zaznaczył, chcąc jeszcze raz to podkreślić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<i>Halo, panie doktorze, to jest
szpital, a nie teatr. Tu nie trzeba budować napięcia, </i>burzyła się w myślach, choć na zewnątrz
jedynym tego wyrazem było delikatnie przygryzienie wargi, które jednocześnie
pozwoliło jej powstrzymać się przez wypowiedzeniem na głos czegoś kompletnie
nieodpowiedniego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Ale tego nie zrobię. – Odłożył długopis, podniósł wzrok i spojrzał na
młodą lekarkę z poważnym wyrazem twarzy. – Niech pani wreszcie usiądzie – dodał
pobłażliwie, uśmiechając się lekko i wskazując wzrokiem na krzesło po drugiej
stronie blatu. – To, co pani zrobiła, było bardzo ryzykowne. I brawurowe,
skrajnie brawurowe, wręcz nieodpowiedzialne. Nie wiem, co pani chciała tym
udowodnić albo komu zaimponować… ale się pani udało. Gratulacje, nieźle go pani
zacerowała.<br />
– Czyli będzie z nim dobrze?</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Dobrze pani wie, że na tego
typu deklaracje trzeba poczekać. Jest jeszcze stanowczo za wcześnie, by coś
stwierdzić na sto procent, zresztą, czeka go jeszcze konsultacja ortopedyczna i
neurologiczna i kilka badań – wyliczał Wysoki – ale pani swoją robotę wykonała
bez zarzutu i na tę chwilę bezpośredniego zagrożenia życia nie ma. Jeszcze raz:
brawo! – dodał, ale zaraz potem ugryzł się w język, stwierdzając w duchu, że
bardzo zagalopował się w słowach uznania.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Dziękuję – odparła dosyć obojętnie, chociaż wewnętrznie cieszyła się jak
mała dziewczynka. Pomogła pacjentowi, przeprowadziła pierwszą samodzielną
operację, a Wysocki, który był raczej powściągliwy w pochwałach, a już w ogóle
bardzo rzadko wypowiadał takie opinie wprost do osoby <i>zainteresowanej, </i>nie chcąc, by młodzi lekarze – ambitni, zdolni i
pełni zapału, choć wciąż niedoświadczeni – obrośli w przysłowiowe piórka,
jeszcze ją pochwalił. Takie słowa były nie tylko doskonałą pożywką dla jej
ambicji, ale również najlepszym motywatorem do pracy i dalszego rozwoju. <span style="font-size: 12.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Proszę. – Uśmiechnął się lekko. – Ale proszę pamiętać, że to nie musiało
się tak dobrze skończyć – dodał, jakby chcąc zachować swój nieco surowy
wizerunek, nad którym przecież ciężko pracował.<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– No, no, pani doktor –
zaszczebiotała Marta, zastawszy Klarę w kuchni
– słyszałam o pani niezwykłym debiucie.<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Kawy? – zapytała Klara, napełniając swój kubek parującą czarną cieczą.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
No ej! Nie mów, że nie chcesz mi opowiedzieć. – Poprawiła swoje opadające na
ramiona włosy w kolorze ciepłego, ciemnego lond i wdrapała się na wysokie krzesło
przy kuchennej wyspie.<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Operacji? Cóż, chyba wiesz, jak wygląda człowiek w środku, nie? – zażartowała
Klara.<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
A wiesz, możesz mi przypomnieć. Bo my na internie zajmujemy się zgoła czym
innym niż grzebaniem w ludzkich wnętrznościach – zripostowała Marta, figlarnie
trzepocząc rzęsami i uśmiechając się do przyjaciółki. – Albo nie! Opowiedz o
swoim wielkim piątkowym wyjściu!</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Ostatnio
nie miały czasu, by porozmawiać. Wizyta Marty z narzeczonym u jego rodziców w
sobotę, a potem praca – najpierw dyżur Marty w niedzielę, a później Klary w
poniedziałek – sprawiły, że praktycznie się mijały.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
No to o czym w końcu? – zaśmiała się Klara.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Najpierw o jednym, a potem o drugim. Po kolei – odparła Marta z uśmiechem, po
czym skorzystała wreszcie z propozycji przyjaciółki i po chwili postawiła przed
sobą parujący kubek z kawą.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
No ale co… Operacja, jak operacja. Wzięliśmy go na stół, zrobiliśmy, co
mogliśmy, zamknęliśmy i tyle.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Ciężko było? Bałaś się?<br />
–
No, tak – przyznała zgodnie z prawdą. – Trochę tak.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Ale podobno poradziłaś sobie świetnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
To się dopiero okaże. Mam nadzieję, że nic nie spieprzyłam.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
A co na to Wysocki?</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Że niby operowaliśmy sami? Cóż, nasz kapo najpierw mnie nastraszył i zbeształ
za nieodpowiedzialność i brawurę, a potem pogratulował – skwitowała Klara,
przewracając oczami. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Docenił twój geniusz. – Wyszczerzyła się Marta. – Ciesz się.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Oby to tylko przełożyło się na operacje…</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Daj spokój. Z tego, co opowiadasz, to i tak dużo operujesz i dużo możesz,
porównując z innymi.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Ale nie tyle, ile bym chciała.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
A tobie to ciągle mało. – Uśmiechnęła
się pobłażliwie. – Dobra, a teraz opowiadaj o piątku! – Marta aż zacierała ręce
z ciekawości. – Bo nie wmówisz mi, że twój upojny, samotny wieczór mógł
skończyć się rano.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
A niby czemu nie? – droczyła się Klara.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Bo cię znam. – Marta spojrzała na nią przenikliwie. – Gadaj, poznałaś kogoś?</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Dobra, przejrzałaś mnie. Tak, poznałam.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
No, robi się ciekawie. Kogo?</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–No
cóż… wysokiego, cholernie męskiego i nieziemsko przystojnego bruneta –
zrelacjonowała zgodnie z prawdą.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
No, no – przyznała jasnowłosa. – Zapowiada się nieźle. I co z nim? </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Yyy – wydukała Klara, wyraźnie wahając się, czy powinna zdradzać szczegóły. –
No wiesz, miło było… Potańczyliśmy, pogadaliśmy, potem poszliśmy do niego i… –
wymieniając, zrobiła krótką przerwę, zanim zdradziła, co było finałem tego
wieczoru. – Dobra, przespaliśmy się – wypowiedziała jednym tchem, chcąc mieć to
już za sobą.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
No, proszę. – Marta pokiwała głową. – I jak było?</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Zajebiście. – Skoro powiedziała już tyle, zdecydowała, że w i tej kwestii nie
będzie rozmijać się z prawdą. W końcu skłamałaby, gdyby powiedziała, że było
inaczej.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Zajebiście – powtórzyła. – I co dalej? Kiedy jakaś powtórka?</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Wyczuwam jakieś kosmate myśli, nieładnie! – zażartowała Klara. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Oj, nie o to mi chodzi. W każdym razie, nie tylko. Miałam na myśli tak, wiesz,
ogólnie… Jakieś spotkanie, kawa, spacerek, kolacja… takie tam.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
No z tym może być ciężko. – Klara nagle spoważniała. – Bo nie wierzę, że
moglibyśmy spotkać się jeszcze raz. Takie cudowne zbiegi okoliczności mogą
zdarzyć się w filmach, ale nigdy w prawdziwym życiu – dodała tak, jakby jednak
trochę było jej żal, że już go nie spotka.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Nie gadaj, że nawet nie wymieniliście się numerami telefonu! – Marta pokręciła
głową ze zrezygnowania. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
A, i wyprzedzając twoje pytanie, nie znam nawet jego nazwiska, więc wszelkie
portale społecznościowe też nie będą tu pomocne. Zresztą – westchnęła – co,
mielibyśmy się tak po prostu spotkać, jak gdyby nigdy nic? Po tym, co zaszło,
najzwyczajniej w świecie pójść sobie na kawę albo, nie wiem, do kina? To chyba
tak nie działa. Normalne związki się nie zaczynają się od seksu. A nie można
udawać, że jest normalnie, jeśli tak nie jest. Poza tym… spotkaliśmy się
przypadkowo i tak samo nieprzewidywalnie wylądowaliśmy razem w łóżku. I tak nic
by z tego nie wyszło.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Skąd wiesz, może to właśnie przeznaczenie? </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Błagam cię, nie wierzę w te brednie. Miałam w swoim życiu stanowczo za dużo <i>tych jedynych</i>, by wierzyć w bajeczki o
dwóch połówkach jabłka. A jeśli już, to najwyraźniej mojego jabłka ktoś
zapomniał przekroić.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Oj, Klara. – Marta odłożyła pusty już kubek na blat i spojrzała na przyjaciółkę
poważnym wzrokiem. – Czemu nie chcesz sobie dać szansy?</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Ale gdzie ty tu widzisz jakieś miejsce na jakąkolwiek szansę, co? Przygodny
seks uważasz za dostateczną podstawę, by budować z kimś związek? Nawet, jeśli
było fajnie… to po prostu było fajnie i już. Było. Skończyło się. Minęło. I
tyle – ucięła. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Biczujesz się. Serio. Na siłę wmawiasz sobie, że nie możesz być szczęśliwa. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Nie z kimś, z kim podchmielona poszłam do łóżka na pierwszym i w dodatku
zupełnie przypadkowym spotkaniu. – Brunetka spojrzała na przyjaciółkę z ukosa. – A
poza tym, dobrze wiesz, że już nie raz próbowałam, więc to nie jest tak, że od
razu, na starcie, wszystko przekreślam. Próbowałam nie raz – powtórzyła, jakby
chcąc się nieco usprawiedliwić i bardziej siebie niż Martę utwierdzić w przekonaniu,
że jej podejście jest słuszne, w pełni normalne i zrozumiałe. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Jeju, po prostu trafiałaś na nie tych, co trzeba. Na pewno trafisz na tego
właściwego, jeśli dasz sobie szansę.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Tak, tak – skwitowała sarkastycznie – czyżbyśmy znowu wracały do tych ckliwych
bzdur o połówkach jabłka? – zapytała kąśliwie. – Już mówiłam. Ten na górze o
moim zapomniał. Albo miał za tępy nóż. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Mógł wziąć siekierę – skomentowała nieco ironicznie, ale jednocześnie z wyraźną
nutą smutku. – I przy okazji walnąć nią w tę twoją śliczną główkę – dodała
żartobliwie, drocząc się z przyjaciółką – może byś się wreszcie opamiętała.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
–
Widocznie nie mógł. Albo nie chciał. Zresztą, nieważne. Pozmywam – stwierdziła,
wstając ze swojego miejsca i chwytając dwa puste kubki po kawie.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<i>A może Marta ma rację?</i>, przemknęło jej
przez myśl, kiedy odkręcała kran. <i>Nie,
nie, nie, to nie mogło się udać, </i>potrząsnęła głową, jakby miało to w
jakikolwiek sposób pomóc w wyrzuceniu z niej tej myśli. Zresztą, z Łukaszem i
tak się już nie spotka, to musiałby być cud, by w tak dużym mieście trafić na
siebie po raz drugi, a jeśli nawet, to pewnie i tak nawet by nie porozmawiali,
bo i o czym? Mimo że podczas ostatniego spotkania gawędziło im się całkiem
nieźle, i tak to, co wydarzyło się potem, skutecznie przysłoniło wszystko inne.
Dlatego nie chciała nawet myśleć, jak potencjalne spotkanie z Łukaszem mogłoby
wyglądać. Trochę się go bała, a trochę – paradoksalnie – tego chciała. Gdzieś w
głębi duszy skrywało się to nieśmiałe pragnienie, że może jednak warto byłoby
się z nim zobaczyć <i>Może on nie jest takim
dupkiem? </i>, pomyślała.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Mimo
że były to wspomnienia raczej świeże i dotyczące wciąż niezbyt odległej – bo
zaledwie sprzed paru dni – przeszłości, Klarze czasem wydawało się, że to
wszystko wydarzyło się już jakiś czas temu. Ten pełen wrażeń dzień w pracy był
milowym krokiem na ścieżce jej kariery. To nie tak, że teraz spodziewała się
laurów, blasku chwały i nieustającego podziwu dla jej geniuszu. Ale jednak coś
się zmieniło. Przeczuwała, a właściwie: prawie była pewna, że zmianie ulegnie
również jej pozycja – nie w sensie prestiżu, ale samodzielności. Jasne, miała
świadomość tego, że przed nią długa droga i że wciąż musi się wiele nauczyć i
nabrać doświadczenia, ale wiedziała też, że w oczach innych lekarzy zacznie być
kimś więcej niż małolatą, która dopiero co nauczyła się chwytać skalpel.
Zaczęła inaczej myśleć o samej sobie i tym, do czego jest zdolna. Wcześniej nie
tyle nie wierzyła we własne możliwości – bo wierzyła, a złośliwi mogliby
stwierdzić, że momentami wręcz za bardzo – ale po prostu nie miała okazji ich przetestować
i sprawdzić samej siebie, a już tym bardziej w tak ekstremalnej sytuacji. W
ciągu tej jednej nocy w jej życiu zawodowym wydarzyło się naprawdę dużo, nie
było więc nic dziwnego w tym, że dzięki temu nabrała dystansu również do tego,
co działo się w jej życiu osobistym. Myśli o tym odsunęła na boczny tor. I to
bardzo odległy. Dopiero rozmowa z Martą jej o tym przypomniała, przywołała te
wydarzenia z powrotem.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Leżąc na łóżku w swoim pokoju i wpatrując się w pomalowane na kremowy kolor ściany,
myślała o nim. O Łukaszu. Nie znała go, nic o nim nie wiedziała, miała
świadomość tego, że kolejne spotkanie z nim to nie tylko pobożne życzenie, ale
też byłoby – zapewne, dla nich obu – dosyć niezręczne. Jako dorosła, prawie
dwudziestopięcioletnia, wykształcona i mająca konkretne plany na
przyszłość kobieta wiedziała też, że
seks to dość mizerny fundament i raczej słaba podstawa do budowania związku. Ale co z tego? Przed oczami i tak miała jego
obraz. Karciła za to samą siebie, czując się trochę jak niestała w uczuciach i
niedojrzała nastolatka, która wdycha do swojego księcia z bajki, mimo że sama
nie wie, czego chce od życia ani czym jest miłość. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Łukasz
był mężczyzną z gatunku tych, których nie spotyka się codziennie. Jego
ponadprzeciętna aparycja i ta iskierka tajemnicy w jego charakterze i
zachowaniu, sprawiły, że proces zapominania przebiegał u Klary tak opieszale. A
przecież w końcu musiała zapomnieć… </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Uciec mogła tylko w pracę. Nie tylko teraz, ale w ogóle. Tylko praca sprawiała, że
jej prywatne problemy przestawały się liczyć. Praca była nie tylko częścią jej
życia, ale też czymś, co nadawało mu sens. Klara oddana była temu w stu albo i
nawet stu dwudziestu procentach, dawała z siebie więcej niż maksimum. I to
przynosiło efekty. Rozwijała się, zdobywała doświadczenie i spełniała swoje
ambicje. Ale… czy można było uciekać w pracę? Czy to właśnie całkowite
wtopienie się w wykonywany zawód miało być panaceum na wszystko inne? Od zawsze
pragnęła wspinać się na wyżyny. Tylko co, jeśli osiągnie wszystko? O co wtedy
będzie zabiegać?</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
W półmroku korytarza w jednym z
apartamentowców starał się wycelować kluczem w dziurkę w mahoniowych drzwiach
swojego mieszkania. Przeklął po cichu na dozorcę, że wciąż nie wymienił żarówki
i przez to tak prosta czynność jak otwieranie drzwi wymaga tyle zachodu – w
jego przypadku: odłożenia zakupów i wyciągnięcia z kieszeni telefonu, by
wykorzystać go jako latarkę. A przecież można by to załatwić tak szybko… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wszedł do środka, zawiesił
płaszcz na wieszaku przy drzwiach, ściągnął buty i zaniósł zakupy do kuchni.
Postanowił zrobić małe zapasy, bo ostatni tydzień był na tyle pracowity, że
właściwie nie miał czasu nawet pójść do sklepu, a w jego lodówce został jedynie
kubeczek przeterminowanego jogurtu, dwa pomidory i butelka mleka. Włączywszy
telewizor z dużym ekranem, który spokojnie mógł oglądać z aneksu kuchennego w
jego przestronnym, nowoczesnym salonie i którego dźwięk skutecznie zagłuszał tę
głuchą, męczącą ciszę w jego mieszkaniu, zabrał się za rozpakowywanie zakupów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wkładając do lodówki i półek
poszczególne produkty, zastanowił się, czy przypadkiem nie przesadził. Jego
lodówka ostatnio świeciła pustką, to fakt, więc rzeczywiście przyszedł czas na
porządne zakupy, ale przecież mieszkał sam. I do tego dużo pracował, więc nie
bywał w domu szczególnie często, po co więc tyle jedzenia? Nigdy nie był dobry
w planowaniu, przez te wszystkie lata nie nauczył się też, jak być dobrą <i>panią domu</i>. Znał się na czym innym, nie
na zakupach. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Na kolację kupił sobie połówkę kurczaka z rożna w niewielkim lokalu z
fast-food’em naprzeciwko jego bloku. Nałożył na talerz porcję mięsa i kupionej
w markecie gotowej surówki, a to, co zostało, zaplanował na później albo na
któryś z jutrzejszych posiłków, po drodze wziął z chlebaka pieczywo i usiadł
przy stole. Jedząc, otworzył laptopa. Nawet przy kolacji nie mógł oderwać się
od pracy. Musiał odpisać na bardzo ważnego maila i przeglądnąć materiały, które
otrzymał w związku z planowanym międzynarodowym przedsięwzięciem, sprawdzić
grafik na następne dni, żeby wiedzieć, na co się przygotować i upewnić, czy na
pewno ze wszystkim zdąży. Praca towarzyszyła mu cały czas – niczym wierna
partnerka, powierniczka albo ukochana, której nigdy nie miał. To znaczy miał.
Kiedyś. Ten czas przeszły był cholerną zakałą i tak zimnym, bezlitosnym echem
odbijał się w jego głowie, kiedy tylko o niej pomyślał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Praca też ostatnio dała mu w kość. Musiał pochwalić rezydentkę. On, ceniony
i doświadczony lekarz, musiał przyznać jakiejś małolacie, że faktycznie jest
dobra, mimo że odrobinę zbyt narwana i trochę niecierpliwa. Ale naprawdę dobra.
Tylko chyba jednak nie to było najgorsze, jakoś przeżył fakt, ze musiał ją
pochwalić i na chwilę porzucić maskę rygorystycznego, surowego opiekuna
specjalizacji, którą przecież zakładał dla dobra tych młodych lekarzy – żeby
ich trochę utemperować, nauczyć pokory i cierpliwości, a także umiejętności
dążenia do doskonałości, ambicji i walki o swoje marzenia. Najgorsze było coś
innego – to, że Klara uświadomiła mu upływ czasu. Kiedyś był taki jak ona!
Dosłownie. Też rwał się do operacji, też był taki uparty i miał w sobie tę
nieposkromioną chęć sięgania po niemożliwe i wspinania się na wyżyny swoich
możliwości jak najszybciej się da. Tylko… kiedy to było? Kiedy te wszystkie
lata minęły? Miał wrażenie, że przeleciały mu przez palce, że zmarnował je, bo –
oprócz niewątpliwych sukcesów i rozwoju na płaszczyźnie zawodowej – nie zrobił
ze swoim życiem kompletnie nic. <o:p></o:p></div>
</div>
</div>
</div>
Unknownnoreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-4450342284391569953.post-51489190954430527662015-09-15T22:43:00.002+02:002016-02-14T18:33:50.858+01:00Rozdział 2. (1/2)<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Nie no, stary! – zawołał młody mężczyzna siedzący
przy stoliku. – Już myślałem, że nigdy do nas nie wrócisz. – Wstał i przywitał
się z dawnym przyjacielem ze studenckich czasów.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– No widzisz. – Łukasz uśmiechnął się lekko – A
jednak.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Piwo?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Może być – zaaprobował i już po
chwili oboje mieli przed sobą dwa duże kufle z zimną słomkową cieczą.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Byli w tym samym lokalu, w którym
spotkał Klarę. Nie był naiwny, wiedział, że mało prawdopodobne jest to, by dziś
znowu zobaczył ją w tym samym miejscu, ale jednak jego oczy bezwiednie krążyły
naokoło sali, wypatrując w niej pięknej brunetki.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Serio, myślałem, że już do nas
nie wrócisz i na zawsze zostaniesz na tym swoim zadupiu.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Bez przesady, Sanok to nie takie
znowu zadupie – zripostował Łukasz, śmiejąc się. – Serio. I bardzo ładna
okolica, to miasto ma swój klimat.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1cm;">
W rzeczywistości jednak czas tam spędzony nie
był dla niego najszczęśliwszy. Jego życie nie było najszczęśliwsze. Nie mógł
mieć jednak pretensji do nikogo – bo to wszystko nie wydarzyło się bez jego
udziału. To on sam sprawił, że jego wyglądało tak, a nie inaczej. Sam się do
tego przyczynił. Nie chciał też niszczyć dobrego nastroju Radka i ich pierwsze
spotkanie po kilkuletniej przerwie zaczynać od rozmowy na temat swoich
osobistych problemów.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Ale co, zostajecie już na stałe?
– zapytał Radek, nie zdając sobie sprawy, że użycie formy liczby mnogiej nie
było w tej sytuacji zbyt dobrym posunięciem. No, ale skąd miał wiedzieć, że dla
Łukasza nie było już <i>ich, </i>a <i>on.</i><br />
Łukasz sam nie wiedział, co
odpowiedzieć. Kiedy spotykał się bądź rozmawiał z kimkolwiek ze swoich starych znajomych, bał
się tego pytania. Bał się tej cholernej liczby mnogiej.<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Niezupełnie. W
dosłownym sensie.<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Jak to? – zapytał
zaciekawiony Radek, popijając trunek. Czego jak czego, ale takiej odpowiedzi na
pewno się nie spodziewał.<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Normalnie – odparł
gorzko Łukasz. – Tak czasem bywa.<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– No tak, bywa. Ale
co z…?<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Jakoś damy radę –
uciął Łukasz, wchodząc koledze w słowo. Nie lubił o tym mówić, ale odpowiedział
zgodnie z prawdą. W końcu musieli dać radę. ON musiał dać radę. – I nie wracajmy
do tego tematu – zaznaczył. – Najpierw sam muszę to sobie poukładać.<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Spoko, stary! <i>Tego
kwiatu jest pół światu</i>, cytując klasyka – skwitował Radek, podnosząc swój kufel
do ust.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: center;">
<br />
<div style="text-align: center;">
*</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Klara spojrzała przez okno pokoju
lekarskiego, obserwując nocne miasto. W widoku przebijających się przez
mrok świateł było coś magicznego, uspokajającego i jednocześnie
tajemniczego. Dyżur był wyjątkowo spokojny – dla niej wręcz nudny, bo jako młoda, ambitna
lekarka nie znosiła bezczynności. Można powiedzieć, że w pewnym sensie szukała
wrażeń, o ile w ogóle można użyć takiego sformułowania w odniesieniu do
lekarskiej rzeczywistości, więc <i>lenistwo</i>
podczas dyżuru nie było spełnieniem jej marzeń. Klara po prostu żyła medycyną,
pracą i adrenaliną z nią związaną, lubiła wyzwania, lubiła się wykazywać i być
potrzebną. Dzisiaj nie miała ku temu okazji – a po tak <i>burzliwym</i>
weekendzie byłoby to dla niej wybawieniem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<a name='more'></a><br />
<a href="https://www.blogger.com/null" name="more"></a><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Miała stanowczo za dużo czasu na
myślenie – zarówno o swoim życiu w
sensie całościowym, jak i o tym, co wydarzyło się w tak niedalekiej
przeszłości. A to ją dobijało – nie
dlatego, że żałowała, ale właśnie, paradoksalnie, dlatego, że nie żałowała.
Gdyby mogła cofnąć czas, zapewne zrobiłaby to samo. Z jednej strony trochę ją
to przerażało – to, że wszystko wydarzyło
się tak gwałtownie, że tak łatwo i szybko doszło między nią a Łukaszem do
zbliżenia i że skończyło się w taki, a nie inny sposób – a z drugiej – chwytała się wspomnień z tej nocy jak tonący
brzytwy. Było naprawdę wspaniale, mimo że znieczulenie, którym było spotkanie z
Łukaszem i namiętny seks, dawno przestało działać. Bolało przez cały czas, tyle
tylko, że przez ten krótki czas tego bólu nie odczuwała. Mogła nawet zapomnieć,
że istnieje i kiedykolwiek istniał. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Hej – przywitał się Kamil, wchodząc do pokoju
lekarskiego. – Gdzie są wszyscy?<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Wysocki operuje.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Operuje? Co się stało? – zapytał zaciekawiony,
siadając na kanapie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Tej pacjentce spod trójki się pogorszyło,
miała być operowana jutro, ale dolegliwości się nasiliły, zaczęła gorączkować i
Wysocki zdecydował się wziąć ją na stół.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– I nie wziął na asystę swojej ulubionej
rezydentki?<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Swojego ulubionego rezydenta, panie Kamilu,
też nie – odparła Klara nieco sarkastycznie, siadając obok niego. – A tak na
poważnie to wziął Aśkę. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Stażystkę? Po co?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Podobno ma chrapkę na miejsce specjalizacyjne
u nas. I chciał ją przetestować. A nam nie pozostało nic innego, jak obijanie
się w pokoju lekarskim – westchnęła lekko, szczerze nienawidząc takiej nudy. –
O, ewentualnie możesz pomóc mi uzupełnić dokumentację. Tak, to będzie dobry
pomysł. – Wskazała wzrokiem na stertę papierów leżącą na biurku.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Pasjonujące – skwitował, patrząc na nią z
ukosa. – Nie ogarniam. Stażystka operuje, a my pierdzimy w stołek i uzupełniamy
jakieś pieprzone papiery. Ja na stażu nie miałem takich forów.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Widocznie nie zasłużyłeś.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Albo nie jestem młodą, długonogą brunetką –
oburzył się Kamil. – Wy zawsze macie lepiej. Tobie Wysocki też na więcej
pozwala.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– A może po prostu jestem dobra. Nie pomyślałeś
o tym? – zapytała kąśliwie, podchodząc do biurka. – Chodź, i tak się nie
wywiniemy od tej papierkowej roboty, a im szybciej zaczniemy, tym szybciej
skończymy. – Podzieliła dokumenty na dwie części i jedną z nich wręczyła
Kamilowi, który niechętnie podszedł do niej i usiadł przy biurku.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– No nie wiem, czy wkrótce nie spadniesz z tego
swojego pierwszego miejsca – zagadnął, nie odrywając wzroku od dokumentacji
medycznej.</div>
<div style="text-align: justify;">
– A ty znowu o tym samym. – Klara bezsilnie
przewróciła oczami, wyczuwając w jego głosie ironię. – Dlaczego? – zapytała
niechętnie, czując, że za stwierdzeniem Kamila faktycznie kryje się jakiś powód
i wiedząc, że nie wyjawi jej go, jeśli ta nie okaże zainteresowania.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Nie słyszałaś, że od środy jest
nas więcej?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– To znaczy?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
–
No, przyjęli nowego lekarza. – Kamil spojrzał na nią wzrokiem pt. <i>zadajesz głupie pytania</i>.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
–
Dobra, racja. Logiczne – przyznała Klara. – Ale co, teraz? Tak nagle?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
–
Tak. Niedawno się tu przeprowadził i właśnie w naszym szpitalu będzie kończyć specjalizację.
Podobno jest niezły – relacjonował Kamil.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
–
A skąd ty to wszystko wiesz? – W głowie Klary zaświtała pewna myśl, która nie
do końca jej się spodobała. Wolała ją jednak zignorować, bo taki zbieg
okoliczności byłby tak pechowy, że wręcz nieprawdopodobny.</div>
<div style="text-align: justify;">
–
Mówili o tym… Widzisz, jeden wolny
weekend i już nie wiesz, co się dzieje na oddziale.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
–
Fakt! To znak, że nie powinnam takowych
miewać! </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
–
Pracoholiczka… – prychnął Kamil. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
–
No już bez przesady. Ale sam widzisz,
skoro takie newsy przechodzą mi koło nosa, to faktycznie chyba nie powinnam marnować
czasu w domu – stwierdziła pół-żartem, pół-serio. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Kamil
był jej dobrym kolegą, jeszcze z czasów studenckim, toteż takie wzajemne
przekomarzanie się i żartobliwie docinki były na porządku dziennym i stawały
się fajnym sposobem na umilenie sobie pracy. Szczególnie tak nudnej, jak
uzupełnianie dokumentacji. I pewnie trwałyby nadal, gdyby nie to, że ich
rozmowę przerwał dzwonek telefonu.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Jasne, już idziemy – powiedziała
Klara, wysłuchawszy swojego rozmówcy, po czym odłożyła słuchawkę. – Zbieraj
się, mamy robotę – zwróciła się do Kamila, który spojrzał na nią pytająco. –
Przywieźli jakiegoś chłopaka z wypadku. No, chodź! – dodała ponaglającym tonem
i wyszła z pomieszczenia.</div>
</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Dacie sobie radę? – zapytał lekarz z pogotowia po tym, jak przekazał im
wszystkie informacje odnośnie stanu potrąconego przez samochód pacjenta.
Spojrzał przenikliwie na dwójkę młodych lekarzy, zapewne nie do końca wierząc w
ich umiejętności.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Damy – odparła Klara bez zastanowienia,
przystępując do badania pacjenta. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Trochę się bała – musiała to
przyznać, jednak jedynie przed samą sobą, w końcu <i>publicznie</i> pokazać tego nie mogła, stanowczo nie byłoby to w jej
stylu. No i jednak, z drugiej strony, wierzyła w siebie i w swoje
umiejętności. Ten pacjent był wyzwaniem – i właśnie takie wyzwania były dla
niej motorem napędowym i kwintesencją tego, co robiła. Ta wiara i chęć
sprostaniu temu wyzwaniu, nagięcia granic własnych możliwości były zdecydowanie
silniejsze od strachu. A poza tym – nie było innego wyjścia. Na <i>placu boju</i> pozostali tylko oni – Klara i
Kamil – oboje młodzi i oboje niedoświadczeni.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Brzuch tkliwy, z obroną mięśniową. USG na
cito! – poleciła. – Cholera, chyba trzeba będzie operować. Jak klatka? –
zapytała Kamila, który osłuchiwał pacjenta stetoskopem. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Nie słyszę lewego płuca. Jeszcze RTG klatki
piersiowej w takim razie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Trzeba będzie to zdrenować – stwierdziła. –
Dobra, ty czy ja?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Robiłaś to już kiedyś?<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Tak. A ty nie? Dobra, nieważne. Ja to zrobię –
zdecydowała. – Idę się przygotować, a ty w tym czasie zleć resztę
badań.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Zaczekaj – powiedział Kamil, zatrzymując ją w
drzwiach. – Jesteś pewna?<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Kamil, ruchy! Czas ucieka – zbeształa swojego
kolegę i wyszła.<o:p></o:p></div>
</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Dren poproszę… Ok, jest – powiedziała Klara,
kończąc zabieg, w zasadzie do samej
siebie, być utwierdzić się w
przekonaniu, że się udało. – Rozpręża się, jest dobrze – odetchnęła z ulgą. I
dumą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Była dumna. Dumna, ale
jednocześnie wciąż w gotowości. Nie mogła odpuścić, bo drenaż opłucnej to
jeszcze nie wszystko. W zasadzie to dopiero pierwszy etap, resztę – być może i
trudniejszą – wciąż miała przed nią. Była to pierwsza taka sytuacja w jej
karierze, kiedy o wszystkim musiała decydować sama, bez wsparcia kogoś
starszego i bardziej doświadczonego, więc nie mogła tak całkiem porzucić
targających nią emocji. Umiała je poskromić, trzymała na wodzy i zachowywała profesjonalizm, skupiając się na tym, co ma
robić, by pomóc temu pacjentowi, ale nie mogła wyprzeć się tego, że
najzwyczajniej w świecie przez cały ten czas towarzyszył jej strach. Był gdzieś
z tyłu, nie wybijał się na pierwszy plan, ale był, połączony również z jakąś
nutką ekscytacji – w końcu, jakby nie patrzeć, właśnie miała okazję się
wykazać.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Dobra jesteś – skwitował Kamil.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Daruj sobie. Bierzemy go na USG.<o:p></o:p></div>
</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Jest krew – stwierdziła Klara, wpatrując się w
ekran USG. – Wysocki jeszcze operuje?<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Chyba tak</div>
<div style="text-align: justify;">
– Cholera… Nie wygląda to dobrze.</div>
<div style="text-align: justify;">
– To co masz zamiar zrobić?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-indent: 35.4pt; text-indent: 35.4pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-indent: 35.4pt; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Proszę wezwać doktora Górskiego – zwróciła się
do pielęgniarki, na co ta kiwnęła głową, potwierdzając przyjęcie polecenia, i
wyszła.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Zostali sami:
Klara, Kamil i pacjent, którego życie było w ich rękach. Klara od dawna marzyła
o jak największej samodzielności, ale takiego debiutu chyba jednak się nie
spodziewała.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Patrzyła w
ekran, milcząc. Wciąż nie zdążyła odpowiedzieć Kamilowi na jego pytanie, bo po
prostu tej odpowiedzi nie znała. Jedynym wyjściem, które przyszło jej do głowy,
było wezwanie starszego lekarza..<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Doktor Górski nie odbiera. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
<i>Doktor Górski nie odbiera, doktor Górski
nie odbiera, doktor Górski nie odbiera </i>– te słowa odbijały się w głowie Klary złowieszczym echem. Wysocki
operował, do Górskiego, mimo że powinien być pod telefonem, nie można było się
do dodzwonić, a Klara poczuła, jakby właśnie straciła grunt pod nogami. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Była w rozsypce. Z jednej strony, miała przed sobą ogromną szansę, by się
wykazać, by udowodnić sobie i innym, że jest dobra, by poczuć satysfakcję z
dobrze wykonanego zadania, z pomocy temu pacjentowi. Ale z drugiej – było to
ogromne ryzyko. I nie wiedziała, czy jest na nie gotowa.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Jak to nie odbiera?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Normalnie. Dzwoniłam kilka razy i nic.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Trudno. Proszę dzwonić dalej. A jeśli dalej
nie uda się go złapać, to proszę zawołać doktora Wysockiego na drugą salę
operacyjną, jak tylko skończy – poleciła. – A ty zawiadom blok i idź się myć.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Co? – Kamil nie do końca zrozumiał nakaz
koleżanki. Albo raczej: nie chciał zrozumieć. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– No, myj się – odpowiedziała tonem, jakby
mówiła o najbardziej naturalnej rzeczy na świecie. – Bierzemy go na stół.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Żartujesz?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Jestem śmiertelnie poważna – odparła, wciąż
wpatrując się we wskaźniki obrazujące stan pacjenta.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Przepraszam, pani doktor – wtrąciła
pielęgniarka – udało mi się wreszcie dodzwonić. Doktor Górski nie da rady
przyjechać, bo właśnie ma operację.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Jak to? – zapytała, zdezorientowana.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– To znaczy, on jest właśnie operowany… Atak
wyrostka robaczkowego, podobno doszło już do perforacji i od razu trafił na
stół.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– No proszę, szewc bez butów… – rzuciła Klara i jeszcze raz spojrzała na
wyniki pacjenta. – Dobra, nie ma na co czekać, myj się – ponownie zwróciła się
do Kamila.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Nie czekamy na Wysockiego? Będzie wściekły, że
operujemy sami. Oberwiemy za to.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Zobacz, destabilizuje się. Nie możemy dłużej
zwlekać.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Klara, ty wiesz, co robisz?! Przecież…<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Wiem –
stanowczo weszła mu w słowo. – Nie po to zostałam lekarzem, żeby
pozwolić, żeby on mi tu zszedł!<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Na stole też może zejść.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Może, owszem. Ale przynajmniej nie będę sobie
wyrzucać, że nic nie zrobiłam.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Klara, przecież my nie możemy! Zejdź na
ziemię. A co, jeśli coś pójdzie nie tak, pomyślałaś o tym? <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– A pomyślałeś o tym, co będzie, jeśli okaże się
ze zwłoka była za długa i nie uda się go uratować? Weźmiesz za to
odpowiedzialność? – Klara spojrzała na kolegę przenikliwie. – Chłopak ma dziewiętnaście lat, całe życie
przed nim. Na korytarzu czekają jego rodzice. Co im powiesz? <i>Przepraszam, ale nawet nie postarałem się
uratować państwa dziecka, bo w zasięgu nie było żadnego cholernego specjalisty,
a ze mnie dupa, a nie lekarz? </i>Czy może: <i>państwa
syn nie miał szczęścia, trafiając na takiego tchórza, jak ja</i>? – Klara była
wyraźnie zdenerwowana. – Zastanów się, kim w ogóle jesteś: lekarzem czy jakimś cholernym tchórzem, który odpuszcza przy pierwszej trudności i woli patrzeć, jak
pacjent się pogarsza i nic z tym nie zrobić z obawy przed reprymendą Wysockiego.
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Spojrzała na niego ze złością. – Przecież on nie będzie operował w
nieskończoność, dołączy do nas, pomoże nam – powiedziała jakby spokojniej. – Widzimy się na bloku – dodała i nie czekając,
aż Kamil cokolwiek jej odpowie, wyszła z pomieszczenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Była zdenerwowana, ale
jednocześnie zdeterminowana. Nie mogła pozwolić na to, by ten pacjent umarł z
powodu jej bezczynności. Nie byłaby sobą, gdyby odpuściła. Musiało się udać,
musiało.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Przepraszam, pani doktor – zawołał siedzący na
jednym z rozstawionych na korytarzu krzeseł mężczyzna w średnim wieku.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Klara
zatrzymała się kilka metrów przed nim i odwróciła się w jego stronę:<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Tak</div>
<div style="text-align: justify;">
– Co z nim? Wiadomo już coś? – Zarówno
mężczyzna, jak i siedząca obok kobieta wstali ze swoich miejsc i podeszli kilka
kroków, zmniejszając dystans między nimi a Klarą.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Tak. Będzie operowany – odpowiedziała dosyć
obojętnie, starając się porzucić wszystkie emocjonalne aspekty tej operacji.
Musiała to zrobić. Musiała pozbawić samą siebie tych emocji, bo jedyne, czego
teraz potrzebowała to skupienie, spokój i odrobina wiary w to, że będzie
dobrze.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– O, Boże. – Kobieta, matka nastolatka,
zasłoniła usta dłonią. – Wyjdzie z tego?<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Mam nadzieję – odparła Klara, siląc się na
nikły uśmiech, który i tak ani trochę nie przypominał naturalnego. Zresztą,
dziwne, gdyby był naturalny, skoro sytuacja nie przysparzała<span style="color: red;"> </span>ku temu powodów. Klara
stała przed naprawdę ciężkim wyzwaniem i mimo że była ambitna, odważna i pewna
siebie, nie do końca potrafiła stwierdzić, czy wszystko pójdzie tak, jak
powinno. Modliła się w duchu, żeby Wysocki jak najszybciej skończył swoją
operację i wspomógł młodych chirurgów. – Okaże się po operacji. A teraz
przepraszam, ale muszę iść się przygotować.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Pani? Pani będzie operować naszego syna? – zapytał
ojciec, przyglądając się młodej lekarce i chyba nie do końca wierząc w jej
kompetencje i w to, że potrafi coś więcej niż tylko założyć gips albo zaszyć
niewielką ranę.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Tak – odpowiedziała bez chwili namysłu. – A to jakiś problem?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Chcielibyśmy, żeby naszym synem zajął się ktoś
starszy! – dodał nieco podniesionym głosem, najwyraźniej przypominając sobie, że
drugi lekarz, którego widział, jak zajmuje się jego synem, również był młody i <i>na horyzoncie</i> faktycznie nie było nikogo
starszego. Ta wizja zapewne tylko wzmogła jego zdenerwowanie. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
;– Jest jeden starszy lekarz, ale właśnie
operuje. Później do nas dołączy. A teraz bardzo mi przykro, ale nie możemy
czekać, bo jeśli się nie pospieszymy, to jedynym lekarzem, który będzie mógł
zająć się pańskim synem, będzie lekarz medycyny sądowej – powiedziała nieco
obcesowo i niegrzecznie, ale w tym momencie dyplomacja i retoryka były
ostatnimi rzeczami, o których myślała.<o:p></o:p></div>
</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*<br />
<div style="text-align: justify;">
– Cholera, wygląda to gorzej niż myślałam –
stwierdziła Klara, już po <i>otwarciu</i>
pacjenta. – Dalej masz wątpliwości, czy powinniśmy jeszcze
poczekać z tą operacją?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Było źle. Ale nie zamierzała się
poddać. Zresztą, nie miała już wyboru. Nie mogła teraz zwątpić albo odpuścić.
Na to było zdecydowanie za późno. Teraz musiała walczyć. Nie tylko o pacjenta,
ale również o siebie, o swoją pozycję i karierę, i dla siebie, by móc
przekroczyć granice, sięgnąć po coś, co wydawało się niemożliwe i bez
skrępowania spojrzeć w lustro na siebie jako lekarza. Czego jak czego, ale woli
walki nie można było jej odmówić. A ona jest bardzo ważna – bo nawet najlepszy
nie nic osiągnie, jeśli nie będzie miał dość sił i odwagi by sięgnąć po to, do
czego dąży.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Śledzionę trzeba będzie usunąć. Odessij tu –
poleciła Kamilowi. – Jeszcze! – ponagliła kolegę. – Kamil, do cholery, skup
się!<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Pani doktor – wtrąciła się czuwająca nad
pacjentem anestezjolog – spokojnie.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Kłótnie przy stole operacyjnym
nie były wskazane, to fakt, ale Klara nie potrafiła być opanowana tak, jak była
podczas zabiegów, które przeprowadzała razem z kimś starszym i bardziej
doświadczonym. Sytuacja była napięta. Klara podczas swojej pracy w szpitalu
faktycznie zdążyła wykazać się już swoją wiedzą i umiejętnościami, była dobra,
to fakt, ale czy na pewno dobrze zmierzyła siły na zamiary? Może jednak źle
oceniła stan pacjenta, może jednak można było poczekać, a nie porywać się na
samodzielne przeprowadzenie tej operacji? Może coś przeoczyła, nie zrobiła tak,
jak trzeba? Zawsze, kiedy cokolwiek podczas zabiegu wykonywała sama, ktoś
patrzył na to, co robi, mógł sprawdzić, czy wszystko jest w porządku i zapobiec
ewentualnym błędom czy niedopatrzeniom, a teraz? Kto miał ocenić jej pracę?
Kamil, tak samo mało doświadczony i bardziej wystraszony niż ona?<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Klem naczyniowy poproszę – zwróciła się do
instrumentariuszki, odganiając od siebie złe myśli i starając się skupić tylko
na tym, co powinna.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Czuła, jak po jej czole płyną
strużki potu. Starała się. I niby wszystko szło dobrze, nawet zdumiewająco
dobrze. Ale co, jeśli faktycznie zawaliła? Taka porażka zawodowa i to jeszcze
wynikająca, być może, z przecenienia własnych możliwości, byłaby ogromną rysą
na jej postrzeganiu siebie jako lekarza i zapewne sporą kłodą na drodze do
dalszej kariery i rozwoju.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– =Z wątrobą też nie najlepiej, co? – zauważył
Kamil.</div>
<div style="text-align: justify;">
– No, brawo, Sherlocku. – Klara podniosła na
chwilę wzrok. – Założymy szew, oby się udało.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– No, oby – powtórzył za nią Wysocki, który
właśnie wszedł na salę operacyjną, omiatając młodych lekarzy lodowatym
spojrzeniem.<o:p></o:p></div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Unknownnoreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-4450342284391569953.post-44148394436407170082015-08-06T01:53:00.001+02:002016-02-14T21:45:17.192+01:00Rozdział 1. (3/3)<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
– Masz jeszcze jakieś procenty? – Klara nalała sobie kolejną lampkę wina, po czym wypiła ją haustem. – Sam powiedziałeś, że ta jedna butelka nie wystarczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jej też nie wystarczyła. Nie wystarczyła do tego, by ich zbliżenie nie skończyło się tylko na pocałunku. Chciała pójść dalej, ale z drugiej strony czuła, że na to jest po prostu za wcześnie – albo raczej: że jest do tego zbyt trzeźwa, że oboje są zbyt trzeźwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Mam jeszcze wódkę – zawahał się Łukasz. Nie umiał jej rozszyfrować. Pocałunek, namiętny, magiczny pocałunek, wyrażający nie tylko ich słabość do siebie nawzajem, ale i ogromny ból i pragnienie zrobienia czegoś, by chociaż na chwilę zelżał, a potem… nic. Tak, jakby to się nie wydarzyło. Jakby było tylko fatamorganą albo marzeniem sennym.</div>
<div style="text-align: justify;">
Łukasz przyniósł butelkę i położył ją wraz z dwoma kieliszkami na stoliku przed kanapą, na której Klara w międzyczasie zajęła miejsce.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Alkoholowe podróże. Najpierw francuskie wino, teraz polska wódka… – stwierdziła Klara, przyglądając się naczyniom, które Łukasz właśnie napełniał.</div>
<div style="text-align: justify;">
Może wino było za słabe? Może oboje potrzebowali czegoś mocniejszego, co mogłoby ich porządnie zresetować?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Masz coś przeciwko?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Żartujesz? Patriotyzm ważna rzecz – odparła, patrząc na dwa kieliszki z przezroczystą cieczą.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Za co teraz pijemy? – Łukasz usiadł obok i chwycił w rękę swój kieliszek.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie wiem. Może za to, o czym nie chcesz mi powiedzieć. Z tego, co mówisz, jest to dla ciebie coś bardzo ważnego, więc żeby się udało, ułożyło i żebyś był szczęśliwy.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wiesz, szczęście to pojęcie względne. Ale to miło, że dobrze mi życzysz.</div>
<div style="text-align: justify;">
– W sumie to nie mam powodu, by życzyć ci źle – odpowiedziała, wypijając zawartość swojego kieliszka.</div>
<div style="text-align: justify;">
– A ty?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Co ja?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jesteś szczęśliwa?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wiesz, szczęście to pojęcie względne – odparła, starając się naśladować jego ton głosu i mimikę podczas wypowiadania tego zdania.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jesteś? – Łukasz nie odpuszczał.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Zależy, jak na to spojrzeć. Pojęcie względne, sam tak stwierdziłeś.</div>
<div style="text-align: justify;">
– No to co? Za szczęście? – zaproponował, napełniając kieliszki. – Za to, że czasem za nim gonimy, myślimy, że już go mamy, a ono właśnie wtedy robi nam psikusa i wymyka się z rąk; że wciąż bawi się z nami w kotka i myszkę; że jest takie parszywe, złośliwe i nieprzewidywalne…</div>
<div style="text-align: justify;">
– I za to, że jest bardzo kłopotliwym gościem, bo nigdy nie wiadomo, czy zostanie na dłużej czy może jednak sobie pójdzie, nie zdążywszy nawet usiąść i wypić spokojnie herbaty… – dodała. – Zdrowie!</div>
<div style="text-align: justify;">
Zdawało się, że bardzo dobrze się rozumieją. Klara wywnioskowała, że stopień skomplikowania jej i jego przeszłości wcale zbyt wiele się od siebie nie różnią. Nie wiedziała, co on przeżył ani nie powiedziała mu zbyt wiele o osobie, ale wiedziała spokojnie można by w tej kwestii porzucić wszelkie rankingi i porównywania. Oboje mamy nieźle skopaną przeszłość, stwierdziła w myślach, jednocześnie lustrując go wzrokiem. Łukasz nie chciał tego pokazać. Owszem, z tego, co mówił, można było stwierdzić, że faktycznie miał jakieś problemy, ale mimo z uporem maniaka starał się pokazać, że jest twardym, gruboskórnym facetem, który może i ma za sobą coś, z czego nie do końca był zadowolony, jakieś trudne, bolesne przeżycia, ale którego to po prostu nie wzrusza.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Słabi z nas kowale własnego losu, co? – powiedziała w końcu, uzewnętrzniając swoje dywagacje.</div>
<div style="text-align: justify;">
– W sumie to jesteśmy lekarzami, na medycynie tego nie uczą.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Medice, cura te ipsum.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Sami siebie nie zoperujemy.</div>
<div style="text-align: justify;">
– No nie – przyznała. – W ogóle posklejanie złamanego serca to nie taka łatwa sprawa.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Żmudna robota, na kilka godzin – przytaknął. – Wierzysz w to, że każdy ma gdzieś swojego chirurga, który zdoła zaszyć wszelkie rany?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Zabrzmiało poetycko – skwitowała Klara, popijając wódkę. – Daaaj spokój – dodała przeciągle.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Bo miało. – Uśmiechnął się szarmancko. – Więc? – zapytał całkiem poważnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie, chyba jednak w to nie wierzę – przyznała, chociaż dosyć niechętnie. – A ty?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ja nie wiem. Naprawdę nie wiem. Chciałbym w to wierzyć. Ale chyba… chyba byłby to jednak zbyt wyidealizowany obraz świata.</div>
<div style="text-align: justify;">
– To prawda. W końcu na stole operacyjnym też czasem pacjenci umierają i nie da się nic zrobić. Rany też czasem mogą za głębokie, by móc się zabliźnić.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ale jednak medycyna idzie do przodu – odparł Łukasz, uśmiechając się lekko. – Więc może się kiedyś uda.</div>
<div style="text-align: justify;">
On też doskonale wiedział, że zarówno on, jak i ona mają za sobą dosyć bolesną przeszłość. O swojej nie chciał mówić, w zasadzie nie do końca wiedział, czemu. Chyba nie chciał jej do siebie zniechęcać. Czuł, że Klara jest wyjątkowa i wolał, żeby nie myślała o nim w sposób, w jaki on często myślał o sobie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Czasem szczerze zazdrościł swoim rówieśnikom, mającym poukładane życie. Ci, co chcieli, zaczynali zakładać swoje rodziny; ci, którzy niekoniecznie widzieli się w stałym związku, wiedli spokojne życie singla. Wszystko po kolei. Wszystko tak, jak być powinno i w zgodzie z własnymi poglądami i życzeniami co do przyszłości. Jemu już tak się nie uda. Nigdy. Nie będzie startował z czystym kontem i już do końca życia będzie musiał ponosić konsekwencje swoich wyborów.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie chciał też Klary skrzywdzić. Mimo że znali się krótko, traktował ją szczególnie. Nie chciał, by była kolejną panienką na jedną noc, z którą będzie fajnie, ale nic więcej z tego wyniknie. Czuł jednak, że im dłużej u niego zostanie i im więcej oboje wypiją, tym większe będzie ryzyko, że dojdzie między nimi do czegoś, czego potem oboje mogą żałować. Wypity alkohol nie sprzyjał trzymaniu swoich emocji i pożądania na wodzy, czuł, że procenty sprawiają, że zaczyna tracić nad sobą kontrolę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Podszedł do okna, oparł dłonie o parapet i spojrzał na nocne miasto, licząc, że widok kaskady świateł w oknach sąsiednich kamienic i bloków, reflektorów przejeżdżających samochodów i ulicznych latarni trochę odwróci jego uwagę od Klary. Pozwoli się skupić, mimo procentów, zaczynających szaleć w jego głowie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Hej, masz zamiar zostawić tę flaszkę do połowy pustą? – Klara odwróciła się w jego stronę. – Chyba trochę szkoda, co? – dodała.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tak, chciała się upić. Powoli zaczynała odczuwać wypity alkohol i ten stan – musiała przyznać – po prostu jej się spodobał. W tym znieczuleniu wszystko było jakieś inne. Łatwiejsze, lżejsze. I mniej bolało. Dużo mniej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Już i tak wszystko zaszło za daleko. Planowała spędzić ten wieczór samotnie, wypić dwa, trzy drinki i po prostu trochę się oderwać od rzeczywistości. Wyjść z domu, być gdzie indziej, zmienić otoczenie. A poznała Łukasza i zamiast sączyć samotnie trunki, zaczęła z nim rozmawiać, bawić się, a potem wylądowała u niego w domu. Później pocałunek – spontaniczny, namiętny i wyrażający całą głębię tego, co tych dwoje czuło. Raczej nie do siebie, bo ciężko mówić o jakiejkolwiek mocniejszej niż zwykłe pożądanie, emocjonalnej relacji w kilka godzin po poznaniu się, ale tego, co czuli o sobie. Oboje przeżyli sporo. Oboje byli samotni i oboje chcieli o czymś zapomnieć. Ten pocałunek był właśnie tego wyrazem – chęci zmiany, zamknięcia pewnego rozdziału i rozpoczęcia czegoś od nowa, pragnienia odzyskania zaufania do siebie i do płci przeciwnej i poszukiwania szczęścia, nawet pomimo tego, że oboje uparcie wmawiali sobie, że takowe nie istnieje.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Czemu od razu pustą? – Łukasz wrócił i usiadł obok niej na kanapie. – Może lepiej brzmiałoby, że do połowy pełną? Tak bardziej optymistycznie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– A czy ja już nie wspominałam, że jestem realistką?</div>
<div style="text-align: justify;">
– No to za realistów! – Łukasz napełnił kieliszki i chwycił swój w dłoń.</div>
<div style="text-align: justify;">
– I za rzeczywistość. Słodko-gorzką rzeczywistość – dodała Klara, po czym przechyliła naczynie, łapczywie wypijając jego zawartość.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Tak, słodko-gorzka to dobre określenie. Myślisz, że tę gorycz można czymś przełamać? – zapytał sugestywnie, uśmiechając się zawadiacko.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie wiem – odpowiedziała szybko. – Albo wiem… I nie, nie można – dodała po dłuższej chwili zastanowienia</div>
<div style="text-align: justify;">
– A za piękne kobiety kiedy wypijemy? – zagadnął, przysuwając się bliżej Klary. Był tak blisko, że czuła jego oddech na swoim policzku, kiedy mówił. – Takie jak ty. – Musnął ją lekko w policzek.</div>
<div style="text-align: justify;">
– No nie wiem, nie wiem… – odparła sugestywnie, patrząc na niego uwodzicielsko. – Uważasz, że taka jestem? – zapytała, patrząc na niego figlarnie, chociaż dobrze wiedziała, że Łukasz po prostu za nią szaleje i – tym bardziej teraz, pod wpływem wypitego alkoholu – mogłaby spokojnie owinąć go sobie wokół palca. Widziała to w jego oczach, zachowaniu, słowach… Takie rzeczy potrafiła rozszyfrować.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ciekawe, jaki jest w łóżku</i>, zastanowiła się w myślach, lustrując wzrokiem jego wysportowane, męskie ciało. Zdecydowanie lepiej prezentował się w pozycji stojącej, ale i teraz, jak siedział, można było dostrzec jego walory. Pod koszulą, notabene świetnie dobraną, widać było zarys mięśni. Nie był typem napakowanego kulturysty, ale widać było, że dba o sobie, ćwiczy i na pewno świetnie wygląda również i bez ubrania. <i>A może przede wszystkim bez?</i>, pomyślała.</div>
<div style="text-align: justify;">
Miała ochotę, by do czegoś między nimi doszło. Czemu miałaby przepuścić taką okazję? Był nieziemsko przystojny. I tak samo niesamowicie na nią zadziałał, co w połączeniu z uczuciem niespełnionego życia osobistego tworzyło wręcz wybuchową mieszankę.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Oczywiście, że jesteś – odparł bez zastanowienia. – Jesteś piękna – przyznał po raz drugi tego wieczoru.</div>
<div style="text-align: justify;">
W tym, co powiedział, nie było ani krzty kłamstwa. Tak uważał właściwie od samego początku. Samo to, że miał ją obok, już rozbudzało w nim pożądanie, mimo że sam karcił się w myślach za to, że nieco szafuje tym stwierdzeniem. Ilu już kobietom powiedział, że są piękne? Ba, kilka lat temu myślał, że znalazł swój ideał. A skończyło się to zupełnie inaczej…</div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz jednak o tym nie myślał. Przeszłość bardzo go bolała, to fakt, ale nie chciał temu wszystkiego podporządkować. Ten wieczór był naprawdę wyjątkowy. Może właśnie miał szansę poczuć się lepiej?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Naprawdę jesteś – szepnął jej do ucha.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pochylił się nad nią, umieszczając swoje ręce na wysokości jej barków, po czym zaczął pieścić jej szyję. Klara poczuła, jak po jej ciele przechodzi przyjemny dreszcz. Przymknęła oczy, by całkowicie poddać się tej przyjemności. Łukasz zszedł niżej, obkładając pocałunkami jej dekolt, a potem znów nieco wyżej, by pozwolić spotkać się ich ustom w drugim i być może bardziej namiętnym i rozbudzającym zmysły pocałunku. Żadne z nich nie zaprotestowało. Może właśnie to było to, czego oboje pragnęli od samego początku?</div>
<div style="text-align: justify;">
Łukasz wsunął rękę między jej plecy a oparcie kanapy i jednym ruchem rozpiął suwak jej sukienki, która zsunęła się, odsłaniając się szczupłe ciało. Klara nie pozostawała mu dłużna, kiedy z dziką wręcz ekscytacją po kolei rozpinała guziki jego koszuli.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Pragnę cię – wycharczał, gdy ona próbowała rozpiąć jego rozporek, wyczuwszy jego nabrzmiałą męskość ocierającą się o jej brzuch i uda podczas pieszczot.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pozbawiając się nawzajem kolejnych części garderoby i rozrzucając je po drodze, targani buzującym w nich pożądaniem, udali się do sypialni.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Chcesz tego? – zapytał retorycznie Łukasz, patrząc na nią przepełnionymi pragnieniem oczami. Wodził dłońmi po jej smukłym ciele, obrysowując jego kształt. Idealny kształt.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Oczywiście – odparła prowokująco, muskając dłońmi jego nagi tors.</div>
<div style="text-align: justify;">
Musiał ją mieć. A ona jego. Chociaż na tę krótką chwilę i nawet, gdyby to miało być ich pierwsze i jedyne spotkanie. Łukasz uśmiechnął się tajemniczo, na krótką chwilę pozostając w bezruchu i wymuszając tym samym, by poczekała. Chciał wprowadzić nutkę tajemnicy i jednocześnie podniecić ją jeszcze bardziej. Była niecierpliwa. Nie mogła doczekać się tego, co za chwilę nadejdzie. Chciała poczuć go w sobie. Teraz, zaraz, natychmiast. Całe jej ciało mówiło: chcę, ponaglając go do uczynienia kolejnego kroku.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wszedł w nią. Wybrał doskonały moment, tamta chwila niepewności sprawiła, że doznania były jeszcze silniejsze. Rozkosz wypełniła ich ciała. Kochali się namiętnie, gorąco, nachalnie, gwałtownie, brutalnie i bez opamiętania, zapominając o całym świecie i doprowadzając się nawzajem do ekstazy. Pragnęli, by ta chwila – piękna i pełna jakiejś dziwnej, chociaż wciąż niezwykle przyjemnej magii – trwała wiecznie, by ich ciała pozostały splecione na zawsze.</div>
<div style="text-align: justify;">
Trudno powiedzieć, czy wszystko potoczyłoby się tak samo, gdyby okoliczności były inne. Pewnie gdyby nie samotność, ból i frustracja nad nieudanym życiem uczuciowym, przypadkowe spotkanie i alkohol, nie wylądowaliby razem w łóżku. Ale o tym nie myśleli, nie to było dla nich ważne. Poddali się zupełnie chwili i kłębiącym się w nich emocjom, zatracając się w rozkoszy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ten seks był dla nich trochę jak terapia. Pozwolił Klarze znów poczuć się pełnoprawną kobietą, a Łukaszowi – mężczyzną. Pozwolił im zapomnieć. Zapomnieć o tym, co w ich życiu było złe, nieprzemyślane i nieudane; zapomnieć o bólu z przeszłości, o tym, że ich teraźniejszość też nie była taka, jak sobie wymarzyli i o strachu przed przyszłością.</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
*</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
– Kawy? – zapytała beztrosko, stojąc oparta o kuchenny blat plecami do okna, przez które można było dojrzeć jaskrawe promienie wschodzącego słońca. Było dość wcześnie, ale jakoś niespecjalnie miała ochotę zastanawiać się nad tym, która godzina. – Przepraszam, obsłużyłam się sama – dodała jeszcze, uznając, że przejście do porządku dziennego i skupienie się na zwykłych, codziennych i przyziemnych sprawach, do których, na przykład, zaliczała się właśnie kawa, było najlepszą opcją po tym, co się wydarzyło. Nie było sensu tego roztrząsać, w końcu oboje byli dorośli. Żaden z nich nie potrafił jednak tak do końca o tym zapomnieć i tak po prostu wymazać, trzeba było więc czymś zatuszować tę niezręczną ciszę, która pojawiłaby się na pewno, gdyby nie zastępczy, zbawienny wręcz temat o zwykłej, banalnej kawie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Chętnie – mruknął Łukasz, mrużąc oczy, które zdawały się być niezadowolone z powodu oślepiającego je słonecznego światła, wręcz wdzierającego się do pokoju. – Nie ma problemu, częstuj się – dodał. – Może coś zjesz? Lodówka wprawdzie nie jest pełna, nie miałem czasu zrobić porządnych zakupów, ale coś na pewno się znajdzie – dodał, nieświadomie podchwyciwszy koncepcję Klary o codziennych tematach, mających jakoś odroczyć ten, który uparcie cisnął się na usta.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie, dzięki – rzuciła obojętnie, odkładając pusty już kubek po kawie na blat. – Pójdę już. Dzięki za… – zawahała się chwilę. –… wszystko. Tak, za wszystko. I jeszcze raz wszystkiego najlepszego. – dodała, po czym, nie czekając na jego odpowiedź, wzięła torebkę i udała się w kierunku wyjścia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Alkohol wyparował. Przyjemny stan lekkości i odurzenia gdzieś się ulotnił. Tak, jak lek, który po jakimś czasie przestaje działać. Nie chciała dłużej tego przeciągać. Wiedziała, że prędzej czy później przestaną rozmawiać o kawie czy śniadaniu, a zaczną o tym, co się wydarzyło. Niespecjalnie miała na to ochotę. Nie znali się, nie spotkają się już więcej, a dyskusja o poprzedniej nocy i rozgrzebywanie tego w niczym by im nie pomogły. A więc przeciwnie. Oboje mieli swoje życie, plany, zajęcia – i tak miało pozostać, a o sobie najzwyczajniej w świecie powinni zapomnieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Zaczekaj! – Łukasz chwycił ją za rękę, powstrzymując przed naciśnięciem klamki. – Naprawdę chcesz tak po prostu pójść?</div>
<div style="text-align: justify;">
- A co mam zrobić? – rzuciła obojętnie, unikając spojrzenia mu w oczy. – Mam zostać, zjeść z tobą śniadanie i pogadać o pierdołach? Czy może rzucić ci się w ramiona albo może zaliczyć jakiś szybki numerek z rana? Słuchaj, nie znamy się. Jesteśmy dla siebie zupełnie obcymi ludźmi. I lepiej niech tak zostanie… - Wyswobodziła rękę z jego uścisku i po prostu wyszła.</div>
Unknownnoreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-4450342284391569953.post-52724025056826161352015-07-05T02:10:00.002+02:002016-02-01T00:16:26.076+01:00Rozdział 1. (2/3)<div style="text-indent: 50px;">
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– To znaczy? – odparła,
przygryzając wargi.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 150%; text-indent: 50px;">–
</span><span style="line-height: 150%; text-indent: 50px;">No wiesz…</span><span style="line-height: 150%; text-indent: 50px;"> </span><span style="line-height: 150%; text-indent: 50px;">mieszkam tu niedaleko, mam w domu pyszne wino
i przyznam nieskromnie, że całkiem nieźle gotuję.</span><span style="line-height: 150%; text-indent: 50px;"> </span><span style="line-height: 150%; text-indent: 50px;">No i … –</span><span style="line-height: 150%; text-indent: 50px;">
</span><span style="line-height: 150%; text-indent: 50px;">urwał i spojrzał na zegarek – za niecałe trzy godziny mam urodziny, więc
miło by mi było, gdybym jednak nie został sam. – Uśmiechnął się słodko.</span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
–
No dobra, tym mnie przekonałeś. – Klara założyła krótką, skórzaną ramoneskę,
chwyciła torebkę i razem z Łukaszem wyszli z lokalu. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Na
zewnątrz przywitał ich delikatny, ale dosyć chłodny uścisk wiatru. Marcowa
pogoda bywała kapryśna i chociaż dni stawały się coraz cieplejsze i bardziej
słoneczne, a w powietrzu czuć było wiosnę, wieczory i noce wciąż jeszcze nie
zachwycały wysoką temperaturą.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Chłód był zbawienny. Spowodował
nie tylko gęsią skórkę, ale też nieco ostudził ich pożądanie i buzujące w ich
wnętrzach emocje. W głowach obojga z nich – chociaż, oczywiście, tego nie
przyznali – przynajmniej przez krótką chwilę przemknęła fantazyjna myśl o ich
nagich, splecionych ciałach. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Zarówno Klarze, jak i Łukaszowi
czegoś brakowało – nie tylko seksu samego w sobie, ale po prostu bliskości,
czułości, a w końcu również i miłości, chociaż tego nie można oczekiwać po
pierwszym spotkaniu. Zresztą, Klara nie oczekiwała tego wcale. Jeśli już miała
jakieś wymagania, to po prostu takie, by poczuć się kobietą i tego nie myśleć o
nieudanym życiu osobistym. Tylko tyle. Wiedziała, że jeśli do czegoś między
nimi dojdzie, to będzie to tylko i wyłącznie przygoda na jedną noc. Będzie
fajnie i tyle, nic więcej. Na związek i tak – jak sama twierdziła – nie była
gotowa. I nie mogła odpowiedzieć na pytanie, czy kiedykolwiek się to zmieni.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Wytłumacz mi coś, bo naprawdę
nie rozumiem – zagadnął. – Jak to się stało, że jesteś sama?</div>
<div style="text-align: justify;">
–
Sugerujesz, że coś ze mną nie tak? Że mam jakiś ukryty defekt, jakąś wadę
fabryczną? Zasmucę cię, ale nie. Wszystko ze mną w porządku – odrzekła
profesorsko. – Może po prostu najzwyczajniej w świecie nie trafiłam jeszcze na
tego właściwego – dodała, ale chyba sama nie bardzo wierzyła w mity o dwóch
połówkach jabłka, dlatego takie stwierdzenia brzmiały dla niej zbyt patetycznie
i pusto. – A ty? – zapytała, nie pozostając dłużną.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
–
Powiedzmy, że podobnie. Ale wydaje mi się, że u mnie sprawa jest nieco bardziej
skomplikowana niż u ciebie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
–
Co, drażliwy temacik? – Uniosła brwi w sugestywnym geście.<span style="font-size: 13.5pt; line-height: 150%;"> </span>Nie chciała wyprowadzać go z błędu i tłumaczyć, że i jej
sytuacja nie należy do najprostszych, dlatego stwierdzenie, że to właśnie jego
życie pokomplikowało się bardziej, było nieco ryzykowne.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
–
No, powiedzmy – uciął. – Długa historia, ale może kiedyś ci opowiem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
–
Bardziej skomplikowana... – zastanowiła się Klara. – Lubię takie historie. Są
prawdziwe i niebanalne i przynajmniej nie stwarzają cholernego złudzenia, że
życie jest piękne i wszystko kończy się happy endem – dodała, chcąc nieco
zachęcić Łukasza, by rozwinął temat. Wywnioskowała, że jest mężczyzną z
przeszłością. Takich lubiła najbardziej, bo zdążyli już porzucić wyidealizowany
obraz świata i często nie wymagali za wiele. No i była ciekawa, co dokładnie
kryje się za stwierdzeniem, że sprawa jest bardziej skomplikowana.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Nie lubisz happy endów? –
zaśmiał się lekko, ukazując rząd prostych, kształtnych zębów. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Jestem realistką – odpowiedziała
całkiem poważnie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– I dlatego nie uznajesz
szczęśliwych zakończeń? Chyba pomyliłaś realizm z pesymizmem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Uznaję. Ale nie uznaję tego, że
każda historia musi je mieć. Bo nie musi. I nie ma.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– No, z tym się akurat zgodzę –
przyznał. – To tutaj – Wskazał na oddalony o najwyżej kilkadziesiąt metrów
budynek.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Faktycznie mieszkał niedaleko.
Przejechali jeden przystanek tramwajem, a potem, omijając ulicę i skracając
sobie tym samym drogę, przeszli przez otoczoną zielenią, brukowaną alejkę i
znaleźli się praktycznie przed rzędem kilkupiętrowych kamienic. Równie dobrze
dystans, który dzielił miejsce zamieszkania Łukasza od rynku, można było
pokonać w całości pieszo i nie zajęłoby dłużej niż pół godziny i pewnie gdyby
nie zbieg okoliczności, który sprawił, że natknęli się na tramwaj jadący w
tamtym kierunku, wybraliby właśnie taką formę transportu.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Mieszkanie
mieściło się na trzecim piętrze. Nie było ani małe, ani duże, po prostu
średniej wielkości i raczej nieprzeznaczone dla jednej osoby, co potwierdzało
to, że, oprócz kuchni, salonu i łazienki, mieściły się tam dwa pokoje. Jeden z
nich był zamknięty, w drugim natomiast przez niedomknięte drzwi można było
dostrzec cień łóżka. Przeszli korytarzem kawałek dalej i znaleźli się w salonie
z wydzielonym w rogu aneksem kuchennym i ciemnobrązową kanapą po przeciwnej
stronie. Obok niej stał niewielki stolik z jasnego drewna, na ścianie wisiał
telewizor, a w kącie stała komoda i regał z kilkoma półkami, na których stały
dwa opasłe podręczniki do chirurgii, a większa część wciąż pozostawała
niezagospodarowana. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Mieszkanie, choć było zadbane,
wyglądało jakoś tak…<i> niedomowo</i>. Było
tam tak pusto, brakowało klimatu. Na próżno było szukać zdjęć, pamiątek czy
ozdób na półkach, wazonów, roślin czy innych drobiazgów, które z reguły w
większości domostw się znajdują. Nie było tam też takiego <i>domowego bałaganu</i> – do połowy przeczytanej gazety odłożonej gdzieś
na stoliku, pozostawionej w gniazdku ładowarki do telefonu, otwartego i
nieodłożonego na miejsce laptopa albo jakiegoś świstka z zapisanym na szybko
numerem telefonu ani żadnych innych <i>odchyleń
</i>od ustalonego, idealnego porządku, które przecież nie świadczą o
zaniedbaniach i bałaganiarstwie domowników, ale są normalną konsekwencją tego,
że ktoś w danym miejscu przebywa, mieszka… po prostu żyje. Wnętrze mieszkania
Łukasza – a przynajmniej ta jego część, której Klara miała okazję się
przyglądnąć – najzwyczajniej nie miało charakteru. Wyglądało tak, jakby było <i>niedorobione</i> – oczywiście, nie w sensie dosłownym, ale
takim, że nikt nie zdążył tchnąć w nie życia.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
–
Rozgość się – zaproponował Łukasz. – Wiem, że trochę tu pusto, ale niedawno się
wprowadziłem, więc… sama rozumiesz – wyjaśnił, jakby właśnie przeczytał w jej
myślach. –Przynajmniej nie ma bałaganu. – Uśmiechnął się słodko, wiedząc, że za
jakiś czas – a właściwie już całkiem niedługo – w tym czystym, wręcz <i>nietkniętym</i> mieszkaniu utrzymanie
porządku stanie się odrobinę trudniejsze. – Zjesz coś? Nie chcę się chwalić,
ale robię całkiem niezłe spaghetti, co ty na to?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 150%;">–
Brzmi nieźle – zaaprobowała Klara, siadając na jednym z dwóch wysokich krzeseł
ustawionych przy kuchennej wyspie.</span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
–
Co, będziesz patrzeć mi na ręce? Nie, nie otruję cię – zażartował Łukasz,
wyciągając potrzebne składniki na kuchenny blat.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
–
Nie przyszło mi to nawet do głowy – odparła zgodnie z prawdą. Wybrała to
miejsce, bo po prostu czułaby się nieswojo, siedząc na drugim końcu pokoju w
obcym mieszkaniu i to w ciszy, bo w końcu rozmowa ze znajdującym się kilka
metrów dalej Łukaszem byłaby nieco utrudniona. – Ale jak tak o tym wspomniałeś,
to zaczynam nabierać podejrzeń. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Klara! – odpowiedział z udawanym oburzeniem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– No dobrze, już dobrze, żartowałam. – Uśmiechnęła się
słodko. – Ale to mięso na pewno masz świeże? – dodała, z trudem tłumiąc śmiech.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Ja się tu staram, a ty tego w ogóle nie doceniasz! –
zasmucił się teatralnie, wywołując na twarzy sztuczny grymas.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
–Oj, no doceniam, doceniam. – Klara zeszła ze swojego miejsca, podeszła
do Łukasza i znienacka pocałowała go w policzek. Choć nie krył swojego
zadowolenia, był wyraźnie zaskoczony, bo nie spodziewał się takiej reakcji z
jej strony, a przynajmniej nie tak szybko. Zresztą, Klara zdziwiła również samą
siebie, to było po prostu nie w jej stylu.
Ale nie żałowała. Owszem, zrobiła to pod wpływem impulsu, ale z własnej
woli i nie wbrew sobie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– A to za co? – zapytał
rozmarzony.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Powiedzmy, że... za nic, tak bez
okazji. Przeszkadza ci? – odparła uwodzicielsko, dobrze znając odpowiedź na to
pytanie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
–
Wręcz przeciwnie – Łukasz rozmarzył się ponownie. – Mogę liczyć na
powtórkę?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– No, no, nie przyzwyczajaj się! –
zagroziła, ale zaraz potem uśmiechnęła się słodko. Musiała przyznać, że jej się
to spodobało. Polubiła uwodzenie Łukasza. Tak naprawdę nie wymagało to od niej
zbyt wiele wysiłku i nie stanowiło wielkiego wyzwania, ale jednak było w nim coś tajemniczego,
nieoczywistego – i właśnie to czyniło tę całą sytuację fascynującą. Nigdy nie
pomyślałaby, że właśnie tak potoczy się ten wieczór i że wyląduje w mieszkaniu
faceta, który tak naprawdę <i>je jej z ręki.</i>
Postanowiła to wykorzystać i postarać się chociaż trochę <i>znieczulić</i> w tej swojej samotności. Zapomnieć o niej, przyćmić,
przestać czuć.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Łukasz spojrzał na nią ukradkiem
znad parującego garnka. Była atrakcyjna, pociągająca… po prostu piękna. On
też był samotny i zapewne dlatego obecność młodej kobiety o ponadprzeciętnej
urodzie jeszcze bardziej na niego wpływała.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
W jego sercu co jakiś czas odzywały się rany z
przeszłości. Rany, które tak naprawdę sam sobie zadał – albo przynajmniej w
dużym stopniu się przyczynił, podejmując takie, a nie inne decyzje i
popełniając błędy, których skutki były nie tylko nieodwracalne, ale także dużo
bardziej dotkliwe, niż mogłoby się na początku wydawać. Przez moment przemknęło
mu przez myśl, żeby jej o tym powiedzieć, ale zaraz potem zbeształ za to sam
siebie. Nie mógł, na to było stanowczo za wcześnie. I nie wiedział, czy
kiedykolwiek będzie wystarczająco <i>późno</i>.
</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Klara go zafascynowała. Nie tylko
fizycznie, ale też i… <i>psychicznie</i>. W
głowie nie miał jedynie siebie i jej podczas pełnej namiętności erotycznej
sceny – chociaż musiał też przyznać, że jako facet po prostu jej pragnął,
szalenie pragnął. Ale obok tego była właśnie chęć spędzenia razem czasu,
poznania się, rozmowy przy lampce wina. Nie brakowało mu tylko seksu, ale
również po prostu <i>normalnego </i>towarzystwa.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Nie masz żadnych znajomych? </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Mam – odpowiedział szybko. –
Albo raczej miałem. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– I co się stało? Nie dałeś im
pobawić się swoją koparką, a oni obrazili się i uciekli do innej piaskownicy?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Nie. Po prostu od zakończenia
studiów mnie tu nie było, więc teraz jest trochę tak, jakbym wkraczał do
nowego, zupełnie obcego środowiska, a nie przeprowadzał się z powrotem do
miasta, w którym się urodziłem, wychowałem i które w gruncie rzeczy dobrze
znam. Powiedzmy, że muszę się tu na nowo odnaleźć.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Rozumiem – odpowiedziała
banalnie, bo nic innego nie przychodziło jej do głowy. – Będę bardzo wścibska,
jeśli zapytam, co się stało, że wyjechałeś? –
dodała, nie mogąc powstrzymać się przed zadaniem tego pytania.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Sprawy rodzinne – uciął szybko. –
Długa, zawiła i niezbyt przyjemna dla mnie historia.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Ale już wszystko w porządku,
tak? – zapytała, właściwie chcąc się jedynie upewnić. W końcu, skoro wrócił, to
– jak wywnioskowała – musiało być już dobrze. Podświadomie tego chciała.
Chciała potwierdzenia, że faktycznie wszystko to, co kryje się pod określeniem <i>sprawy rodzinne,</i> już się ułożyło i jest
takie, jak powinno być. Życzyła Łukaszowi dobrze – mimo że tak naprawdę go nie
znała, kibicowała mu i szczerze chciała, żeby rzeczywiście wszystkie jego
problemy się rozwiązały.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Sprawa w pewnym sensie się
rozwiązała, ale chyba żadne rozwiązanie nie byłoby w tym przypadku dobre.
Zresztą, <i>w porządku</i> to pojęcie
względne – odparł, unikając powiedzenia czegokolwiek, co mogłoby choćby w
najmniejszym stopniu zdradzać, czego konkretnie dotyczyła ta <i>sprawa</i>. – No, gotowe – oświadczył
triumfalnie, z niezwykłą lekkością i naturalnością zmieniając temat, po czym
wyciągnął z wiszącej szafki dwa talerze i nałożył na nie dwie porcje
przygotowanej przez siebie potrawy. – Głodna?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Jak wilk! – przytaknęła Klara,
delektując się aromatem unoszącym się znad postawionego przed nią naczynia.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Wina? Dostałem ostatnio od
kumpla, jako część trochę przyspieszonego prezentu na urodziny. Przywiózł z
Francji, nie znam się, ale podobno dobre. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Francuskie wino, powiadasz?
Zawsze i wszędzie – zaaprobowała Klara. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Łukasz wyjął butelkę, postawił
przed Klarą i ponownie wrócił do kuchni, by wyjąć z szafki kieliszki.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span lang="FR">– <i>Château du Vieux Parc</i> – Klara wypowiedziała
na głos nazwę na etykiecie. – <i>Equilibré
et élégant, ce vin vous séduira par la finesse de ses tanins et sa longeur
aromatique... </i></span>No, brzmi nieźle – skwitowała, przeczytawszy fragment
opisu drugiej strony smukłej butelki.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Mówisz po francusku? I znasz się
na winach? – zapytał, kładąc na stole dwa przezroczyste naczynia.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Po francusku mówię. Ale
stwierdzenie, że znam się na winach, jest jednak przesadzone. Mieszkałam kiedyś
we Francji, więc kilka francuskich gatunków kojarzę, tylko tyle, nie jestem
jakimś znawcą ani koneserem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Mieszkałaś we Francji? – zapytał
retorycznie, chcąc, by rozwinęła temat.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Tak. Przeprowadziłam się tam z
rodzicami, kiedy miałam trzy lata, a wróciłam do Polski jako szesnastolatka,
więc można powiedzieć, że się tam wychowałam – opowiadała, delektując się
posiłkiem. – Z rodzinnym krajem
kojarzyłam tylko jakieś urywki wspomnień z bardzo wczesnego dzieciństwa, ale
lubiłam tu przyjeżdżać do dziadków na wakacje albo na święta, coś mnie tu
ciągnęło. No i ostatecznie postanowiłam tu wrócić i zamieszkać.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– <i>Postanowiłaś</i>? To znaczy, że wróciłaś sama?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Tak. Rodzice wciąż tam
mieszkają, jeśli o to pytasz – Klara mistrzowsko odczytała sens tego dość
ogólnego pytania. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– I tak sobie po prostu wróciłaś i
zamieszkałaś w obcym kraju? – zdziwił się.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Tak, wiem, że szesnaście lat to
dosyć młody wiek jak na wyprowadzkę z domu, ale cóż. Tak wyszło, liceum
skończyłam we Francji, a studia zaczęłam już tu. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Szybko ci poszło z tą szkołą –
stwierdził, upijając łyk ze swojej lampki.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Tak wyszło – Klara zaśmiała się
lekko. – Poszłam do szkoły jako pięciolatka, na początku było mi trudno, ale
później się wyrobiłam i nawet udało mi się przeskoczyć jedną klasę.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Zdolne dziecko – pochwalił
Łukasz, uśmiechając się słodko.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Oj, przestań, stare czasy.
Przynajmniej mogłam wcześniej zacząć studia.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Ale rodzice tak ci po prostu na
to pozwolili? – Łukasz wciąż drążył temat. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Na co? Na powrót do kraju? –
zapytała retorycznie, znów doskonale wiedząc, co jej rozmówca ma na myśli. –
Wiesz, ja nigdy nie byłam typem sentymentalisty, który ceni sobie więzi
rodzinne. Oni chyba zresztą też nie. – Uśmiechnęła się lekko i spojrzała na
niego wymownie. – Ale znowu tak łatwo nie poszło, bez przesady. Potrzebowali
trochę czasu, żeby oswoić się z faktem, że ja, ich malutka córeczka, chcę
jednak kontynuować swoją edukację i w ogóle swoje życie gdzie indziej. Zresztą,
miałam tu dziadków. Gdyby nie oni, powrót do kraju wtedy na pewno by się nie
udał.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– I nie czułaś się tu obco?
Samotnie? W końcu we Francji spędziłaś trzynaście lat, to szmat czasu.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Czułam – odpowiedziała krótko,
upijając kolejny łyk ze swojej lampki. – W ogóle… – zawahała się – szesnaście
lat do wciąż dosyć głupi wiek. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Co masz na myśli?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– No, wiesz, imprezy, pierwsza wódka,
trawka, kilka przygodnych związków… Takie tam.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Czyli było z ciebie niezłe
ziółko! – skwitował z błyskiem w oku.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Bez przesady – ucięła. – Nie
byłam hybrydą dziwki, alkoholiczki i narkomanki. Po prostu pierwszy rok był
dosyć ciężki… Ogrom materiału do nauki, różnica wieku z ludźmi z roku, problemy
z aklimatyzacją w nowym środowisku, no i spuszczenie się spod kontroli
rodziców…</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Rozumiem – przytaknął.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Naprawdę! – broniła się Klara,
czując, że zgodził się jedynie z grzeczności, a nie z przekonania. – Nie
zalewałam się w trupa co tydzień, nie brałam udziału w orgiach i nie sypiałam z
pierwszym lepszym, nie dawałam sobie w żyłę… No i wyszłam na ludzi, jak widać.
A poza tym… Ty niczego nie odwaliłeś w młodości?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– To się chyba zdarza każdemu –
odparł wymijająco.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Czyli tobie też? – drążyła.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Powiedziałem: <i>każdemu</i>, a więc mnie też. Uważam się za
człowieka, więc się wliczam. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– No, to kamień z serca – zażartowała.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Co?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Że jednak jesteś człowiekiem –
odparła, udając poważny, profesorki wręcz ton. – Ale zapytam dla formalności:
mężczyzną, tak?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– A co, masz co do tego jakieś
wątpliwości? – oburzył się teatralnie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Nie no, tak tylko pytam. Jakby
co – zaśmiała się.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Więc żeby było jasne: tak,
mężczyzną. A więc za mężczyzn! – ochoczo wzniósł toast kolejną lampką wina. –
Żebyście nie myślały, że jesteśmy uosobieniem wielkiego zła na tej planecie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– A nie jesteście? – skontrowała
Klara, ale chwilę potem przyłączyła się do toastu.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Nie jesteśmy. Nie wiem, jakich
mężczyzn spotkałaś na swojej drodze, ale naprawdę nie jesteśmy. A już na pewno
nie wszyscy.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Jak na razie, to tobie mogę co
najwyżej powiedzieć, że faktycznie nieźle gotujesz.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– No wiesz, samotny mężczyzna
powinien takie <i>sztuczki</i> znać.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Czyli mam rozumieć, że
pogodziłeś się ze swoim losem?– zapytała retorycznie. – Słusznie. Ja też.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Mówiłem ci już, że moja sytuacja
jest bardziej skomplikowana – odparł tajemniczo.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Cóż, można się o tym łatwo
przekonać.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Oj, chyba ta jedna butelka wina
nie wystarczy, żebym ci o tym opowiedział. – Wskazał na stojącą na stole do
połowy napełnioną butelkę i napełnił po raz drugi puste już lampki.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Mam się jednak bać?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Nie, nie – zaprzeczył
pospiesznie. – Po prostu nie lubię o tym rozmawiać. Moja przeszłość była nieco…
burzliwa i… niezbyt udana – odpowiadał Łukasz, ważąc słowa. – Nie, nie jestem
psychopatą, to już ustaliśmy – bronił się, chcąc nie tyle uspokoić Klarę, bo
przecież ona doskonale o tym wiedziała, ale po prostu trochę rozładować
atmosferę. Jego zdaniem zrobiło się stanowczo zbyt poważnie, drętwo i
przygnębiająco, a tego nie chciał. – Chodzi o życie osobiste – dodał, starając
się jakoś to podsumować w taki sposób, by nie musieć zdradzać zbyt wielu
szczegółów, a jednocześnie nie kłamać.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Czyli nie chcesz o tym
rozmawiać? – Klara odłożyła sztućce na pusty już talerz i usiadła głębiej na
krześle.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Raczej ty nie chcesz słuchać.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Chcę.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Nie chcesz, uwierz mi.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Nie, żeby się bał jej to
powiedzieć, ale po prostu nie wyobrażał sobie, żeby dziewczynie, którą ledwie
poznał, zdradzał tak osobiste i zawiłe szczegóły. Co prawda, już kiedyś obiecał
sobie, że da spokój z kobietami, że wydorośleje, że poświęci się temu, czemu w
tej sytuacji powinien się poświęcić, ale… kiedy miał obok taką dziewczynę, jak
Klara, jego postanowienie zupełnie straciło na znaczeniu. Nie chciał jej
zniechęcać do siebie, chciał tę relację – o ile jakakolwiek się stworzy –
budować powoli i stopniowo. Zacząć od fundamentów, a nie od dachu. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Łukasz wstał i chwycił brudne
talerze, by zanieść je do kuchni. W tym momencie Klara mimochodem, podświadomie
zerknęła na zegar. Północ.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Wszystkiego najlepszego! –
Wstała ze swojego miejsca i podeszła do Łukasza, który akurat wkładał naczynia
do zmywarki. – Chyba pierwszy raz świętuję urodziny kogoś, kogo poznałam parę
godzin wcześniej, więc nie wiem, czego ci życzyć. Ale szczęście chyba przyda
się każdemu, co? – Klara uśmiechnęła się lekko. – A więc szczęścia… i żeby
wszystkie twoje skomplikowane sprawy się rozwiązały. – Po raz kolejny zbliżyła
się i musnęła jego policzek.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Byli blisko, niepokojąco i
niebezpiecznie blisko. Czuli swój zapach, oddech, ciepło, pożądanie i ogromną
chęć ukojenia bólu, które powodowały liczne rany z przeszłości. Oboje byli
poranieni. Oboje mieli za sobą coś, o czym nie woleli nie mówić, czego nie
chcieli wspominać. Oboje mieli za sobą trudną, chociaż inną przeszłość. Oboje
byli samotni. I oboje uparcie wmawiali sobie i całemu światu, że przecież tak
im dobrze. A przecież dobrze nie było…</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Jesteś piękna – powiedział, po
czym pocałował ją w usta. Po raz pierwszy wyznał to na głos, przestał skrywać
to w zakamarkach swojego serca. </div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie zaprotestowała, kiedy zbliżyły
się ich usta. Co więcej, poddała się temu, starając się tę chwilę maksymalnie
wydłużyć…</div>
</div>
Unknownnoreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-4450342284391569953.post-27184676429686513482015-05-25T16:29:00.001+02:002016-03-07T15:00:33.925+01:00Rozdział 1. (1/3)<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Dzięki. – Szczupła brunetka
uśmiechnęła się zalotnie do barmana i ześlizgnąwszy się z wysokiego, barowego
krzesła, udała się w stronę stolika pod oknem. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Położyła wysoką szklankę na blacie
i pociągnęła z niej kilka łyków. Zwykle nie uciekała w alkohol, w zasadzie był
to pierwszy raz, kiedy raczyła się procentami sama, bez towarzystwa swoich
znajomych i bez okazji. Nie była tam jednak po to, żeby się upić, i nie liczyła na
to, że alkohol ją jakoś <i>zresetuje</i>,
pozwoli zapomnieć. Nie. Dobrze wiedziała, że to tak nie działa. Była tam po to,
żeby się wyrwać. Wyrwać ze swojej rzeczywistości, zabić czas w swój pierwszy od
dłuższego czasu, choć niespecjalnie przez nią wyczekiwany, wolny weekend i
pobyć ze sobą i… swoją samotnością, która zaczęła doskwierać jej jeszcze
bardziej. Marta, jej przyjaciółka i zarazem współlokatorka właśnie się
zaręczyła. Cieszyła się jej szczęściem, ale jednocześnie najzwyczajniej w
świecie jej zazdrościła. Trochę było jej głupio, bo w końcu powinna życzyć
swojej przyjaciółce jak najlepiej. I życzyła. Ale jednocześnie nie potrafiła
wyzbyć się tego żalu, że sama nie potrafi ułożyć sobie życia i że w długie
wieczory będzie mogła co najwyżej przytulić się do termofora, a nie – tak jak
Marta i wielu innych – do ukochanej osoby i że będzie wracać do pustego
mieszkania, w którym będzie brakować nie tylko drugiej połówki, ale też
jakiegokolwiek innego towarzystwa. Mieszkanie będzie puste w sensie dosłownym,
w końcu z góry wiadomo było, że zaręczyny Marty wiązały się z tym, że niedługo
się wyprowadzi. Może nie za dzień, pewnie i nie za tydzień czy dwa, bo póki co
nie mieli jeszcze z narzeczonym gdzie zamieszkać, ale przecież już od jakiegoś
czasu zaczynali powoli rozglądać się za czymś własnym, a teraz, po zaręczynach,
poszukiwania swojego gniazdka przybrały na sile i intensywności, więc
opuszczenie przez Martę mieszkania, które dzieliły wspólnie od kilku, było
tylko kwestią czasu. Zresztą, jeśli jakimś cudem nie wyprowadzi się jeszcze
przed ślubem, to na pewno po. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Nie chciała stawać swojej
przyjaciółce na drodze do szczęścia, ale najzwyczajniej w świecie poczuła
jakieś dziwne ukłucie w sercu, kiedy Marta pochwaliła się pierścionkiem
zaręczynowym. Klara nie mogła ciągle udawać, że jej to nie rusza, a nie chciała
też niszczyć dobrego nastroju swojej przyjaciółki dwa dni po jednym z
najpiękniejszych w jej życiu, dlatego właśnie tak postawiła spędzić ten wieczór
– samotnie i z dala od mieszkania wręcz kipiącego szczęściem, którego Klara nie
chciała niszczyć, ale które było dla niej uczuciem obcym – przynajmniej w takim
wymiarze, bo oprócz swoistej porażki w życiu uczuciowym, na gruncie zawodowym
rzeczywiście odniosła już sporo sukcesów i podołała wielu wyzwaniom, o których
wielu ludzi na podobnym etapie kariery mogło jedynie pomarzyć. Tak prężnego
rozwoju w tej dziedzinie faktycznie pragnęła od samego początku. I z każdym
dniem czuła, że jej plany i oczekiwania zaczynają się ziszczać. To dawało jej
ogromną satysfakcję, to oczywiste, ale to nie znaczyło jeszcze, że jej życie
było w pełni udane. Mimo że tego nie pokazywała, bo przecież była silna,
niezależna i radząca sobie ze wszystkim, to jednak czasem brakowało jej tej
świadomości, że po prostu w jej życiu jest ktoś dla niej ważny, ukochany,
jedyny. W głębi serca bardzo tego pragnęła. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<i>No, to zdrowie, Klara</i> – powiedziała do
siebie w myślach, zanurzając usta w napoju. <i>Za
samotność</i> – dodała, po czym pociągnęła kolejny łyk. Może jednak chciała się
upić? Może jednak chociaż na chwilę chciała przestać pamiętać o tym wszystkim,
co przeżyła – o przygodnych związkach, w
które brnęła dla zabawy albo zaspokojenia jakichś chorych ambicji, chociaż i
tak od początku skazane były na niepowodzenie i które kończyły kilkoma wspólnymi
nocami i… rozczarowaniem. Rozczarowaniem, ale i wciąż pogłębiającym się
pragnieniem miłości – tej prawdziwej miłości – które jednak skrzętnie w sobie
ukrywała i z mistrzowską wręcz wprawą dusiła, uważając za utopijne, niemożliwe
do spełnienia marzenie.<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Cześć, ślicznotko – zagadnął młody mężczyzna, niespodziewanie podchodząc do jej
stolika. – Mogę się przysiąść czy zaraz wróci twój chłopak i delikatnie mnie
stąd wyprosi?</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Możesz – odpowiedziała,
podnosząc lekko wzrok znad swojej szklanki.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Łukasz – przedstawił się,
podając jej rękę.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Klara – odwzajemniła uścisk i
uśmiechnęła się lekko. Sama nie wiedziała, czemu, w końcu rozmawiała z zupełnie
obcym mężczyzną, który w zasadzie nie powinien wzbudzić w niej żadnych
pozytywnych odruchów, szczególnie po tym, jak nazwał ją ślicznotką. Była
świadoma swoich atutów, nawet często potrafiła je wykorzystać, ale szczerze
nienawidziła, kiedy mężczyźni skupiali się jedynie na jej urodzie – tym
bardziej, jeśli chodziło o kogoś, kogo dopiero co poznała i kto już w pierwszym
skierowanym do niej zdaniu próbował powiedzieć jakiś komplement. W końcu to ona
miała być panią sytuacji, a nie tylko biernym obiektem westchnień. To ona miała
rozdawać karty – tak, jak robiła to zazwyczaj.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Łukasza nie potrafiła potraktować tak jednak
tak surowo i obojętnie, jak by chciała i jak zapewne potraktowałaby innego
faceta, który zachowałby się w ten sposób. Trochę ją to przeraziło. Czyżby
wyszła z wprawy? Czyżby jej chłód, który tak mistrzowsko potrafiła w sobie
wzbudzić, jakoś zelżał? </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
<i>Hej, chyba jesteś już za stara na motyle w brzuchu</i>, skarciła się w
myślach, lustrując go wzrokiem. Podobał się jej. Bardzo. Miał to <i>coś</i>. Był przystojny, męski, wysportowany
i śmiało mogłaby zaryzykować stwierdzenie, że idealny. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Gdy tylko przemknęło jej to przez
myśl, szczerze się przeraziła – bo takie odruchy były zupełnie nie w jej stylu
i, jak sama stwierdziła, na poziomie nastolatki, która ślini się do chłopaka z
plakatu.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Serio jesteś tu sama? – zapytał,
rozsiadając się na krześle na przeciwko niej.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Serio – odpowiedziała krótko i
zdecydowanie, ale też tak obojętnie, jakby mówiła o najbardziej naturalnej
rzeczy na świecie, i kompletnie bez żadnego skrępowania – mimo że bycie samą w
pewnym sensie traktowała jako swoją porażkę, szczególnie, kiedy tylu jej
znajomych zaczynało układać sobie życie i wchodzić w poważniejsze związki. – A
co? Przeszkadza ci to?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Przeszkadza? Wręcz przeciwnie –
odparł sugestywnie. – Ale nie powiem, trochę mnie to dziwi.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Dziwi? Niby czemu? – zakpiła
sztucznie, udając, że rzeczywiście nie wie, o co chodzi jej towarzyszowi.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– No przecież wiesz. – Łukasz
spojrzał na nią wymownie. – Taka dziewczyna jak ty i sama? W życiu bym nie
uwierzył, gdybym nie zobaczył.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– No to patrz, proszę bardzo. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Nie kuś, bo naprawdę ciężko mi
będzie oderwać wzrok i co wtedy? – Łukasz po raz drugi rzucił jej znaczące
spojrzenie. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Przeżyję – westchnęła Klara. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Napijesz się jeszcze czegoś? –
zapytał, wskazując na puste już naczynia. – Przyniosę – zaproponował,
zauważywszy twierdzące skinienie głowy Klary i wrócił po chwili z dwoma
drinkami w eleganckich, wysokich szklankach.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Proszę bardzo – powiedział,
kładąc jedną z wysokich szklanek przed Klarą. – Ja stawiam – zaznaczył, widząc,
jak Klara otwiera swoją torebkę w poszukiwaniu portfela.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Z jakiej racji?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Oj, przestań, po prostu chciałem
postawić pięknej dziewczynie drinka. Coś w tym złego? – zapytał kokieteryjnie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Pięknej, ale nieznajomej. –
Klara spojrzała na niego podejrzliwie. – Może mała zamiana, co? Ja wezmę
twojego drinka, a ty mojego. Co ty na to?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Nie ma sprawy – zareagował
entuzjastycznie, ochoczo przełożył szklanki, przyłożył usta do słomki i
pociągnął kilka łyków z naczynia, które wcześniej przeznaczone było dla Klary. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyna wciąż przyglądała mu się uważnie i nadal
nie skosztowała swojego napoju. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– No co? – zapytał, speszony jej
przeszywającym spojrzeniem. – Myślisz, że coś ci tam dosypałem? Uważasz mnie za
gwałciciela?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– No rzeczywiście, suka ze mnie,
że w ogóle takie coś przeszło mi przez myśl. Znam cię tak długo, że wiem, że
można ci zaufać – powiedziała sarkastycznie, odchylając się do tyłu i opierając
o oparcie krzesła.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Kobiety... – westchnął ciężko,
chwycił jej szklankę i wypił z niej kilka łyków. – Pasuje? Oba czyste. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Ty dziwiłeś się, co ja robię tu
sama, a ja o tobie mogłabym powiedzieć to samo. I wybacz, ale facet podchodzący
do dziewczyny i proponujący jej drinki w pierwszych minutach znajomości raczej
kojarzy się z jednym.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Wewnątrz poczuła wyraźną ulgę. Nie
chodziło o to, że nie padnie ofiarą gwałtu, bo i tak nie była na tyle naiwna.
Po prostu w głębi serca nie chciała, żeby Łukasz okazał się złym, niewartym
uwagi dupkiem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Naprawdę wyglądam na psychopatę?
Dzięki za komplement – odpowiedział nieco żartobliwie. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Ach, dobrze wiesz, że nie o to
mi chodzi – Klara w przeciwieństwie do niego wciąż utrzymywała powagę.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Wiem. Nie ufasz mężczyznom.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Racja – przyznała. – Szczególnie
nieznajomym – dodała chwilę później z wyczuwalną ironią w głosie. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Ale my już się trochę znamy.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Ależ oczywiście! – Klara
zachwyciła się teatralnie. – Wiem, że nazywasz się Łukasz i... może
jeszcze, że lubisz samotne wieczory i...
tyle. Tak, faktycznie, mogłabym napisać o tobie książkę.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Mam… trzydzieści… no, prawie
trzydzieści lat, jestem lekarzem i robię specjalizację z chirurgii – wymienił
jednym tchem, nie chcąc sprawić wrażenia, że pomija pewne informacje albo
przynajmniej że jest coś, o czym nie bardzo chciałby rozmawiać. – Coś jeszcze?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Może na razie wystarczy. – Uśmiechnęła
się lekko.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– To teraz twoja kolej.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– W czerwcu kończę dwadzieścia pięć<span style="color: red;"> </span>lat, jestem lekarzem i robię specjalizację z
chirurgii – sparafrazowała jego słowa.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Żartujesz? </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– A co, coś ci nie pasuje? Że niby nie wyglądam na lekarza, tak?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– No, jeśli w kitlu wyglądasz
równie piękne... to ja nie mam nic przeciwko. – Uśmiechnął się szarmancko. –
Ale chyba chirurgia nie jest ulubioną specjalizacją wśród kobiet, co? </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
– Cóż, lubię wyzwania – odparła
tajemniczo, zupełnie pomijając to, co Łukasz powiedział o jej wyglądzie. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Była już pewna, że mu się podoba.
Wiedziała to i już. On dla niej również był bardzo atrakcyjny i pociągający. Musiała
to przyznać, przynajmniej przed samą sobą. Tak, zafascynował ją. Tak, podobał
się jej, chociaż fakt faktem, że miała do niego dosyć ambiwalentny stosunek.
Pomijając jego niewątpliwe walory fizyczne, jawił się jej jako twardziel, który
myśli, że może mieć każdą i uważa, że wystarczy użyć swoich wdzięków, żeby mieć
u swych stóp każdą przedstawicielkę płci piękniej, i najzwyczajniej w świecie
szuka przygód. Ale z drugiej strony też wyglądał na wrażliwego, mądrego faceta.
Nie bardzo wiedziała, które jego oblicze było w nim silniejsze i chyba… nie
bardzo chciała się dowiedzieć, bo dzięki temu był tajemniczy i jeszcze bardziej
intrygujący.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Zresztą…
po co miałaby się nad tym teraz zastanawiać? I tak to spotkanie było
prawdopodobnie ich pierwszym i jedynym kontaktem ze sobą. Postanowiła to
wykorzystać, przecież i nie miała nic do stracenia, nie szukała kandydata na
męża, a jedynie – jeśli już – towarzysza na spędzenie wieczoru. Wieczoru, który
z założenia miała spędzić samotnie, sącząc powoli drinki i licząc na to, że
alkohol może trochę zagłuszy tę pustkę, którą – mimo silnej osobowości –
odczuwała coraz dotkliwiej.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
–
Ja też – odparł pospiesznie. – Ja też lubię wyzwania. Masz jakieś plany na
resztę wieczoru?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
–
A co ma jedno do drugiego? – Klara po raz kolejny przyjrzała mu się badawczo.
Jej spojrzenie działało na niego elektryzująco. Zresztą, jej duże, ciemne i
podkreślone starannym makijażem oczy były jedynie wierzchołkiem góry lodowej.
Ona po prostu mu się podobała. Ogólnie, <i>w
całości</i> i… do szaleństwa. Wzbudzała w nim pożądanie, fascynowała go.
Najzwyczajniej w świecie był nią cholernie zainteresowany i zauroczony, ale
póki co potrafił zdusić to w sobie na tyle, że do dziewczyny docierały tylko
przytłumione i subtelne sygnały, które Klara potrafiła jednak mistrzowsko
rozszyfrować.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Chwilę
później wyszli na parkiet. Bawili się naprawdę świetnie. Klara już całkiem
zapomniała, że wychodząc z domu, miała inne plany na wieczór i że zmieniły się
one o 180 stopni. <i>Ale może nawet dobrze
się stało, </i>pomyślała w pewnej chwili, czym kolejny raz zadziwiła samą siebie.
Przecież nie wypiła tak dużo, żeby aż tak zmienić swoje nastawienie do życia i…
mężczyzn. Prawdę mówiąc, była trzeźwa. Wypite dwa drinki nie spowodowały
absolutnie żadnej zmiany w jej zachowaniu czy samopoczuciu. Jedynym czynnikiem,
którego oddziaływanie czuła na sobie dosyć dobitnie, było towarzystwo Łukasza.
Był pociągający, niebezpiecznie pociągający. Nawet ona, ze swoim mistrzowsko
opanowanym wyrachowaniem i chłodem, nie potrafiła tego odeprzeć. Ale musiała
też przyznać, że niespecjalnie jej to przeszkadzało. Może Łukasz rzeczywiście
był kimś wyjątkowym? A może po prostu… potrzebowała kogokolwiek? Może tak
bardzo brakowało jej mężczyzny u boku, że czułaby to samo, nawet, gdyby obok
był kto inny, a nie Łukasz?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
On również mógł potraktować
obojętnie pięknej, szczupłej dziewczyny odzianej w krótką, czarną sukienkę i
czerwone szpilki, jeszcze bardziej podkreślające jej długie, kształtne nogi i
idealną figurę. Zachwyciła go i zachwycała wciąż na nowo, kiedy obserwował, jak
z gracją porusza się w rytm muzyki.
Doprowadziła go do szaleństwa. Już dawno żadna kobieta nie wywołała u
niego tak silnych emocji. Nie mógł się od tego uwolnić, ona nim po prostu
zawładnęła.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
W tańcu ich ciała coraz częściej
zbliżały się do siebie i trudno ocenić, czy sprawcą tego rzeczywiście czysty
przypadek i tłok na parkiecie czy ich magnetyzm był na tyle silny, że sami
robili wszystko, by być jak najbliżej tej drugiej osoby. Raczej dominowało to
drugie. Zrodziła się między nimi więź. Pożądanie, ogromne podążanie, które
wciąż narastało, i jakaś dziwna, silna chemia.</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
–
Co byś powiedziała na małą zmianę lokalu? – Łukasz zbliżył się do niej i
szepnął, delikatnie muskając jej ucho i sprowadzając tym na Klarę przyjemny
dreszcz.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
</div>
</div>
Unknownnoreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-4450342284391569953.post-73253418953083159402014-08-13T01:28:00.002+02:002015-12-12T21:45:46.824+01:00Prolog<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Wieczór, późny wieczór. Paryskie
ulice otulone półmrokiem wyglądały zupełnie inaczej niż w ciągu dnia. Mimo że
miasto nie zasypiało, otaczała je jakaś tajemniczość, której nie można było
spotkać o żadnej innej porze. Paryż miał po prostu swój niepowtarzalny klimat,
napędzany biciem serc milionów, a może nawet i miliardów ludzi, którzy
kiedykolwiek odwiedzili stolicę Francji.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Ona również do nich należała – ba,
miała okazję nie tylko odwiedzić to miejsce, ale również tam zamieszkać. Minęło
już tyle czasu, że wydawało się jej, że mieszka tam od zawsze, że Paryż to po
prostu jej dom i coraz częściej miała wrażenie, że nie mogłaby żyć nigdzie
indziej i że pewnie nie umiałaby przyzwyczaić się do innej rzeczywistości,
gdyby przypadkowo wróciła do Polski. Nie planowała powrotu do ojczyzny, zżyła
się z Francją, z Paryżem, ze swoją pracą, z Francuzami. Mimo że nie zawsze
wszystko się udawało, mimo że czasem czuła się samotna – Francja stała się jej
domem. Już dawno porzuciła wyobrażenie siebie jako Polki, nie czuła
emocjonalnych więzi ze swoim rodzimym krajem, bo jedyne, co ją z nim łączyło,
to kilka bolesnych wspomnień, do których nie chciała wracać. Intratną zawodową
propozycję, którą otrzymała przed laty, i związany z nią wyjazd do Francji
potraktowała jako wielką szansę. Nie tylko na karierę i dostatnie życie, ale
również na odcięcie się od przeszłości, dlatego nie zastanawiała się długo nad
jej przyjęciem, w zasadzie jej decyzja była oczywista. Ona po prostu innej
opcji nie widziała. Z tym, że nie chodziło tu o Francję, bo gdyby propozycja
dotyczyła wyjazdu gdziekolwiek indziej, też by ją przyjęła. Wtedy była gotowa
wyjechać wszędzie, uciec od wspomnień, uciec od przeszłości, uciec od
wszystkiego… Nie ona wybrała Francję, Francja wybrała ją.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Stała przy oknie, błędnym wzrokiem
obserwując nocny Paryż i popijając drogie, francuskie wino z krystalicznie
czystego, mieniącego się w blasku sufitowej lampy naczynia, kiedy głuchą ciszę,
która ogarniała jej mieszkanie, przerwał dzwonek telefonu. Machinalnie wyciągnęła
komórkę z kieszeni i jednym ruchem po dotykowym ekranie odrzuciła połączenie,
dając rozmówcy sygnał, że nie ma ochoty z nim rozmawiać. Christophe, jej współpracownik, z którym od niedawna
zaczęły łączyć ją nie tylko zawodowe relacje, widocznie zrozumiał aluzję i nie
zadzwonił drugi raz. Przynajmniej nie od razu, bo kilka chwil później profilaktycznie
wyłączyła telefon, nie miała ochoty z nikim rozmawiać. Nie tego dnia, nie tego
wieczoru. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Właściwie to nie celebrowała
rocznic, w ogóle uważała siebie za osobę pozbawioną jakichkolwiek sentymentów,
ale miała również świadomość, że tej daty – siedemnastego czerwca - nie zapomni
nigdy. Ten dzień na zawsze pozostanie związany z wydarzeniem, które na zawsze
odmieniło jej życie. To nie pierwszy stycznia, ale właśnie siedemnasty czerwca
przypominał jej o tym, że upłynął kolejny rok. Poczuła ukłucie w sercu - nadal,
mimo upływu tak wielu lat, była samotna. Pustkę wypełniały jej kolejne związki
bez przyszłości z żonatymi mężczyznami szukającymi odskoku od codzienności, rutyny i obowiązków wynikających z
bycia mężami i ojcami albo z kawalerami po czterdziestce, którzy całe swoje
życie poświęcili spełnianiu zawodowych aspiracji, a będąc w średnim wieku, zorientowali
się, że w sferze uczuciowej od czasów młodości nic się nie zmieniło, ale
paradoksalnie nie mają ochoty nic zmieniać i szukają jedynie przygody. Zupełnie
tak jak ona. Ona też nawet nie starała się zbudować niczego trwalszego niż
przelotny romans, flirt i kilka bukietów kwiatów, które po czasie lądowały w
koszu na śmieci. Była samotna, ale nie robiła nic, by to zmienić, bo przecież
takie krótkotrwałe związki zaspokajały jedynie jej ambicje, potrzebę bycia
piękną i adorowaną, a nie pragnienie miłości, poczucia bezpieczeństwa i
zaufania.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0in; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Nie miała jednak prawa mieć do
nikogo pretensji – a jeżeli już, to jedynie do samej siebie. Nie chciała mieć
rodziny – dużo wcześniej, jako młoda dziewczyna, sama podjęła taką decyzję,
rezygnując z jej posiadania. Siedemnasty czerwca był znamienną datą nie tylko
dlatego, że podjęła wtedy taką, a nie inną decyzję – dwa lata później, tego
samego dnia, samolot, którym leciała, dotknął kołami płyty lotniska w Paryżu, a
ona ciągnąc za sobą bagaż nie tylko w postaci walizki, ale również doświadczeń,
zmieniła się z polskiej Izabeli na francuską Isabellę. Dla niej był to symbol,
coś jak <i>zmiana warty </i>– poświęciła
coś, by zyskać coś innego. Prosta kalkulacja, prosty mechanizm. Gdyby nie
tamten wybór, raczej by jej tu nie było. Ale może… może miałaby rodzinę i
teraz, być może, pomagałaby swojej dorosłej już córce wybierać suknię ślubną. </div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Trudno powiedzieć, czy żałowała.
Czasem zastanawiała się, jak wyglądałoby jej życie, gdyby wtedy postąpiła
inaczej, wybrała co innego. Ale coraz częściej dochodziła do wniosku, że
zrobiłaby tak samo – albo może: chciała tak myśleć, bo to pomagało. Pomagało
jej być szczęśliwą i z uśmiechem stawać co rano przed lustrem i spoglądać sobie
samej w oczy. Zresztą, dzięki tej decyzji była w tym miejscu, w którym była.
Została kobietą sukcesu, kimś ważnym, znaczącym, autorytetem, z którym inni
musieli się liczyć. Spełniła swoje marzenia, zrobiła karierę i wciąż pięła się
w górę. Tak, jak chciała, tak, jak sobie kiedyś zaplanowała. Niewątpliwie była
dumna z samej siebie. I to było, można powiedzieć, celem jej życia. Nic więcej
– oprócz kilku przelotnych romansów – nie miała. </div>
Unknownnoreply@blogger.com20